Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

04.03.2005 - cyclic drive


Miejsce: klub Fabric, Czechy
Data: 04.03.2005

Minęły dwa tygodnie i ponownie udałem się w samotny Trip To Ostrava, tym razem nie w roli grającego tylko osoby, która chce się dobrze zabawić. I tak oto bez problemów o godzinie 19:45 znalazłem się w centrum Ostravy. Pod klubem Fabric byłem o 20 i po chwili znalazłem się w klubie, gdzie trwały ostatnie prace dekoracyjne ekip Cybertronix oraz Cybofunk. Ostatni raz w Fabric byłem rok temu, również na Cyclic Drive, od tego czasu w klubie niewiele się zmieniło poza tym, że dodano kilka skanerów. Oczywiście udekorowany klub wyglądał bardzo piękne, a szczególnie umieszczony w tylnej części klubu ogromny backdrop Cyryla.

Po odbyciu kilku rozmów z czeskimi znajomymi udałem się na parkiet, gdzie o 21:00 zaczął grać DJ MiM, który rozpoczął tą imprezę w bardzo dobrym stylu i w sumie choć zagrał jako pierwszy i to już od 21, to jego set przypadł mi najbardziej do gustu. Na początku progresywnie, następnie przechodząc w nienachalne full ony. Przyznam, że przy jego secie skakało się naprawdę bardzo dobrze. Oczywiście przez połowę seta samemu, ponieważ klub świecił pustkami, a ci którzy byli już w środku okupowali miejsca siedzące, ale co mi tam, po to przyjechałem by się dobrze zabawić! Jak już wspomniałem od początku było bardzo dobrze. O 23 z płytami pojawił się Martyzan którego ostatnio mam okazję spotykać co tydzień :) i rozpoczął swego seta. Ech jednak to nie było to. :( Było nudnawo, a dark transy jakie zapodawał Marty niczego w sobie nie miały... Mogę powiedzieć, że przez godzinę tego setu bawiłem się, jednak nie było w tej muzyce tego kopa który zawierał np. set Martyzana w Opavie. Tam też grał 90 minut, ale to było 90 minut pełnej energii... Cóż, nie zawsze wychodzi tak jakbyśmy chcieli. Jak powiedział mi później sam Marty jemu ten set też jakoś nie podszedł :), dziwnie mu się grało, no bo niby 23 i trzeba by ludzi sprowadzić na parkiet, ale jednocześnie nie rozpocząć bardzo energicznie. Ostatecznie efekt był taki, że ludzie na parkiecie się pojawili, jednak tak jak już wspominałem nie było dancefloorowej euforii. Dopiero końcówka setu Martyzana zaowocowała soczystymi kąskami, które nosiły nas mocno po parkiecie!

Pół godziny po północy ze swoim sprzętem pojawił się Gappeq (Ketuh Records), który zaprezentował nam swojego muzykę. Oj działo się i to wiele... Nad nami panowały soczyste, mroczne i kwaśne dźwięki! Dla takich live actów warto przybywać do Ostravy. Gdy usłyszałem "Genetically Dirty" to już w ogóle nie wiedziałem gdzie się znajduję. Trzeba pozazdrościć Czechom, że mają Gappeq oraz życzyć naszym młodym producentom, by osiągnęli tyle ile on. Oczywiście podczas live actu na parkiecie znajdowało się wiele osób. Niestety znów ich nie było za dużo :(, a szkoda, ponieważ jak przypominam sobie pierwszy Cyclic Drive na którym zagrali wtedy jeszcze mało znani panowie z Para Hulu to łezka się kręci - co to się wtedy działo. :) Hmmm, szkoda że te większe imprezy w Ostravie nie wychodzą za bardzo, bowiem gdyby wszystko wypadało dobrze to byłaby okazja na sprowadzenie coraz bardziej znanych producentów, a tak... znowu porażka - naprawdę szkoda. Oczywiście ci którzy w klubie się pojawili stworzyli wyśmienity klimat, praktycznie brak clubberów, a na parkiecie nie było ich w ogóle, ponieważ ich śmieszne tańce-połamańce nie robią na nikim wrażenia! W klubie było zbyt jasno co troszeczkę psuło mi klimat. Niestety, jakoś nie jestem zwolennikiem świecidełek w stylu skanerów na imprezach psytransowych . Na początku gdy były ustawione w miejscu i miały jeden motyw (słońce, okręgi, gwiazda) i padały na parkiet to było dobrze, ale w pewnym momencie jak ktoś tam przełączył i to wszystko zaczęło latać, migać, zmieniać kolory to myślałem, że mnie coś zaraz trafi. Na szczęście po chwili ktoś to opanował i świeciło już tylko na niebiesko. No ale w sumie to był tylko jeden problem.

O 2:00 za playerami pojawił się Cymoon (Sonic Distortion / Inpsyde Media), no i jako że należy do Inpsyde Media to poleciał równo z mocnymi tanecznymi mrocznymi numerami (Azax Syndrom, Penta, Dark Nebula)... Oczywiście Czesi byli uradowani taką mocną dawką energii, ja postanowiłem, że sobie odpocznę i wziąłem aparat i troszkę "pofociłem", jednak nie można zbyt długo się opierniczać i po 30 minutach wróciłem na parkiet i wspólnie oddałem się tej dawce energetycznych dźwięków. Jako ostatni wg line up'u grać miał Rawe (Sonic Distortion) i tak też się stało (do pewnego momentu). Rawe zagrał radosne i melodyjne full ony: Exaile, Space Buddha...To było to na co czekałem... Oczywiście przy tych dźwiękach tak latałem, że na około kwadrans przed godziną 5 opuściły mnie moce i usiadłem i obserwując bawiących się ludzi konałem... ;) Będąc w takim stanie nawet nie zauważyłem, że przestał grać Rawe i na ostatnią godzinę wszedł ponownie MiM. Ggdy tak sobie siedziałem, nagle do mych uszu dotarły dźwięki "Sirius Isness - Irrational Substance" w tym momencie ożyłem i nie wiem skąd, ale ponownie miałem w sobie mnóstwo energii. Ten utwór jest po prostu tak piękny ,że grzechem byłoby go przeleżeć, a dodał mi więcej energii niż Red Bull. I tak oto właśnie do końca MiM zapodawał nam piękne i radosne full ony z mnóstwem melodii które nosiły mnie po klubie. Coś pięknego - jakbym słyszał własny set. :) Impreza zakończyła się o 6:00 i po chwili, gdy wszyscy się zebrali w sobie każdy udał się do domu... No prawie każdy, ponieważ grupa Czechów udała się w poszukiwaniu gospody, by napić się piwa. :)

Marcowy Cyclic Drive przeszedł do historii, mam nadzieję, że jeszcze dane mi będzie pojawić w Fabric na kolejnej edycji "cyklicznej jazdy", bowiem na pewno jest szansa, by robić w tym klubie bardzo dobre imprezy ze znanymi osobistościami. Możliwe, że mała frekwencja ludzi na imprezie była spowodowana tym, że tego samego dnia na Słowacji grał Azax Syndrom i spora grupa czechów tam się udała - m.in. grupa Elemental która dekorowała tą imprezę.

Styropian