Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

05.08.2003 - moondallowy after


Miejsce: klub Uśmiech, Gdańsk
Data: 05.08.2003

O ile moja relacja z Moondali 2 przerodziła się nieoczekiwanie w prawdziwą epopeję tak ta relacja będzie krótka... acz treściwa. Odczuwałem znaczny niedosyt związanym z Moondallą, niedobór przestrzeni na łonie natury oraz znaczny spadek decybeli w organizmie, dlatego też mój osobisty lekarz Walter Ego zalecił mi pójście na after, o którym dowiedziałem się ostatniego dnia pobytu w Żuławie. Afterek zainicjowany został spotkaniem ze znajomymi na piaszczystej plaży (Gdańsk-Brzeźno), gdzie przywołując chwile z minionej dopiero co Moondalli nie tylko w pamięci i rozmowach, ale także dzięki zdjęciom autorstwa Axe, oczekiwaliśmy na główne kąski pomoondallowego podwieczorku. Za didżejką owej nocy pojawiały się same znajome twarze. Kierując się zgodnie ze wskazówkami zegarka muzykę zapodawali kolejno: Wołgas, Dhuna (w wersji live), Atan (zmieniający się z Mantodea), Elf, Martyzan i - last but not least - Ower. Panów grających chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. W powietrzu za sprawą Wołgas zaczęły się sączyć leniwe chillouty. Po wołgasowych chilloutach okazało się, że i na piasku można z łatwością skakać. Człowiekiem, który rozruszał wiele zgromadzonych tej nocy osób był Darek z Dhuny, dając kolejny (po swoim występie na Moondalli) popisowy live act z mnóstwem cudnych transowych numerów podszytych elektroniką, brawa brawa! Początkowe nieśmiałe "przytupy" przerodziły się w regularne tańce, spotęgowane później grą Atana i Mantodei. Ekipanci Togi Dansverg nie mieli wcale zamiaru brać jeńców i zaserwowali całkiem potężne przestrzenne numery. Muszę przyznać, że technicznie Atan i Mantodea wypadli najlepiej, bo po nich grajkom jakimś dziwnym trafem rozsypywały się często numery. Grający po Todze Elf to oczywiście pełen spontan nie tylko na piaszczystym parkiecie ale i za DJ-ką oraz wyborna selekcja utworów, po prostu Bartek :), nic dodać nic ująć. Za "kadencji" Elfa zaczęli wykruszać się powoli imprezowicze, którym nawiasem mówiąc pojawiło się owej nocy na plaży całkiem sporo. Niestety noc była dość zimna, ale to nie przeszkodziło wielu osobom w zabawie, a kilka nawet zakosztowało kąpieli w morskiej toni, przykładowo Megahania. Nieco chłodny poranek należał do czeskiego DJ'a Martyzana i jego gorących utworów. Marti skierował się podczas swojego seta bardziej w stronę oldschooli, choć trzeba przyznać, że puszczone pod rząd 4 numerki Space Tribe to już raczej kwestia wybornego piwka jakie serwował bar ;]. Na samym końcu za stery złapał Ower, przy którego secie wybawiłem się i wyszalałem aż miło... W powietrzu rewelacyjne utwory, a na piaszczystym densflorze równie rewelacyjni tancerze zaginający czasoprzestrzeń. Niestety pozostał pewien niedosyt związany z transami w wersji pod gołym niebem, bo poranek był nie do końca taki jak powinien być - niesforne słońce często uparcie chowało się za chmury. After zakończył nieśmiertelny numer grupy Astral Projection "Nilaya". Coś pięknego...

Cóż można rzec więcej. After był naprawdę udany (dla niektórych nawet aż za bardzo :>), chyba każdy kto był się ze mną zgodzi w tej kwestii. Wielu znajomych, z którymi spędziłem te pomoondallowe chwile na piasku, doborowa obsada za dekami, piwo "Dębowe" (butelkowane rzecz jasna... cóż za perfidna reklama :)) i otwarta przestrzeń to jest to, co templariusze lubią najbardziej.

Templar