Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

06.10.2012 - prometheus live


Miejsce: Klub CDQ, Warszawa
Data: 06.10.2012

Po wakacyjnych wojażach festiwalowych i relaksie na plażach, pora na powrót do klubów. Sezon klubowy jeszcze na dobre się nie rozpoczął, a za nami już wizyta Para Halu w Katowicach, przed nami Sensient w Krakowie. W Warszawie 6 października 2012 r. po raz pierwszy w Polsce wystąpił Benjamin Vaughan, producent odpowiedzialny za Younger Brother, The Zap i jego flagowy projekt - Prometheus. Pod tym ostatnim pseudonimem mogliśmy usłyszeć go stołecznym klubie CDQ.

DEKORACJE

Za udekorowanie głównej sceny odpowiedzialne były kolektywy 2deco (sufit i konsoleta) oraz MAE Deco Team (konstrukcje 3d). Pomimo małego zagęszczenia dekoracji i braku backdropów całość prezentowała się dobrze. Rewelacyjnie prezentowały się cztery sześciokątne ekrany, na których wizualizacje prezentował Fuhrek i No Art. Chill Out ozdobiony był w nieaktywne w UV płótna z mandalami. Taki wystrój wraz chai shop'em dodały temu miejscu magicznej atmosfery.

1.jpg

Main Stage


2.jpg
Chill Out


MUZYKA

Jeśli parkiet jest pełny od niemal samego początku do siódmej rano to znaczy, że muzycznie musiało być dobrze. I tak było, choć przyznam brakowało mi większego urozmaicenia (tak jak to miało miejsce na poprzedniej imprezie Leśnej Szajki w CDQ). Poza początkiem imprezy kiedy to grali Salvi i Mabeat, dalsza część muzycznej oprawy (z małymi wyjątkami podczas występu Prometheusa) była cały czas taka sama -energetyczne full on'y w klimatach Killerwatts, The First Stone. W żadnym wypadku nie było źle! Wręcz przeciwnie, sam podczas występu Nois vs Mewa odłożyłem aparat i oddałem się tanecznemu szaleństwu na maksa. Jednak momentami brakowało mi porządnego uderzenia (tak jak to zrobił Leo Rafen gdy zapodał numer z ostatniego albumu Ajja, szkoda tylko, że była siódma rano) lub jakiejś wpadającej w ucho melodyjki. Świetnie wypadł dawno niesłyszany Magnatec, który rozwinął publice skrzydła po smętnej końcówce występu Prometheusa. Wspomniani wcześniej DJe zaprezentowali dobry dobór nagrań w utrzymywanym przez siebie klimacie, przez co na parkiecie nie było czasu na nudę. Trudno mi ocenić co działo się pod kątem muzycznym na chill'u, ale z usłyszanych opinii wynika, że kolejny raz świetnie wypadł Mirror Me.

1.1.jpg
Mabeat & Salvi


PROMETHEUS

Benjamin Vaughan zawsze był dla mnie postacią, która do występów przygotowuje się niczym bokser do walki. Zawsze mocno skoncentrowany, dbający o szczegóły. Jednym słowem: perfekcjonista. Tak to wyglądało do tej pory z daleka. Byłem bardzo ciekaw występu Prometheusa w naszym kraju, bowiem zawsze w takich przypadkach ludzie przybywający na imprezę mają jakieś oczekiwania związane z główną gwiazdą. Muzycznie się nie zawiodłem tzn. wiedziałem czego się mogę spodziewać. Nie zabrakło więc takich hiciorów jak "9th The Man Who Swan Though A Speaker" i "Arcadia Magik" czy pochodzącego z ostatniego albumu "Blue Tubes". Połowa półtora godzinnego występu obfitowała w stricte psychedeliczne numery, a druga w "wynalazki" przy, których "Rush" (mi się podoba :)) to kwintesencja psychedelic trance. Ale tej nocy nie było to ważne, bowiem ludzie "pochłaniali" te numery i przetwarzali na świetną zabawę. Dawno nie widziałem tak szczelnie wypełnionego parkietu podczas występu głównej gwiazdy. Każdy wolny kawałek parkietu w klubie był zapełniony. Piękny to widok i chciałoby się widzieć go częściej. Niestety do tego sielankowego klimatu muszę dodać łyżkę dziegciu, która jednak nikomu nie zepsuje odbioru tej imprezy, a przynajmniej nie powinna. O co chodzi? Ano umarł u mnie kult Prometheusa perfekcjonisty. Zgodnie z umową organizatorzy imprezy zapewnili wymagany przez gościa sprzęt: 16(?) kanałowy mikser oraz syntezator Roland SH 101. Po takim zestawie na konsolecie można mieć wizje o tym co będzie się działo gdy stanie za nią gość pokroju Prometheusa. Jak już wspomniałem, organizatorzy stanęli na wysokości zadania (ponosząc za wypożyczony sprzęt koszty), a Prometheus? Pojawił się na 20 minut przed występem rozłożył swój sprzęt po czym stwierdził, że sprzęt który załatwiono jest źle podłączony (dokładniej: coś nie tak z kablami) i więcej go nie dotykał. Nawet się nie wysilił by coś zmienić, a przecież to jest gościu z ponad 15 letnim doświadczeniem! I kto jak nie on mógł ten problem rozwiązać (o ile jakiś problem był)? Widoczniej łatwiej było mu wyciągnąć dwukanałowy kontroler i puszczać kawałki (okej, kiedyś pewnie woził cd'ki w razie awarii). No właśnie "puszczać", nie zgrywać, nie podbijać atmosfery tak jak to robił za każdym razem gdy miałem okazję go słyszeć. Po prostu gdy kończył się jeden kawałek, puszczany był drugi często nie z tej samej parafii. Jak już wspomniałem dla 99,9% ludzi w klubie nie miało to większego znaczenia z czego i jak gra - liczyła się dobra zabawa. Tylko czy na innych imprezach też się tak łatwo poddaje i odgrywa "szopkę"? A może pora w umowach, które podpisywane są z grajkami wymóc korzystanie ze sprzętu, który sobie zażyczyli. A jeśli się z tego nie wywiążą (z ich winy) to obniżać gażę? No bo jeśli można mieć pretensje do Budki Suflera albo innego Perfektu za granie z playbacku to dlaczego nie mieć pretensji do kultowych postaci sceny psychedelic trance? Tym bardziej, że młodsi , niewiele mniej zdolni producenci ze sprzętu korzystają, nie rzadko samemu go wożąc. To tyle w temacie marudzenia, na szczęście grający tuż po gwieździe, Magnatec pokazał do czego służy sprzęt i solidne nakręcił się "gałkami", jeszcze bardziej podgrzewając atmosferę. Kto wie czy czasem to nie on był głównym bohaterem tej nocy.

3.jpg
Prometheus Live! ;)


PUBLIKA

Podczas imprezy przez klub przewinęło się 400 osób. Jest to dobry wynik, jego odzwierciedleniem była panująca na parkiecie atmosfera. Dodatkowym "plusem" imprezy była wizyta dawno niewidzianych znajomych i nieznajomych twarzy z różnych stron kraju, co jeszcze bardziej dodało tej imprezie kolorytu. Na chill'u również sielsko. Wszyscy uśmiechnięci i roztańczeni, niektórzy nawet wymalowani - tylko "kopiować" i "wklejać" na inne imprezy w kraju.

4.jpg
Jest pięknie!



THE END

Nie zważając na to co i jak zagrał/puścił Prometheus to i tak ta impreza była zacna i świetnie się na niej bawiłem. Organizacja na dobrym poziomie, klimat na obu scenach jeszcze lepszy. Czy można chcieć czegoś więcej od imprezy?

Zdjęcia z imprezy znajdziecie na PicasaWebAlbums

Text & Foto: Styropian