Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

08.05.2004 - lord shiva dancing


Miejsce: klub Absurd, Kraków
Data: 08.05.2004

Po męczącym dniu na uczelni ile tylko sił w nogach udałem się wraz z koleżanką Justyną do Krakowa, gdzie tamtejsi fascynaci psytrance, z koleżanka Ginną na czele, zorganizowali imprezę Lord Shiva Dancing w klubie Absurd.

W klubie pojawiliśmy się około 23:30 za playerami stał już Dudi, który zachęcał ludzi do zabawy na jakże gorrrących parkietach klubu. Klub bardzo klimatyczny, w sumie składał się z 5 poziomów. Wprawdzie poziomy te były małe, lecz tworzyły bardzo miły klimat. Co było na dolnym poziomie tego nie wiem, lecz widziałem, że tam też się co niektórzy udawali. Poziom drugi, tam gdzie znajdował się barek był okupowany przez ludzi pragnących zaspokoić swe pragnienia. Poziom "środkowy" był przeznaczony do lajtowania. Znajdowały się tam kanapy, na których można było odpocząć po ognistej zabawie na poziomach wyżej. Parkiety były dwa, choć małe i w szczytowych momentach imprezy trudno było sobie na nich znaleźć miejsce do tańczenia. Bardzo klimatyczne w klubie były ściany i sufit z których sterczały czerwone kolce! Często się na nie nadziewałem, ale wielkiej krzywdy nie zrobiły. Bardzo miłe są także barmanki, które zbierają zamówienie tuż ze stolików i są praktycznie na każde zawołanie. Przy okazji są bardzo wesołe i rozmowne, tym samym wprowadzając przyjemny klimacik zachęcający do zakupu napojów.

Jak już wspomniałem, przychodząc do klubu grał Dudi i zapuszczał publice kawałki w stylu "1200 Mics - Acid For Nothing", rmx "Voodoo People" czy też "Radio Edit" który wyszedł z pod ręki Exile. W sumie podczas setu Dudiego ludzie bardzo dobrze się bawili, a sam Dudi technicznie grał dobrze, więc teraz nie mam obaw przed tym, że słabo zagra na Moondalli! Po Arku z płytami pojawił się Piotrek :) czyli Paranoic (Thandile) i przez pierwszą godzinkę grał bardzo wkręcająco - zwalniając tempo, ale jak już wspomniałem właśnie utwory takich producentów jak Son Kite, Spectrum, Sensient maksymalnie mnie wkręcały, zarówno na parkiecie jak i wówczas gdy rozmawiałem i lajtowalem na środkowym poziomie. Nagłośnienie w klubie było bardzo dobre, wystarczające jak na ten klub. Akustyka również bardzo dobra. Na środkowym poziomie nic nie było słychać z tego co jest grane na górze przez ściany, tylko przez mały głośnik - taki jakby podgląd dźwiękowy :) W drugiej połowie swego setu Paranoic zwiększył tempo, a publika, ludzie którzy byli w klubie ostro się bawili. A totalna euforia wybuchła, gdy Piotrek zagrał fullonowy klasyk ;) "Boom Shankar" - ludzie wówczas ostro odpłynęli w wysokiej temperaturze!

O 2:00 za playerami pojawiłem się ja no i zaczęło się :) ciężkie granie, mnóstwo gitarek, ciężki bit czyli Skazi, Paranormal Attack, Astrix i inni "zabójcy" :) Z początku ludzie się bawili bardzo radośnie przy tych dźwiękach, a przy remisie utworu grupy Metallica było po prostu pięknie - fajnie się wówczas człowiek czuje :) Niestety moja technika jest jeszcze... nie taka jaka powinna być, w sumie możliwie, że z imprezy na imprezę jest lepiej, lecz jak zwykle nie jestem zadowolony z siebie. To tyle o moim udziale na tej imprezie. Około 3:30 z płytami pojawił się Delix (Liquid Sound Division), jedna z nowych twarzy w naszym psychedeliczno-DJ'skim świecie. :) Pisząc "nowa" mam na myśli imprezy "wyjazdowe", bowiem Delix stara się jak najlepiej działać na swym terenie, czyli w Lublinie, wraz ze swą dziewczyną! Początkowo zagrał lżej, czyli można by rzecz, że dobrał dobre utwory do godziny która była już na zegarkach. Progresywne utwory wraz z domieszką psychedelii bardzo ładnie bujały nieliczną już grupą ludzi na parkiecie. W sumie w secie Marcina znalazłem tylko jeden błąd, więc nie ma się czego wstydzić! Szkoda że ludzie tak szybko opadli z sił, na co wpływ miała pewnie wysoka temperatura, która gromadziła się na górnych poziomach i nie pomagały nawet 4 wentylatory! Nie można jednak na nic narzekać! Szkoda tylko, że na imprezę nie dotarł Jetman ze swymi dekoracjami, bowiem na razie widziałem je tylko na fotce i stwierdzam, że jak na pierwsze trzy płótna to Jet ma talent i niechaj dalej go rozwija. Z osób które pojawiają się na psytransowym forum warto również odnotować obecność kolegi mEwa :), no ale jak sam przyznał nie mógł przegapić takiej okazji i to w jego mieście! Wiec kolejną imprezę można zaliczyć do udanych i to cieszy, że trans podbija coraz to nowsze tereny naszego kraju.

Po krótkiej wymianie namiarów z właścicielem można chyba powiedzieć, że niebawem w Absurdzie ponownie zagoszczą psychedeliczne dźwięki, z czego powinniśmy się cieszyć. Impreza skończyła się o 4:45, po czym bardzo szybkim krokiem udaliśmy się na dworzec PKP, bowiem 5:10 miałem ze Stynką pociąg powrotny do Katowic. Ładnie wygląda Kraków o 5:00 rano, szkoda że tak niewiele mogłem go sobie zobaczyć z powodu braku czasu. Mam nadzieję, że niebawem ponownie dane mi będzie odwiedzić byłą stolice Polski. Obecnie jestem po kolejnej niedzieli na uczelni i starałem się przelać wam to co działo się wczorajszej nocy w krakowskim klubie Absurd.

Styropian