Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

12.07.2004 - coal mission


Miejsce: Motor Pub, Czechy
Data: 12.07.2004

Planowany wyjazd na tą imprezę miał odbyć się o 16:30, lecz niestety zmęczenie po krakowskiej imprezie dało się we znaki i wstałem dopiero o 16:45. Początkowe zwątpienie i niechęć do wyjazdu szybko upadły i jak szybko mogłem tak zerknąłem na połączenia z Cieszynem i o godzinie 17:40 wyruszyłem na podróż do Karviny (Czechy). Po 3h 20 min i jeździe 4 pociągami pojawiłem się w Karvinie-Darkov. Jest to przemysłowa dzielnica Karviny, wysiadając z pociągu od razu widać w oddali kopalnie, a idąc do miasta przechodzi się obok jednego z szybów kopalnianych. O dziwo po 15 minutach drogi natrafiamy na łaźnie Darkov oraz park. Jest to chyba ośrodek zdrowotny, bowiem wokół jego znajdują się malutkie pensjonaty. Przechodząc przez park znajdujemy się w mieście.

Klub, a raczej pub, udało mi się odnaleźć bardzo szybko. Znajdował się on na jednej z uliczek, pomiędzy domami mieszkalnymi. Klub, jak sama nazwa wskazuje (Motor Pub - przyp. autora), jest urządzony w klimatach motoryzacyjnych, tak więc w klubie możemy spotkać opony, kierownice, trąbki z ciężarówek, a w barze pomiędzy butelkami z alkoholem stoją pojemniki po olejach samochodowych. Na ścianach plakaty, oczywiście z ciężarówkami, lub z innymi tematami motoryzacyjnymi. Motor Pub jest mały i zmieści się w nim 50 osób. Gdy ja przybyłem na miejsce to była w nim już grupka kilkudziesięciu ludzi. Impreza mała, kameralna, ale oczywiście nie mogło zabraknąć dekoracji, których było sporo (mam tu na myśli płótna). Klub był cały w dekoracjach. Szkoda, że była tylko jedna (dość sporej mocy) UV'ka, ale i tak było miło. Dodatkowo na ścianie można było podziwiać projekcje slajdów Martyzana.

Na miejscu jak już wspomniałem była już grupka ludzi, a wśród nich moi czescy koledzy i koleżanki z Nagicą na czele :) Oczywiście nie mogło zabraknąć Martyzana i Jahodovego Komponentu, a po chwili pojawili się chłopcy z Cybertonix. Można by rzec "sami swoi". Na początku grali DJ'e Matesalien, Peo i Yara. Który był który tego nie wiem, ale grali słabo. Może technicznie tak źle nie było, ale już muzycznie to tak sobie. Klimaty w ich setach były różnorakie, od progressive przez full on po drum'n'bass. Panowie potrafili zagrać "1200 Mics - Mescaline", by po chwili przejść do o wiele mniej energetycznego Promona. No ale ja i tak przede wszystkim przyjechałem do Karviny po to by usłyszeć Martyzana (USE), którego w tym roku, poza Psylvestrem, jeszcze nie słyszałem w akcji. Marty zagrał energetycznie pierwszą część seta, klimaty były w stylu Digital Talk, niestety na nagłośnieniu jakie było w klubie muzyka ta traciła wiele na swej wartości. Dodam tylko, że jedna z kolumn została znaleziona na śmietniku i wyremontowana :)

Po Martyzanie zagrał Jahodovy Komponent, którego wprawdzie nie było w line-upie, ale to właśnie "truskawkowy" zagrał tej nocy najlepiej. Podczas jego setu ludzie pojawili się na małym parkiecie w największej ilości, a co chwilę można było usłyszeć jakiś okrzyk radości odnośnie tego co Jahodovy Komponent gra. Jahodovy grał klimaty zbliżone do tego co prezentował Marty, a z tego co wyłapałem to usłyszeć można było m.in. utwory grup Membrana, Dark Soho, czy również wywołujące wiele zamętu na parkiecie "Voodoo People" The Prodigy, tyle że w remixie Parasense, który muszę przyznać podoba mi się najmniej z wszystkich remixów tego utworu jakie dotychczas słyszałem. Następnie zagrał Hero (Planet Blue Society) i zagrał nam on produkcje bardziej podchodzące pod goa trance lub mniej energetyczne izraelskie full-ony.

Ludzie w klubie byli praktycznie non stop ci sami, co jakiś czas można było zobaczyć jakąś nową twarz, która wpadła na piwo, zatańczyła i opuściła klub. Wjazd na imprezę był symboliczny, bowiem tylko 20 koron (3zł - przyp. autora). Z takich osób "chwilowych" zapamiętałem kolesia, a raczej już pana, który swój energetyczny taniec urozmaicał co chwilę szpagatem :). Tancerzem nr 1 był i tak koleś, który wypił podczas tej imprezy niezliczoną ilość piw. Kończąc jedno, zamawiał kolejne, ale po parkiecie latał żwawo, było go wszędzie pełno, a oglądanie jego wyczynów sprawiało pojawienie się uśmiechu na ustach. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile on tych piw wypił, ale byłem pełen podziwu, że po tylu kuflach nadal się dobrze trzyma, choć pod koniec imprezy (po godzinie 5:00) już ledwo stał i wreszcie właściciel wyprowadził go z lokalu. Zobaczyłem go gdy wychodziłem z klubu, a on słodko spał sobie na trawce :) hehe. Wspólnie z czeskimi kolegami obudziliśmy go, by zabrał sobie rzeczy z klubu. Jego kilku podejść do otwarcie drzwi nie zapomnę do końca życia. No i ten dźwięk jaki wydał po przebudzeniu... coś w stylu rozjuszonej Godzilli ;) Warto jeszcze napomnieć, że spotkałem tam Michała a.k.a. Krzyś, który uczęszczał do polskiej podstawówki i po 3 latach mógł sobie znów porozmawiać po polsku.

Na końcu imprezy Martyzan, Jahodovy Komponent i Hero grali na zmianę, przez co usłyszeć mogliśmy m.in. "Satisfaction", ale nie powiem wam kto to zagrał, oraz "No Disco" Voida. Ponieważ panowie dowalili mocniej , poprosiłem Jahodovego by zagrał "Mastablasta" Voida ;), no i zagrał, ale w międzyczasie Martyzan zagrał Cosmosisa i Void był właśnie z Cosmosisem zgrywany - nagła zmiana klimatu ;) Później do tego Voida Hero zgrywał jakiś utwór, ale zaczął zgrywać go w kulminacyjnym momencie tego utworu, co nie wyszło temu na dobre.

Taki był koniec tej imprezy, a gdy już zaczęliśmy pakować dekoracje i układać stoliki, to Martyzan zapuścił polską muzykę aktorską, czy jak się to zwie. Dziwne klimaty ;) hehe. Tak więc kolejna impreza w kochanej Czeskiej Republice za mną. Oczywiście nie było to jakieś wydarzenie, podczas którego można było przeżywać wysokie loty, ale miła kameralna impreza w kręgu znajomych z którymi nie dane jest mi się widywać na co dzień. I dlatego cieszę się, że po sobotnim przebudzeniu niechęć do wyjazdu szybko minęła.

Styropian