Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

26.04.2008 - everything began with the silence


Kto: Soundfobia & 05-092
Miejsce: Klub M25, Warszawa
Data: 26.04.2008

Jeśli mnie pamięć nie myli to grupa Astral Projection miała grać już w Polsce dwa razy. Zawsze jednak poza napalaniem się na forach dyskusyjnych nic z tego nie wychodziło. Tak więc z wielkim dystansem podchodziłem do tej imprezy - zawsze przecież można dać info, że niestety jeden z "Astrali" zachorował. Bez żadnego napalania się na Astral Projection oraz z chęcią przekonania jak taka impreza może wypaść w naszym kraju, w sobotnie popołudnie wyjechałem do stolicy.

Do klubu dotarłem kilka minut po godzinie 21:00. Na "dzień dobry" okazało się, że jednak nie ma osobnych wejść dla osób z biletami zakupionymi w przedsprzedaży oraz dla osób które tych biletów jeszcze nie posiadały. Kolejka przy "bramce" była mała, a panowie od biletów sprawnie działali, więc szybko pojawiłem się na terenie klubu. Jako, że była to moja pierwsza wizyta w M25, na początku postanowiłem rozejrzeć się po klubie. Dwa bary, kilka mniejszych i większych miejsc gdzie można odpocząć robiło wrażenie. Main Floor, który tej nocy opanowany był przez psytrance, znajdował się na górnym poziomie klubu. Przy ścianach ulokowane były kanapy (zapewne wygodne, tej nocy nie dane było mi ich przetestować). Przestrzeń klubu udekorowana została przez Mystic Arts Event Deko Team (kwadraty i trójkąty 3D), a na ścianach zawisły obrazy kolektywu Hallabanaha. Pomimo, że dekoracje te są mi znane, to jednak pod względem dekoracyjnym nie czułem się zawiedziony, może dlatego, że nie oczekiwałem czegoś specjalnego. Nad sceną znajdował się ekran na którym swe wizualizacje prezentowali VJe: Ar2 i Insidelamp. Scena techno ulokowana została przy dolnym barze, a scena hardcore znajdowała się na dziedzińcu klubu. Tej nocy było ciepło więc śmiało można było bawić się na zewnątrz. Wprawdzie nie jestem fanem imprez, gdzie poza psytrance "atakują" inne gatunki, ale o dziwo tej nocy będąc przez kilka minut na obu tych scenach czułem się dobrze.

Jak już wspomniałem w klubie pojawiłem się po 21:00. Na mainie grał wówczas Burkin. Troszkę się zdziwiłem tym, że na początku imprezy raczy zgromadzonych na parkiecie takimi mocnymi nagraniami. To nie nastroiło mnie za bardzo do zabawy, więc zająłem się fotkami. Następny w line upie był Bongo, który przeszedł w bardziej melodyjne oblicze gatunku. Było nieźle, jednak i tak brakowało mi "płynnego" rozpoczęcia imprezy - wszak to była dopiero godzina 22:00. Od 23:00 grał Kace i o dziwo zmniejszył tempo. Od tego momentu rozpoczął się mój "lot" na "Everything Began With The Silence". Kace stopniowo rozkręcał tempo granych utworów co bardzo mi odpowiadało. W jego secie można było usłyszeć nagrania takich producentów jak Silicon Sound, Mandylion, Altom. Ludzi o tej godzinie było już sporo, jednak bez problemu można było znaleźć miejsce w centralnej części parkietu. Godzinę później było z tym już o wiele gorzej, bowiem przed Astral Projection zagrał Nois, który zaserwował nam dawkę mocnych brytyjskich dźwięków. Kilka z kawałków, które zagrał, wywołały na parkiecie olbrzymią euforię i można było się tylko domyślać co będzie się działo, gdy zagrają ci na których większa część osób przybyła do klubu.

Kulminacyjny punkt imprezy nastąpił o godzinie 1:30, kiedy to na scenie pojawili się panowie: Avi Nissim i Lior Perlmutter. Pod sceną było wówczas tak ciasno, że trudno było ustać. Każdy chciał zobaczyć "Astrali" z bliska. "Setki" fleszy, kamery, telefony i wszystko to, co tylko mogło utrwalić wizytę Astral Projection w Polsce, rozbłysło na początku występu. Swój występ zaczęli nowym kawałkiem. Im grali dłużej, tym częściej z głośników wydobywały się dźwięki klasyków, które oczywiście wywoływały największy szał na parkiecie. Zresztą ludzie po to przybyli, by usłyszeć na żywo takie legendarne nagrania jak "People Can Fly" czy "Dancing Galaxy". Atmosfera była tak gorąca, że kilka osób wchodziło na podesty, na których znajdowało się nagłośnienie, mogło to doprowadzić do wywrócenia się kolumn. Na szczęście szybka interwencja ochrony i obyło się bez katastrofy. Zresztą ochronie za przebieg całej imprezy też należą się brawa. Wprawdzie była widoczna, to jednak nie pokazywała "kto tu rządzi". Poza wspomnianą wcześniej akcją nie mieli chyba więcej roboty, co tylko może dobrze świadczyć o tych, którzy na imprezę przybyli. Ogromna frekwencja na parkiecie utrzymywała się przez cały czas trwania występu Astral Projection, występu który wg line upu miał trwać 90 minut, a przedłużył się do prawie dwóch godzin - oczywiście ku uciesze wszystkich. Dobrym posunięciem organizatorów było to, że na czas występu gości z Izraela, sceny techno i HC zostały wyłączone. Dzięki temu wszyscy przybyli na imprezę mogli być świadkami pierwszego występu Astral Projection w Polsce. Muzycznie Avi i Lior mnie nie zawiedli. Wprawdzie ich muzyka nie robi mi już tak jak przed dziesięcioma laty, to jednak połączenie nowych i starych nagrań mogło się podobać. Zadowoleni powinni być ci, którzy z ostatnimi dokonaniami gości nie mają nic wspólnego, jak i ci, którzy jednak żyją ta muzyką i widzą jak to ostatnio z formą "Astrali" bywało. Można więc powiedzieć, że "wilk syty i owca cała". Jeśli chodzi o nowe nagrania Astral Projection to muszę przyznać, że są bardzo ciekawe, nie brzmią jak izraelskie dyskotekowe full-ony i mają w sobie to, z czego grupa Astral Projection słynie, czyli dobre melodyjki. Jeśli te nagrania znajdą się na nowym albumie, to ma on okazję stać się o wiele lepszy niż ostatni "Amen", nie wspominając już o "Ten", na którym znalazły się remixy nagrań "Astrali". Jeśli chodzi o show, to można powiedzieć, że był dobry. Troszkę zawiodłem się na Astral Projection pod względem technicznym oraz podejściem do tego co robią. Do tego, że obecnie połowa live actów wygląda tak, że artysta wciska jeden klawisz i potem już niewiele robi już się przyzwyczaiłem. "Astrale" mieli wprawdzie dwa laptopy, klawisze i jakieś tam "gałki", jednak na ile z tego korzystali trudno mi ocenić, ale pal to licho. Bardziej denerwowało mnie to jak momentami podchodzili do gry. Lior kilka razy stał z założonymi rękoma tak jakby mu się nic nie chciało, a raczej nikt mu nie kazał grać za karę. Avi zaś co chwilę ładował w siebie alkohol, przez co pod koniec nie wyglądał najlepiej. Choć w sumie procenty pewnie pomagały mu w odprawianiu "modłów". Bywały momenty, zwłaszcza przy nowych kawałkach, że obaj "płynęli" i cieszyli się dźwiękiem tych nagrań. Uśmiechy na twarzy, ręce rozłożone - takie nastawienie podobało mi się o wiele bardziej. A nie ręce złożone, flacha w dłoni i "yehana".

astral_projection_M25.jpg
Astral Projection w Polsce (26.04.2008 @ M25 - Warszawa)

Po Astral Projection "stery" przejęli Salvi i Czuby. Parkiet oczywiście opustoszał, jednak cały czas trwała dobra zabawa. Obaj DJe stanęli na wysokości zadania, serwując nam energetyczne nagrania. Kolejnym DJem w line upie był Hki. Do tej pory nie miałem okazji słyszeć tego jak gra, więc nie wiedziałem czego można się spodziewać. Jednak to co i jak zagrał, pozamiatało mną do końca. Cały set utrzymany był w klimatach goa & psychedelic z okresu kiedy większość z nas rozpoczynała przygodę z tą muzyką. Miód dla uszu i ciała, czułem się jak na pierwszej imprezie w życiu, na której to grali Dreddy i Sesis. Dawno się nie wyszalałem tak jak podczas setu Hkiego. Następnie zagrali Rubu i Boy. Wprawdzie klimat nagrań zmienił się na mocniejszy, to jednak nadal świetnie się bawiłem, zresztą nie tylko ja, w klubie pomimo dość wczesnych godzin było sporo osób. Pod koniec imprezy "latałem" po niemal całym górnym poziomie klubu - tak jak za dawanych lat. Duży też wpływ na świetną zabawę miało nagłośnienie klubu. Gdzie bym nie stanął, tam wszystko grało dobrze i wyraźnie. Nie było bardzo głośno, ale te kilka kolumn zamontowane w różnych częściach klubu robiło dobrą robotę. Nie trzeba było stać w jakimś konkretnym punkcie, by dobrze słyszeć muzykę - jest to olbrzymi plus klubu M25.

Ludzi było sporo, nie wiem czy pękł "tysiąc", ale ci, którzy przybyli, stworzyli świetną atmosferę. Na imprezie pojawiło się sporo ludzi siedzących w klimatach psytrance. Dużo było też ludzi z innych klimatów (techno, d'n'b', hc, gotyk). Byli też zwykli "clubberzy" którzy w klubie pojawili się, bo słyszeli, że będzie dobra impreza. Tyle razy już słyszałem o ludziach, którzy pojawiają się na imprezach w stolicy, kilka razy sam się przekonałem jak to z tym bywa. Tym razem ta mieszanka ludzi sprawiła jednak, że zabawa była przednia. Pewnie, że dostałem kilka razy z łokcia lub też ktoś mnie podeptał, jednak wszytko to było przypadkowe, a nie nachalne. Kluby mają ten minus, że im więcej osób w nich jest, tym jest mniej miejsca do zabawy - tym bardziej w szczytowych momentach imprezy. Pewnie, że niektórych mogli denerwować ludzie, którzy z tymi klimatami mają niewiele wspólnego, ale jeśli ktoś nie jest agresywny, w swój sposób stara się cieszyć tą muzyką to dlaczego miałby się z nami nie bawić? Słowo "przepraszam" od kolesia, który pewnie wbiłby mnie jednym ciosem w ziemię, są bardzo miłe. Przyznam, że obawiałem się przed imprezą, czy czasem z tej imprezy nie zrobi się jakieś "club rotation" lub coś w tym stylu - jednak kolejny raz pozytywnie zostałem zaskoczony.

Podsumowując: impreza Everything Began With The Silence była dla mnie udana pod każdym względem: muzycznym, tanecznym i towarzyskim. Organizatorzy udowodnili, że jeśli się chce i można sobie na to pozwolić, to można sprowadzić do Polski kogo się chce. Astral Projection to chyba najbardziej rozpoznawalna grupa z gatunku goa / psytrance w naszym kraju (sądzę, że nawet Hallucinogen jest mniej znany) i to "Astrale" mają szansę stać się lokomotywą naszej rodzimej sceny imprezowej - bo jeśli nie oni to kto inny (mam tu na myśli imprezy psytrance). Organizatorzy imprezy pójdą pewnie za ciosem i za jakiś czas ponownie sprowadzą do kraju jakąś gwiazdę gatunku. Za miesiąc do tego pociągu ciągniętego przez Astral Projection dołączy Human Blue, który zagra w stołecznej Progresji. Ci producenci mają szansę sprawić, że ludzie przekonają się do tej muzyki i będą się nią bardziej interesowali. I jest to szansa, że zaczną przybywać na imprezy nie tylko z gwiazdami, ale także na te gdzie grają mniej znani, ale równie dobrzy, a nawet lepsi producenci. Jeśli nie wykorzysta się tej szansy, to innej już raczej nie będziemy mieli.

Styropian