Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

29.06.2017 - dakini festival 2017


Miejsce: Plaża Tuzla / Konstanta, Rumunia
Data: 29.06-02.07.2017

Nie ma niczego piękniejszego w psytransowym imprezowaniu niż festiwale. Są sprawdzone miejscówki oraz „marki”, które gwarantują kilka dni dobrej zabawy. Największe festy zmieniły się już w miasta/instytucje, które nakierują nas jak (można) żyć, przekażą ciekawostki z otaczającego nas świata i umożliwią spotkanie z interesującymi ludźmi. Nic, co znajdziemy na znanych festiwalach, nie może się równać z radością płynącą z odkrywania nowych miejsc. Podekscytowany wybrałemsię do Rumunii, by móc na własne oczy przekonać się jak wypadnie pierwsza edycja Dakini Festival.

dakini_festival_1.jpg

Miejsce
Dakini Festival odbył się na plaży Tuzla nad Morzem Czarnym, która znajduje się niedaleko miejscowości o tej samej nazwie. Tuzla natomiast znajduje się 20 km od piątego największego miasta Rumunii – Konstancy. Tak więc miejsce festiwalu było blisko cywilizacji, ale jednocześnie od niej oddalone.

Oczywiście największa atrakcją już przed festiwalem była jego lokalizacja. Z każdej ze scen do plaży było maksymalnie 100 metrów. Tańcząc lub grając miało się widok na piękną panoramę Morza Czarnego. Dodatkowo z głównej sceny można było zobaczyć w tle panoramę Konstancy i jej port. Chill Out na tle morza wyglądał rewelacyjnie.

dakini_festival_2.jpg

Miejsce festiwalu można by najlepiej opisać poziomami: poziom 0 – plaża i morze , poziom 1 – rozlokowane na nim były miejsca warsztatów, poziom 2 – na tym poziomie był Chill Out, scena Microstage oraz strefa gastronomiczna. Na poziomie 3 znajdowała się scena główna, a wyżej już tylko bramki oraz pole namiotowe.

Temperatura w trakcie trwania festiwalu osiągała 35 stopni! Dlatego idealnym rozwiązanie byłoby korzystanie z plaży i kąpieli w morzu. I tutaj się zdziwicie, ale nic z tych rzeczy – oczywiście na plaży było sporo osób, jednak wszyscy zamiast chłodzić się w wodzie, szukali skrawka cienia. Temperatura wody wynosiła niespełna 17 stopni, była więc lodowata w porównaniu z tym co serwowało słońce. Nie wiem czym to było uwarunkowane, ale w tym samym czasie w innych kurortach niedaleko Konstancy temperatura wody Morza Czarnego wynosiła około 23-25 stopni (Bułgaria i Odessa)

Sceny i dekoracje
Jak już wspomniałem na festiwalu znajdowały się trzy sceny: Ishtar (psytrance), Akasha (Chill Out) i Atlantis (microstage). Każda ze scen była typową konstrukcją estradową i każda była w jakiś sposób ozdobiona. Dekoracje scen nie powalały. Dodatkowo na głównej scenie na jednej z dekoracji wyświetlano wizualizacje. Jeśli chodzi o udekorowanie części tanecznej, to każda ze scen była udekorowana w tym samym stylu - na środku duży słup, a po jego bokach mniejsze, pomiędzy nimi stalowe linki do których były przyczepione dekoracje. Nie było to nic specjalnego, ale prezentowało się fajnie i spełniało najważniejsze zadanie– dawało cień. Jako ciekawostkę dodam, że wszystkie konstrukcje nośne były stalowe, co na festiwalach jest rzadkością. Elementów UV praktycznie nie było. Ponadto przestrzeń na chill'u wypełniono lampkami podobnymi do lampek choinkowe. Natomiast na Microstage przestrzeń wypełniły kule świetlne. Tak więc dekoracyjnie festiwal nie zachwycił. Jednak jeden aspekt dekoracji muszę pochwalić i mam nadzieję, że organizatorzy pójdą dalej w tym kierunku – mam na myśli akcenty morskie, które gdzieniegdzie się pojawiały. Kilkanaście stojaków z zawieszonymi na nich muszlami oraz łódź rybacka w strefie gastronomicznej były bardzo ciekawe. Muszli tam nie brakuje i uważam, że mogłyby zostać wykorzystane w większym stopniu!

dakini_festival_3.jpg

Ishtar - Main Stage

dakini_festival_4.jpg
Akasha - Chill Out

dakini_festival_5.jpg
Atlantis - Microstage Stage


Muzyka
Organizatorzy festiwalu w temacie line up'u nie poszli na łatwiznę wypełniając składu grających tylko gwiazdami i rodzimymi Djami, zaprosili również mniej lub bardziej znanych Djów oraz producentów z różnych krajów. I tak oto na scenie psytrance poza headlinerami I ligowymi takimi jak: Avalon, Loud, Astrix, Vibrasphere, Liquid Soul i Parasense zagrali Atma,E-Mantra,Shakta. Na Chillu również pojawiło się sporo czołowych „graczy” m.in.: Asura. Carbon Based Lifeforms, Desert Dwellers, Gaudi, Suduya. Nazwy artystów z Microstage są mi obce, jednak jestem pewien, że znanych nazwisk nie brakowało. Muzycznie było więc różnorodnie i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Ja na terenie festiwalu byłem tylko 24 godziny i widziałem wszystko co działo się w sobotę od godziny 10:00 do niedzieli godziny 07:30. W tym krótkim czasie świetnie zagrał Shakta, Dr Space i Parasense, a na Chill’u: Desert Dwellers, oraz Star Sound Kontinuum, który jest kontynuatorem projektu Star Sound Orchestra. Na Microstage byłem kilkakrotnie, ale za każdym razem, niezależnie od pory dnia, panował tam ten sam klimat – zamuła. Deep techno, deep house to ciekawe gatunki, ale ile można tego słuchać? Nie było tam ani przez chwilę euforii, która zawładnęłaby ludźmi. Można powiedzieć, że grali tam non stop to samo. Co innego miało miejsce na scenie psytrance, wprawdzie parkiet nie był wypełniony po brzegi, ale dało się odczuć energię płynącą z tańczących ludzi. Najlepszy klimat Dakini Festival panował w trakcie występu Desert Dwellers i Star Sound Kontinuum, Chill out wypełnił się wówczas niemal po brzegi i dało się odczuć magię festiwalu. Odbiór muzyki na każdej ze scen umilało dobre nagłośnienie. Scena psytrance i microstage uzbrojone zostały w system Function One, który na main’ie swoją moc okazał podczas występu Parasense. Tak wielu szczegółów i tak czystego brzmienia w muzyce dawno nie słyszałem. Zasługa w tym także nagłośnieniowców, którzy w trakcie występów (jeśli zachodziła potrzeba) dokonywali korekt w nastawach. Pomimo tego, że sceny były bardzo blisko siebie - około 2-3 minut, to ich rozstawienie powodowało, że dźwięki na siebie praktycznie nie nachodziły. Chill Out był ustawiony frontem do morza, psytrance było ustawione frontem na północ, a microstage na południe. Na Chillu musiało być bardzo cicho by można bylo usłyszeć muzykę z main'a. Natomiast na microstage main był słyszany bardziej, jednak nie powodował kakofoni dźwięków. Tak więc nagłośnienie, jego rozstawienie i brzmienie było na najwyższym poziomie!

dakini_festival_6.jpg
dakini_festival_7.jpg
dakini_festival_8.jpg

Warsztaty
Na Dakini nie zabrakło również warsztatów, fani yogi byli w niebie, ponieważ różnego rodzaju yoga była prezentowana przez cały czas trwania festiwalu. Do tego dochodziła medytacja i różnorakie wykłady. Każdy, kto lubi tego typu atrakcje na pewno mógł znaleźć coś dla siebie. Wykłady i warsztaty odbywały się na poziomie 1, gdzie dźwięki z psytrance stage i microstage były wyraźnie słyszalne, co mogło powodować zakłócenia w odbiorze, tego co chcieli przedstawić wykładowcy.

dakini_festival_9.jpg

Gastro
Po dobrym secie warto coś zjeść i się napić. Na Dakini nie było z tym problemu. Kramów z jedzeniem było kilka – typowo rumuńskie potrawy, kuchnia wschodnia, ryby i owoce morza, nie zabrakło też „kebsów”. Posiłki były dobre, niestety w 24h nie mogłem spróbować wszystkiego.

dakini_festival_10.jpg

Organizacja
Tutaj będę opierał się na własnych oraz zasłyszanych opiniach. Festiwal wystartował w czwartek wieczorem, ale w sobotę rano miało się wrażenie, że ciągle coś jest robione. Największym problemem była woda na polu namiotowym, gdzie co chwilę jej brakowało. To pewnie będzie największy zarzut pod kątem organizatorów, już w trakcie trwania imprezy na facebook'u wiele osób wyrażało dezaprobatę w stosunku do braków wody. Nie ma się jednak co dziwić: lejący się z nieba żar i zimna woda w morzu powodowały, że każdy wolał wziąć prysznic, a to niestety na polu namiotowym było utrudnione. Kontakt z organizatorami był łatwy. Jeśli nie osobiście, to można się było z nimi komunikować za pomocą sms lub facebooka. Ja nie miałem z tym problemu, choć z główną organizatorką nawet się nie widziałem. Warto też dodać, że organizatorzy na terenie festiwalu postawili przenośną stację bazową GSM, która zapewniała zasięg sieci komórkowej. Nie odpowiadało mi, że na tak mały teren festiwalu niektórzy mogli wjechać samochodem. Trochę to się kłóciło z klimatem i krajobrazem. Do tego reklamy sieci samochodowej (w strefie gastro), no ale sieć ta była sponsorem/partnerem(?) festa i z ich pojazdów korzystali kierowcy, którzy dowozili artystów z lotniska w Bukareszcie. Dziwne było też to, że ludzie z pola namiotowego mając może 5 minut na plażę nie mogli na nią zejść bezpośrednio, tylko musieli iść 20 minut przez teren festa. Organizatorzy wspominali, że na terenie festiwalu było około 3 tys. osób, ale były też osoby, które weszły bez wejściówek. Na samym feście ochrona była praktycznie niewidoczna. Na festiwalu było też bardzo czysto, bowiem uczestnicy o to dbali, a organizatorzy często wymieniali worki na śmieci. Jeśli chodzi o artystów to chyba wszyscy przybyli na miejsce, czasami była jakaś obsuwa. Tym samym ja miałem okazję pograć trochę na konto Vibrasphere, a CJ Art na konto Loud'a ;).

dakini_festival_11.jpg

Podsumowanie
Pierwsze edycje mają to do siebie, że nie wszystko jest tak jak powinno. Dakini Festival nie odbiega pod tym względem od większych, bardziej znanych i organizowanych od dawna imprez. Jedyny poważny zarzut to problem z wodą, bowiem pozostałe aspekty dobrego festiwalu były spełnione – dobra muzyka, dobre nagłośnienie, ładny krajobraz i sympatyczni ludzie. Co ważne przez te 24h bycia na feście nie widziałem ludzi pijanych lub „nagrzanych”. Co jest przecież rzadkością! Ładniejsze dekoracje, rozwiązanie problemów z wodą na pewno są w zasięgu możliwości organizatorów i myślę, że w tym terminie Dakini Festival może stać się stałym punktem na festiwalowej mapie Europy. A jeśli dojdzie do tego jeszcze cieplejsza woda to już w ogóle będzie jak w raju. Dlatego ja tam z wielką przyjemnością kiedyś wrócę i mam nadzieję, że na dłużej niż tylko 24 godziny.

Polecam

Styropian
Zdjęcia: Facebook
dakini_festival_12.jpg