Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

30.10.2004 - trip to goa 4 - halloween night


Miejsce: Scena GuGalander, Katowice
Data: 30.10.2004

Ponad półtora miesiąca musieliśmy czekać na kolejną psy transową imprezę w stolicy Górnego Śląska. Przygotowania do imprezy z dnia na dzień przybierały na sile: plakaty, ulotki, dekoracje... wszystko musiało grać jak najlepiej. Oczywiście nie mogliśmy przewidzieć czy impreza wypali, ale staraliśmy się przygotować ją jak najlepiej. W dniu imprezy już o 11:00 wspólnie z JetManem i Martą udaliśmy się do klubu by przygotować część "włóczkowych" dekoracji. Po 3 godzinach udaliśmy się do domów, by ponownie pojawić się w klubie o 18:00, by zawiesić płótna JetMana. Wieczorem nastąpiło zawieszenie fluoro grzybów których autorką jest Mrófka. Tak więc wszystkie dekoracje zostały już zamontowane. Pozostało oczekiwanie na pierwszy dźwięk....który nastąpił już przed 21:00, najpierw próba dźwięku i oto Marion rozpoczął swój dwugodzinny set.

Już na wstępie Marion zagrał mocne kawałki i znajdujące się w klubie osoby (po koszulkach było widać, że są słuchaczami metalu) szybko pojawiły się na parkiecie, by energicznie potańczyć. Jednak po chwili Marion zwolnił tempo i ekipa w klubie się wymieniła i zaczęło jej przybywać, co nas bardzo cieszyło, bowiem co to by była za impreza jeśli nie było by na niej ludzi. Praktycznie kto tylko pojawił się w klubie od razu pojawiał się na parkiecie. Marion grał dobrze, czasami przeskakując ze stylu na styl, jednak w całości setu nie robiło to dużej różnicy i nie rozstrajało bawiących się ludzi. Troszkę Goa, troszkę full-onu i publika była bardzo szczęśliwa. Nie zabrakło także coś w "styropianowym" stylu ;), czyli "Skazi - Xtc". Publika w kulminacyjnym momencie utworu, czyli w momencie wejścia giterek, zaczęła unosić dłonie i bić brawo :) - było to bardzo miłe.

Wspomniałem o publice....początkowo obawialiśmy się o ilość osób która przyjdzie na imprezę, jednak nasze obawy były nieuzasadnione, gdyż w ogólnym podsumowaniu w klubie było około 140 osób - co bardzo nas cieszy i dodaje energii do dalszych imprez. Oczywiście liczba nie świadczy o wszystkim! Ci którzy pojawili się w klubie (min Amerykanin, Szkot, Australijczyk zwiedzający Polskę) byli rewelacyjni - nie sądziłem że możemy liczyć na tak wspaniałych ludzi. Bawili się energicznie, nikt nikomu nie przeszkadzał, a uśmiechy na twarzach ludzi rekompensowały cały stres przed imprezowy. O 22:00 za playerami stanął Dudi i rozpoczął swój mroczny set. Troszkę się obawiałem, że może to wypłoszyć ludzi z parkietu. Na szczęście ludzie dobrze przyjeli set Dudiego, który obfitował w utwory takich projektów jak Kindzadza, RAM, Psychotic Micro oraz Grapes Of Wrath. Około 23:20 udałem się z Sylwią po Noisa, który po zajęciach na uczelni wsiadł od razu do pociągu i pojawił się na dworcu w Katowicach.

No i nadeszła godzina o której miał zagrać Nois. O 1:00 z głośników wydobyły się dźwięki "Action" autorstwa Talamaski i Schyzodropa. I tym utworem Jarek rozpoczął wspaniałą zabawę która miała miejsce w GuGalandrze. Pełen uśmiechu za playerami Nois przenosił swoja energię na ludzi znajdujących się na parkiecie. Wszyscy odlatywali coraz wyżej z utworu na utwór. A było radośnie, full onowo, pojawiło się mnóstwo ciekawych melodyjek, które wprawiały ludzi w stan wysokiego uniesienia. Tikal, Melicia, czy też Electric Universe, przy którego "The Player" miałem ogromnego banana na twarzy - coś wspaniałego, wszyscy radośnie odlecieli w odpowiednim momencie tego utworu! Wszyscy w klubie byli zachwyceni Noisem nie tylko za to jak zagrał (a zagrał rewelacyjnie), ale również za to jak bawił się za playerami. Zresztą wszyscy którzy mieli okazję widzieć i słyszeć Noisa na imprezie wiedzą, że on żyje tym co gra - i oby takich DJ'ów było jak najwięcej. O godzinie 3 mieliśmy mały skok w czasie z powodu przejścia z czasu letniego na czas zimowy i tak oto o 2:00 Nois zakończył set za co został nagrodzony gromkimi brawami! Ostatni zaprezentował się piszący te słowa. Początkowo zaatakowałem dość mocno publikę utworami takich producentów jak Skazi, Exaile czy Talamasca, jednak z utworu na utwór łagodziłem klimat tak, by na końcu grać lekki neo-full-on (Tikal, Protoculture, Astrix, Silicon Sound etc.). Na końcu w z głośników wydobyło się "Atmosphere" Yahela i impreza dobiegła końca.

Niewątpliwie impreza Trip To Goa 4 okazała się dużym sukcesem i zgromadziła dość sporą liczbę osób, co przy wielu halloweenowych imprezach w Katowicach jest na pewno sukcesem. Poza DJ'ami ogromne brawa należą się publice, która stworzyła wspaniały klimat i cieszę się, że działo się to na psychedelicznej imprezie. Tą imprezę mógłbym porównać do ziarenka które zaczyna kiełkować, ziarenkiem jest psytrance, które zaczyna powolutku zdobywać śląską publikę, i oby z tego ziarenka wyrosło dorodne psychedeliczne drzewo. :) Na zakończenie chciałbym podziękować wszystkim którzy przyczynili się do tego, że informacja o imprezie dotarła do wielu miejsc, wszyscym którzy w większym lub mniejszym stopniu nam pomogli, no i przede wszystkim dziękuję ludziom za to, że stworzyli wspaniały klimat z soboty na niedzielę 30 października 2004. Czy była to najlepsza impreza psytrance w Katowicach? Śmiało mogę powiedzieć że tak! Przybywajcie na Trip To Goa 5, bowiem będzie się działo wiele!

Styropian