Szósta Mystika już za nami, wprawdzie afterowa scena jeszcze naciska to tak naprawdę można już podsumować tegoroczną edycję. Zanim przejdę do szczegółów chciałem zaznaczyć, że za rok znów się tutaj pojawię. Magia tego miejsca i ludzi przyciąga (co pewnie Damon potwierdzi).
# MAIN STAGE
Podobnie jak przed rokiem ustawiony frontowo do zagajnika w którym jest Chill Out. Jest to rozwiązanie konieczne (wymóg służb leśnych) i niestety nie do końca dobre. Plusem jest to, iż bawiąc się możemy ciągle zerkać na otaczające góry. Minusem takiego rozwiązania jest to, że na Chill'u dźwięki z main'a są zbyt mocno słyszalne. Nauczeni poprzednimi edycjami oraz prognozami pogody w tylnej części Main'a stanął namiot, który miał chronić przed słońcem i deszczem. O udekorowanie głównej sceny odpowiedzialni byli: Fluorobotanics (obrazy) , Cyreal (obrazy) i Psy Optix Decorations (konstrukcje 3d). Obrazy Fluorobotanics'a "zamykały" main'a, którego środek ozdobiony był konstrukcjami 3D. Nie były to konstrukcje ogromne, ale prezentowały się dobrze. Wizualizacje MIMO TV prezentowane były na czterościennym ekranie.
# CHILL OUT
Chill Out edycji 2010 był najlepszy ze wszystkich jaki do tej pory były. Niestety wliczam w to także tegoroczną edycję. Duży namiot ulokowany w zagajniku kolejny raz zagwarantował ochronę przed deszczem i słońcem. Tegoroczny był ozdobiony tylko obrazami Sayp'a. Pomimo tego minimalizmy w nocy prezentował się nieźle. Pozostała część terenu Chill'a wyglądała tak jakby praca nie do końca była skończona. A tak naprawdę brakowało namiotu PsyAlaski, który zawsze wypełniał tą przestrzeń. No ale o tym, że PsyAlaski nie będzie wiadomo było od pojawienia się pierwszego info. Za Chai Shop odpowiedzialna była ekipa "Požičovňa vzducholodí". Myślę że spisali się dobrze, bo poza kilkoma rodzajami herbat + czaj oferowali różniste jedzonko.
# MUZYKA
Tegoroczny Line Up opierał się na czołowych producentach danego gatunku oraz tych, którzy do tego dążą. Skład ten uzupełniali DJe z państw graniczących ze Słowacją. No ale czas na wyróżnienia:
5. DJ Kybalion & DJ Pálmester - dzięki tym dwóm panom (grali osobno), sobotnie popołudnie od 11:30 do 14:30 zostało zdominowane przez Goa w najlepszym wydaniu. Rok temu Pálmester zmiażdżył na afterze, w tym roku powtórzył to samo na głównej scenie. Kybalion miał niby grać live, ale tak naprawdę zagrał seta i to jakiego. W jego secie znalazło się ciut więcej goa szlagierów.
4. Chors LIVE - grał po Red'zie i zgodnie z planami miałem wówczas już spać. Ale Chors wciągnął mnie w wir mrocznego transu. Wszystko grało tak jak należy: była moc, tajemniczość i sporo psychedelii. Do teraz żałuję, że nie zostałem do końca. Z myślą o występie E-Clip'a po 2/3 występu Chors'ta udałem się na spoczynek.
3. Red - można być z Rosji i nie napierdalać (wiem to takie ogólnikowe)? Pewnie, że można i udowodnił to Red, tym samym wdrapując się na podium. Duża dawka psychedelicznego grania z wpływami różnych stylów. Ciekawe, pokręcone i tajemnicze melodie zawładnęły mną od połowy występu Rosjanina. A tak się z Damon'em baliśmy, ale jak się później okazało Red dobrze nam zrobił
2. Protonica - to był pewniak na podium. Grali o dziwnej godzinie 21:00, ale niezważając na to pokazali klasę. Rozpoczęli lekko, wręcz mozolnie. Można by zarzucić, że brakowało z 3-4 bpm. Ale wszystko się rozkręcało tak by finał był godzien mistrzów gatunku. Piet i Ralf zaprezentowali swój najnowszy materiał, nie zabrakło jednak też hitów z poprzedniego albumu oraz kompilacji. Na zakończenie zagrali "Floating Point" w remiksie Liquid Soul (znajdzie się na drugiej płycie) i tak jak w oryginale kulminacyjny moment jest tylko raz, tak w rmx szwajcara mamy podwojenie tego fragmentu. Coś pięknego.
1. Mindwave - gdy zaczął grać z za chmur wyjrzało słońce. I na tym powinienem zakończyć opis występu Izraelczyka, bo idealnie oddaje urok tego co zaprezentował. Lekkość, płynność, radość, delikatność - to wszystko zostało podane przez Mindwave. Chłopak ma olbrzymi talent i tak jak kiedyś Silicon Sound i Protoculture byli gwarancją dobrego poranka, tak teraz właśnie Mindwave nią się staje. Nie przegapcie go na Ozorze (I dnia od 10:45 do 12:15).
Pozostali DJe i producenci zagrali dobrze, no ale daleko im do wyżej wymienionych. Nikt z grających nie zawiódł (no chyba, że ja
). Co ważne wreszcie full on'y, które torpedowały w ubiegłych latach przeszły do lamusa. Praktycznie tylko 4-5 grajków zaprezentowało sety w tym stylu. A tak to goa, progressive, uk trance, dark.
Gdzie w tym wszystkim Overdream i E-Clip? Ano niestety nigdzie, oba projekty nie zagrały z powodów braku posiadania wizy. O ile w przypadku Overdream było to wiadomo przed imprezą, o tyle E-Clip widniał na czasówkach znajdujących się na terenie festiwalu.
Chill Out muzycznie? Dla mnie jak zwykle numerem 1 został Mythematica.
# LUDZIE
Ubiegłoroczna edycja wyśrubowała rekord, który będzie trudno przebić. W tym roku ludzi było prawie o połowę mniej. Nieoficjalnie mówi się o 400-450 osobach. Powód tak słabej frekwencji? (1) Ludzie przestraszyli się pogody, która tak naprawdę była świetna. Padać zaczęło w ostatniej godzinie festa, a i tak się bawiliśmy. Sobota do południa była słoneczna, później już niebo było zachmurzone, ale cały czas było ciepło. Obie noce też do zimnych nie należały i jeśli ktoś tańczył to na pewno nie było mu zimno. (2) Inne festiwale - w ten sam weekend odbywały się dwa festy w Polsce, jeden na Litwie. A i pewnie w innych krajach coś się działo. W ostatnich latach frekwencję podwyższali Polacy - w tym roku było na 100% osiem+(jeden) osób z Polski. Jeśli z Graphic'em nie przyjechał nikt więcej to liczba ta się nie zwiększyła. Jakoś z tego powodu nie płakałem. Mało było też Czechów i Węgrów. Niemniej jednak wszyscy Ci którzy się pojawili bawili się przednio nie szczędząc nam gościnności. Co Damon pewnie również potwierdzi.
# SZMERY BAJERY
3 sklepiki z ciuchami i różnistymi błyskotkami do tego holenderski chai shop. W tym ostatnim się stołowaliśmy, bo w tym roku coś hranolky i smażony syr nie wychodziły ekipie z baru. Wprawdzie jeszcze daleka droga temu chai shop'owi do najlepszych ale vege burgery i makaron indyjski były dobre. Co ważne...chai shop otwarty cały czas! 6 osobowa ekipa zmieniała się co jakiś czas. Na Chillu dodatkowo liny po których można było chodzić oraz płótno do tworzenia zbiorowej dekoracji.
# AFTER PARTY
After na Mystice 2010 był rewelacyjny. W tym roku pogoda sprawiła, że niemal wszyscy wraz z zakończeniem głównej imprezy udali się do domu. Od razu stery przejęli Psyla i Demented i choć zaczęli progressami to po chwili już pociskali brytyjskimi kwasami. Efekt był taki, że nawet Ci co zostali udali się do pokoi i namiotów. Zresztą w kilku pokojach trwały alternatywne aftery
Afterowy Sound System był przez obu grajków katowany tak,że nic nie brzmiało tak jak powinno i na nic nie pomagały uwagi i prośby. O 20:00 stery przejął jakiś Mroczny Rycerz, który atakował dark'ami które odradzały wizytę w tym miejscu. Grał chyba do północy. Teraz znów słyszę naparzanie. Szkoda, że tak wyszło bo te aftery zawsze miały swój urok.
# PODSUMOWANIE
Szósty raz jestem na Mystice i mam nadzieję, że nie ostatni. Miejscówka jest tak piękna, że pomimo dobrej muzyki, świetnych ludzi zawsze potrafię się wyrwać by z bliska i oddali podziwiać jej piękno. Nie wyobrażam sobie roku bez 3 dni w Blatnicy. Tegoroczna edycja bardzo podobała mi się pod względem muzycznym - z tego też powodu najwięcej czas spędzałem na tańczeniu, a dopiero później fotki i znajomi.
PLUSY
+ muzyka
+ ludzie
+ namiot na main'ie
+ holenderski chai shop
MINUSY
- brak info o niepojawieniu się E-Clip'a
- Demented 5-6(?) set na afterze.
Jeśli mi się coś jeszcze przypomni to o tym wspomnę, a póki co mykam w kimono bo jutro przed 13:00 powrót do domu. W związku z tym zdjęcia najwcześniej we wtorek. A Afterowe naparzanie trwa nadal (gra Demented?
)