Krizz pisze:Psy-Tom pisze: I, przez analogie - kto widzi swiat prawdziwy, ten trzezwy, pod wplywem lsd, a moze autystyczne dziecko - kto mialby byc ostatecznym arbitrem i to osadzic?
Sądzę, że, być może pomijając w jaki sposób rozumiemy określenie "widzenie świata", najbliższy życiu będzie ten trzeźwy. Dlaczego? Bo ktoś pod CIĄGłYM wpływem LSD oraz autystyczne dziecko nie przeżyją bez pomocy tych trzeźwych. Natura nas ukształtowała tak, byśmy sobie potrafili sami radzić na tym świecie, więc nie bez kozery mamy taki sposób rozumienia świata, a nie inny - w przeciwnym wypadku nie potrafilibyśmy przeżyć.
Mozemy zalozyc osobny temat o tym jaki sposob widzenia swiata bedzie najblizszy zyciu. I odrazu powiem ze w tej kwestii jesli porownamy osobe trzezwa do bedacej podczas np. bardzo intensywnego tripa grzybowego to ta pierwsza wygrywa bezapelacyjnie, za kazdym razem. Jak mowil Terrence Mckenna, wtedy jedynym procesem jaki wykonujesz na tym swiecie jest przyleganie do podlogi. Dlatego to jest trip, a nie nasza egzystencja 24/7 - ewolucyjnie to sie nie moglo przyjac. Moje pytanie pozostaje, ktory z tych stanow/sposobow patrzenia/stanu swiadomosci jest bardziej prawdziwy i jak to rozstrzygnac. Dalej jeszcze do tego wroce.
Krizz pisze:Psy-Tom pisze:A skad masz wiedziec, ze swiat widziany na codzien nie pod wplywem lsd nie jest iluzja?
Patrz wyżej. Być może wszystko to iluzje, ale w takim wypadku nie ma sensu w ogóle rozpatrywać problemu "rzeczywistości" wszechświata, bo w takimk wypadku nie ma czegoś takiego jak pojmowanie, widzenie świata takiego jakim naprawdę jest.
Jesli zupelnie wszystko jest iluzja to mamy same iluzje wiec iluzje sa prawdzwe, nic innego nie ma. Albo sa iluzoryczne, i wtedy iluzyjna iluzja nie jest iluzja jak minus i minus dajac plus, wtedy tez jest prawdziwa hehe... wiec to ustalilismy i w czyms sie zgadzamy
. Ale twoje zdanie wynika z Twojego zalozenia ze swiat widziany na codzien to wszystko co istnieje, i jesli bylby on iluzja to rzeczywiscie... patrz wyzej. Natomist jesli swiat codzienny jest iluzja ale istnieje cos wiecej, cos prawdziwego, to dopiero mamy mlynek.
Krizz pisze:Psy-Tom pisze:Mozesz miec rozne wyobrazenia o tym doswiadczeniu, ale jest to cos tak opierajace sie probom jakichkolwiek opisow (jasne mozna probowac) ze dopuki tego nie doswiadczysz po prostu nie wiesz. Moze nie zmienilbys zdania. A moze smialbys sie na wspomnienie swojej wczesniejszej pewnosci, kto wie!
Sugerujesz że masz dojście do tej substancji? :O
Kazdy kto ma karte kredytowa ma (to nie substancja tylko wywar) - zamawiasz 2 rosliny i gotujesz wywar wedlog przepisu. Same gotowanie i przyrzadzanie nie jest szczegolnie trudne, natomiast mysle ze natura ayahuaski domaga sie powaznego podejscia do sprawy i badz obecnosci kogos doswiadczonego badz bardzo solidnego przygotowania sie do tematu.
Krizz pisze:oliwia pisze:Ależ jest sens. Bo te iluzje skądś się biorą, ktos je tworzy, cos za tym wszystkim stoi, cos JEST napewno, tylko co i dlaczego?
Nie ma. Dlatego, że jeśli istnieja tylko iluzje, to nie ma mowy wtedy o iluzjach. Iluzja jest tylko wtedy, gdy jest też rzeczywistość, a jesli nie ma rzeczywistości, nie ma też iluzji. Istnieją wtedy różne, subiektywne punkty postrzegania, nawet nie rzeczywistości, bo jej nie ma, tylko tego, co jest wokół nas. Nie możemy wtedy nazwac tego rzeczywistością.
Sek w tym ze mozemy sobie dowolnie definiowac i nazywac rzeczywistosc, a rzeczywistosc to nie jest definicja, rzeczywistosc to... (i w tym momencie Alan Watts wypowiadajac te slowa o rzeczywistosci walil w gong, pozwalajac mu wydac z siebie kilkunastosekundowe brzmienie, po czym dodawal "...and we won`t give it a name - i nie nazwiemy tego")
Krizz pisze:oliwia pisze:Polecam film o fizyce kwantowej, ktory niexle ujmuje to o czym rozmawiamy: What the bleep do we know...
Mozna sciągnąć tez napisy...zeby bylo jaśniej.....
Gdzie? Skąd?
Film jest bardzo ciekawy, musze poszperac i wrzuce tu linka....
ok, mam:
http://isohunt.com/download.php?mode=bt&id=7807292
(klik na linka a potem download torrent)
Plik torrent, jak ktos nie wie jak sie je obsluguje to pytajcie. Dolaczone sa napisy hiszpanskie, wiec kazdy znajacy ten jezyk perfect nie bedzie mial problemu z zalapaniem o co chodzi. Dla wszystkich innych osobny link z napisami po polsku ponizej
http://projektygraficzne.w.interia.pl/w ... w.2004.srt
format napisow obsluguje odtwarzacz vplayer, link:
http://samoinstalacja.w.interia.pl/VPlayer.exe
Na koniec jeszcze o rzeczywistosci i psychodelikach.
Jezeli kazdy z nas jak i inne gatunki oraz bedacy pod wplywem czegos zmieniajacego swiadomosc widzi swiat tak samo to nie mamy o czym gadac, to zadna filozofia. Ale jezeli jednak kazdy swiat widzi w inny sposob (nieco inny, badz diametralnie inny) to bedzie to punkt wyjscia mojego dalszego klepania w klawisze. Jezeli tak jest to - bedzie naukowo - wysune hipotezy co to moze oznaczac, a wiec:
0 Wszyscy widzimy swiat w ten sam sposob - nie ma o czym mowic.
1 Kazdy widzi swiat inaczej, bo istnieja rozne rzeczywiste swiaty i kazdy zyje w swoim. Prawdziwy jest moj, prawdziwy jest twoj, mrowki i kogos pod wplywem lsd. Niezly bigos
2 Kazdy z nas widzi tylko fragment rzeczywistosci, mala czastke. Bedac w tym samym swiecie, ale majac nieco inny punkt widzenia (tak jak siedzac w tym samym pokoju ale na innym krzesle) widzimy nieco inny fragment choc bliski fragmentowi innej osoby. Przynajmniej jest on wzglednie bliski dopuki tez jestesmy jakas osoba a nie jaszczurem czy obcym, alebo przypadkiem nie polkniemy wielkiej ilosci kwasa.
3 To co nas dzieli to rozne interpretacje tego co widzimy. Interpretuje wszystko co widze w zaleznosci od tego kim jestem, bedac czlowiekime cywilizowanym to cos co widze interpretuje jako np. butelke piwa, mieszkaniec wioski w sercu dzungli zinterpretuje to samo jako... cos innego, nie mam pojecia co, tak samo obcy, mrowka itd. To jest wlasnie znaczenie subiektywnego punktu widzenia, prawda jest jak dupa ktos pisal, kazdy ma swoja - tylko ja tutaj zamieniam slowo prawda na interpretacja.
Moim zdaniem - to moje zdanie i napewno nie prawda absolutna - wytlumaczeniem tego ze kazdy widzi swiat inaczej sa punkty 2 i 3. To wciaz jest marne teoretyzowanie o naturze postrzegania, percepcji. A tego czym jest rzeczywistosc nawet nie dotykam. Teraz wiecej teoretyzowania, jesli faktycznie nasza wlasna (subiektywna) interpretacja jest odpowiedzialna za to ze kazdy z nas widzi cos nieco lub nie tak nieco innego, to niezmiernie wazne dla naszego odbioru rzeczywistosci jest to gdzie znajduje sie nasza maszyna interpretacyjna, czym jest. Co nam daje subiektywny punkt widzenia, wynikajacy z naszych doswiadczen i tego kim jestesmy - nasze ego! Ego nie jest stalym organem umieszczonym gdzies w glowie, jest to konstrukcja mentalna ktora zmienia sie caly czas, choc zwykle powoli. Dlatego nie tylko rozni ludzie widza swiat inaczej, ta sama osoba widzi pewne rzeczy inaczej dzis a inaczej za 10 lat. Inaczej patzy na milosc, inaczej na pieniadze, inaczej na zycie i na rodzine. Nie mam pojecia, jak bym na kwestie ego i interpretscji patrzyl dzis gdyby nie pewne dsoswiadczenia, dlatego rozumiem ze nielatwo jest uchwycic pewne rzezy "na sucho".
Doswiadczenie mialo miejsce na festiwalu transowym, czyli taniec + psychodelik. Psychodeliki specyficznie oddzialuja na ego. Mniejsze ilosci zaczynaja lekko zmiekczac sztywne struktury ego, ktore tak calkiem sztywne nie jest ale zmienia sie tak powoli ze mozna przyjac ze w krotkim czasie jest niezmienne, a zatem i mechanizm interpretacji jest wzglednie staly. Kiedy psychodelik zaczyna oddzialywac na nas ego jak nagrzany metal poddaje sie zmianom w czasie rzeczywistym. Jeden system interpretacji zmienia sie w system innych. Tak powstaja niektore bad tripy - ktos interpretuje wyjatkowo negatywnie docierajace do niego sygnaly np. niemile spojrzenie ludzi, i to na bierzaco kreuje dla niego rzeczywistosc wroga, niebezpieczna. Jak dlugo ego jest uplynione i latwo poddaje sie chwilowym zmianom mozna w jednej chwili diametralnie zmienic postrzeganie przez siebie swiata. Dalatego przy bad tripach zmiana otoczenia i myslenia przynosi czesto takie dobre rezultaty, nie przywyklismy do tego ze tak latwo mozna zmieniac swoje interpretacje, niejako w biegu dlatgo czesto osoba majaca bad tripa nie podejmuje takich dzialan. Jak cos nie gra warto cos zmienic.
Wracajac do tematu uplynnionego ego - co z tego, mamy wielki chaos roznych zmieniajacych sie interpretacji i latwo wkrecic sobie cos bzdurnego, wiec mozecie powiedziec ze jest gorzej niz na codzien. Rzeczywiscie, czasem jest gorzej, bad tripy potrafia byc bardzo nieprzyjemne. To sa psychodeliki, tu nie ma gwarancji dobrej zabawy. Ale plyna z tego tez ciekawe korzysci. Po pewnym czasie mozna nabrac doswiadczenia w tym zmienianiu interpretacji, formowac ego jak plasteline - do pewnego stopnia. I przy takim formowaniu od razu widac rezultat nowego ksztaltu ego, to jak pisanie na bierzaco mini programu na ktorym sie funkcjonuje, i zapuszczanie go od razu obserwujac jak nam sie na nim funkcjonuje. Bywa tak, ze przez duza czesc zycia funkcjonowalismy na nie efektywnym, niesluzacym nam programie - ego. Po takim doswiadczeniu mozemy sie nauczyc ze inne spojrzenie na swiat jest dla nas bardziej uzyteczne i owocne. Takie doswtadczenia, dla mnie, sa bezcenne i przede wszystkim to nie teoretyzowanie a odczuwalne namacalne efekty na jakosc zycia. Czasem moze byc potrzebnych wiecej doswiadczen psychodelicznych, zeby dotrzec do siebie i nabrac pewnej wprawy w tym co opisalem powyzej. Bo niby skad, majac na codzien tak sztywno dzialajace ego mielibysmy wiedziec czym w ogole ego jest oraz jak z nim pracowac? To jest wlasnie moc tych doswiadczen, zaczynamy swiadomie obcowac z czescia nas ktora wczesniej byla zarowno niedostepna jak i niewidoczna.
Ale to nie wszystko co psychodeliki moga zrobic z ego. Przy wiekszej ich ilosci ego moze sie nie tylko lekko zmiekczyc, ale rozpuscic. W niebyt. I tutaj wlasciwie powinienem sie zatrzymac. Zaglebianie sie w slowne tlumaczenia tego moze byc tylko mylace, bo wraz z ego i interpretacjami rozpuszczaja sie wszelkie slowa, symbole, obrazy, definicje... Napisze krotko, kiedy ego znika, znika subiektywne spojrzenie ktore dzieli nas od siebie. Postrzeganie nie jest uwarunkowane wczesnijszymi doswiadczeniami, myslami, szukaniem podobienstw w bazie danych. Jest tylko istnienie (pewien ciekawy tekst pisze o tym tak: umrzec w ego to narodzic sie w istnieniu). Czysta swiadomosc nie zabarwiona niczym, jak napisal Wiliam Blake - "Poniewaz czlowiek zamknal sie w sobie widzi wszystko przez waskie szczeliny wlasnych spraw" - kiedy wlasne sprawy znikaja, szczeliny przestaja istniec i otwieraja sie drzwi percepcji. Nie mozna tego opisac - pisze o tym wiedzac ze nie mam mozliwoci przekazac czym jest takie doswiadczenie.
A potem ego wraca. Moment w ktorym ponownie pojawiaja sie interpretacje byl dla mnie znamienny, wtedy naprawde zobaczylem czym te interpretacje sa. Bez tego cale zycie spedzilem bedac wnich i nie wiedzac o tym. Jak ryba plywajaca w przezroczystej wodzie dla ktorej woda jest czyms tak naturalnym ze nie wie ze woda istnieje. Dopiero kiedy wyskoczy nad wode moze sie o tym przekonac. Dlatego nie mozemy zrozumiec sie w tym temacie.Takie jest dla mnie znaczenie slow umrzec i narodzic sie ponownie. To jest jak reset dzialajacego cale zycie systemu, caly syf ktory sie zgromadzil w ego przez czas zycia znika ze starym ego, tworzy sie nowe. I od nowa zaczyna zbierac nowe brudy
. Ale cos sie zmienilo i juz nigdy nie jest tak jak dawniej.
Na koniec - to wszystko co tu opisalem jest tylko moja interpretacja na dzis.