Jem mięso bo:
a) lubie
b) wbrew mitom jest zdrowe(połączenie tłuszcz trans-węglowodany proste jest niekorzystny)
c) jest zgodne z naturą człowieka, co potwierdzają nowe badania.
d) musze- uprawiam kulturystyke od około 5 lat, wszystkich aminokwasów z twarogu i soji nie dostarcze, która zresztą zwiększa estrogen co jest niekorzystne w moim przypadku.
Szanuje wybór wegetarian, wegan, owo-wegeterian,lakto i innych. Jest to dla mnie pewnego rodzaju celibat. Wyżeczenie się mięsa. Jednak osobiście nie popieram takiego stylu żywienia. Możemy tutaj dyskutować o diecie, o badaniach jednak dojdziemy do tego, że różne badania pokazują co innego i trzeba się kierować instynktem. Już był podobny temat i wniosek jest taki, że organizmowi uda się zaadaptować do każdych warunków[co wynika z naszej ewolucji i z tego, że ewolucja zatrzymała się na poziomie jaskiniowca(zbyt szybki postęp techniczny), który często koczował, zmieniał miejsce zamieszkania, a co za tym idzie, źródła energii i organizm musiał dostosować się do tych zmian], a druga sprawa to to, że dieta powinna być adekwatna do stylu życia i uprawianego sportu.
Następna sprawa - aspekt zdrowotny i kojarzenie tłuszczów zwierzęcych z przyczyną miażdżycy, zawałów - wzrost cholesterolu.
Trudno w tej sytuacji uważać cholesterol za przyczynę miażdżycy. Do mitów zaliczyłbym zwłaszcza pogląd, że to zjedzony cholesterol odkłada się w tętnicach człowieka, choć tego rodzaju zjawisko może się zdarzać u niektórych zwierząt roślinożernych w sztucznych warunkach doświadczalnych. Podwaliny tego mitu stworzył na początku XX wieku Aniczkow, który wykazał w badaniach na królikach, że dodatek do paszy znacznych ilości cholesterolu wywołuje u tych zwierząt zmiany w ścianach naczyń o charakterze zbliżonym do miażdżycowych.
Musimy jednak pamiętać, że w naturalnej paszy królika cholesterol w ogóle nie występuje, jest więc dla niego "ciałem obcym".
Karmienie dietą "cholesterolową" zwierząt mięsożernych, jak psy i koty, nie wywoływało u nich miażdżycy. Podobnie jest u człowieka. Jak pisał nieżyjący już polski fizjolog, Walawski, ściana jelita nie jest bibułą, przez którą może wszystko przechodzić tam i z powrotem. Podawał po 10 g cholesterolu dziennie młodym mężczyznom i przekonał się, że wchłaniali nie więcej niż 0,6 g; reszta była wydalana.
Nowsze, precyzyjniejsze, badania izotopowe mówią już tylko o wchłanianiu rzędu 0,35 g cholesterolu.
Następny mit to to, że węglowodany są podstawowym składnikiem energii z czym się oczywiście nie zgadzam.
Tłuszcze są najbardziej skoncentrowanym źródłem energii. Ze wszystkich paliw jest on najlżejszy i najbogatszy w energię (9 kalorii, podczas gdy węglowodany i białka - tylko po 4 kalorie), i nie wiąże wody, w odróżnieniu od białka i węglowodanów. Ze względu na obfitość wodoru, podczas spalania tłuszcz wytwarza całkiem pokaźną ilość wody, co wykorzystuje wiele zwierząt (garb wielbłąda). Spełnia więc wszystkie kryteria idealnego paliwa: jest lekki, wytwarza najwięcej energii a "odpadem" z jego spalania jest czysta woda.
Tłuszcz "doceniła" przyroda. Czy organizm odkładałby go przez tyle milionów lat, gdyby był szkodliwy? Mógłby przecież odkładać białka czy węglowodany, albo jeszcze jakieś inne wymyślne paliwo, gdyby dawało większe szanse przeżycia. Ewolucja "wybrała" jednak rozwiązanie "tłuszczowe". Musiało być nie najgorsze, skoro przetrwaliśmy do dziś.
Węglowodany traktuje z kolei jako taki turbo "dopalacz"
Na koniec, każdy wybiera swoją drogę(tyczy się to nie tylko diety) i nikt nie ma prawa kwestionować czy jest ona dobra czy zła, przedstawiłem swoją opinie, możecie się z nią zgadzać lub nie, dietetyka to nieodłączny element mojego sportu i jest nawet ważniejsza niż ćwiczenie - ćwiczenie to bodziec, mięsień to odpowiednia dieta. Wiadomości nie są wyssane z palca,są poparte badaniami ORAZ oczywiście własnymi obserwacjami, doświadczeniem i wynikami na poziom cholesterolu, hormonów itd.
Nigdy nie pisze o czymś co jest tylko zapisane w teorii.
Jeżeli, ktoś chce podyskutować to zapraszam