BRAHMAchild pisze: choć uważam że np LSD może być pomocne w pchnięciu człowieka na droge duchowośći ale sam w sobie niczego nie załatwia. Ważne jest co z tych przeżyć zostaje i co robisz z sobą bo wylądowaniu.
Zazwyczaj nic sie nie robi, a za jakis czas bierze sie ponownie
to wszystko jednak jest cienka granica, albo sobie pomozesz albo zaczniesz miec psychozy/paranoje etc. [znowu przypomne kolege Aliena

]
BRAHMAchild pisze:
jeśli zażywasz jakieś leki to również nie mieszałbym ich z niczym a tym bardziej z psychodelikami raczej starałbym sie ogarnać w pierwszej kolejności, LSD nie jest panaceum na lęki itd, może pomóc wiadomo ale jeśli bawisz się lekami to miej świadomość że one nie są dla Twojego organizmu obojętne, oczywiście sama decydujesz co robisz ze sobą.
Otoz to. Kurcze nie ma sie co szczycic ,ze nie miesza sie LSD i wodki bo to juz jest skrajny idiotyzm. Nic wiecej.
Ludzie chetnie buduja sobie w glowie koncept, ze branie psychodelikow = doznawanie oswiecenia [moze nie u wszystkich] - gdyby to dzialalo w ten sposob buddyjscy mnisi w klasztorach zamiast siedziec w lotosie na czysto 'zarliby kwasy'
I mean why not? Skoro to takie proste?
narkotyki to narkotyki. czy masz haj dopaminowy, czy haj duchowy to w dalszym ciagu haj. Jak pieknie by nie zmienialy odbioru rzeczywistosci, to dalej jest pewnym rodzajem eskapizmu. Kazdy tego czasami potrzebuje, ale najwazniejsza jest rownowaga.
BRAHMAchild pisze:
jeszcze chciałem napisać że zjedzenie kwasa na dobrej transowej imprezie gdzie zatapiasz się w muzyce i w kolorowym tłumie dało mi niesamowite doświadczenia i przeżycia generalnie polecam, lubie też na łonie natury, generalnie jeśli się decyduje to jest to raz może dwa razy w roku, coraz bardziej lubie sobię gdzieś usiąść i po prostu być bez zabarwień z umysłu że czegoś brakuje tej chwili która jest TERAZ
Ja tak samo mialem mase przepieknych doswiadczen ktore bede pamietal do konca zycia, ale po pewnym czasie dobrze jest miec trzezwe spojrzenie na temat i na to, po co sie dalej te rzeczy bierze skoro mialo sie juz te '20 tripow'. Co wiecej chcialbys odkryc?
To droga na skroty ktora nie zalatwia nic za nikogo a naprawde trwale osiagniecia i tak trzeba sobie samemu wypracowac.
Mozna powiedziec sobie 'ok, mam ograniczony czas na tej planecie, te rzeczy sa jak ogladanie w kolko tego samego filmu. To czesto przepiekny film, [czesto tez nie

] ale chce juz obejrzec cos innego'.
dodam, ze ci starsi i juz bardziej doswiadczeni powinni byc bardziej odpowiedzialni i nie reklamowac tych srodkow jako leku na wszystkie problemy. Chociaz wiadomo, mlodziez teraz jest wychowywana zazwyczaj bez udzialu rodzicow, glownie spedzajac czas przed komputerem [zamiast grajac w pilke czy biegajac po podworku jak to jeszcze bylo za mojej starodawnej

epoki lol] i nie majac zadnych sensownych moralnych autorytetow. No bo kogo? Rihanne? Miley Cyrus? To bardziej zlozony problem - ja mialem niezly rollercoaster w czasach tej wczesnej mlodosci ale nigdy nie mialem potrzeby [ani nie zabraklo mi rozsadku] ,zeby sie wspomagac benzo czy neuro.
Ale teraz prosciej zamowic dragi przez siec, ktore tak naprawde nie wiadomo jak dzialaja i co zawieraja [legal highs] - dzieciaki nie znaja dilerow i nie musza bo wszystko z dostawa do domu. A jak nie, to jakis lekarz na pewno wypisze recepte. Albo sie podbierze rodzicom hehe.
