Halluciluna pisze:JetMan: no właśnie "nie ma jednoznacznej definicji słowa narkotyk", jak sam napisałeś. Dlatego tu każdy może mieć własne zdanie, trochę różniące się od zdania innych. Dla mnie narkotyki to substancje uzależniające fizycznie i psychicznie. Słowo 'narkotyk' od razu kojarzy się z uzależnieniem. Nie każda substancja psychoaktywna musi być narkotykiem. Tak naprawdę w tych definicjach są bardzo luźne powiązania i każdy może to interpretować na własny sposób. Psychodeliki owszem, są narkotykami od strony policyjnej i prawnej.
Nie no nie moge sie zgodzic, jak juz napisalem swoje zdanie mozesz sobie miec a nauka nauką. Przeczytaj jeszcze raz cytat z Wikipedii ktora sie opiera na oficjalnych zrodlach. Jak cos zmienia swiadomosc w jakikolwiek sposob - jest narkotykiem.
Halluciluna pisze:
Ja bym to podzieliła w ten sposób:
Narkotyk - substancja psychoaktywna uzależniająca fizycznie i psychicznie,
Substancja psychoaktywna - substancja wpływająca na świadomość.
A teraz wez sobie zamien te dwa slowa miejscami.
Substancja psychoaktywna- substancja uzależniająca fizycznie i psychicznie,
Narkotyk - substancja wpływająca na świadomość.
Dziwnie pasuja, nie?
Wiesz dlaczego? Bo wszystko co zmienia swiadomosc ma potencjal uzalezniajacy. Psychedeliki rowniez uzalezniaja psychicznie. Slabo, ale jednak.
Zreszta nawet nie musisz zamieniac bo sama w opisie okreslenia 'narkotyk' uzylas zwrotu 'substancja psychoaktywna'.
Halluciluna pisze:
Pojęcia 'dobro' i 'zło' funkcjonują tylko w świecie ludzi.
No a gdzie maja funkcjonowac, skoro jestesmy ludzmi? W swiecie pajakow?
Ciekawe czy bys mowila tak samo gdyby ktos Ci wymordowal cala rodzine.
Halluciluna pisze:
Tematu alkoholu nawet nie chce mi się kontynuować w wątku poświęconym psychodelikom.
za to o zmiekczajacych mozg neuroleptykach i benzo sobie chetnie popiszesz, nie?
heheh.
Halluciluna pisze:
Żeby nie było, ja tam nie mam nic do benzodiazepin.
haha
Halluciluna pisze:
Kocham klonazepam. <3
Halluciluna pisze:
Tylko stwierdzam fakt, że są to legalne, ogólnodostępne narkotyki. Zastanawiałam się czasem, jaka jest granica między lekiem a narkotykiem?
Ta granica jest w Twojej glowie.
Halluciluna pisze:
Przecież niektóre substancje nielegalne mogłyby mieć świetne zastosowanie w medycynie. Za to inne, również o potencjale uzależniającym, są stosowane jako leki. Koncepcja totalnie pozbawiona logiki.
Alez jest w tym masa logiki, wiesz ile sie na tym zarabia?
Halluciluna pisze:
wydaje mi się, że niedługo 'ci na górze' będą coś działać w tym kierunku, bo ostatnio w mediach zrobiła się nagonka na gimnazjalistów odurzających się lekami bez recepty.
10 lat temu tez byly jakies nagonki i tez sie odurzali jak swiat swiatem nic sie w tym temacie nigdy nie zmienilo i nie zmieni.
Halluciluna pisze:
Właściwie inne leki na mnie nie działają, a benzosy skutecznie hamują ataki. Lepiej czasem łyknąć tabletkę, niż porozbijać naczynia po całym domu. Ale nie są to rzeczy do stałego stosowania.
Ataki czego?
Masz napady szalu i bierzesz narkotyki oraz leki na recepte bez zadnej kontroli lekarzy? Uwazaj na siebie dziewczyno bo sobie krzywde wyrzadzasz co zrozumiesz dopiero za dobre kilka lat.
Powiedzialbym, ze lepiej przestac cpac zanim sobie kompletnie rozregulujesz uklad nerwowy. Branie stymulantow [psychedeliki] O.U.N. na zmiane z depresantami [benzo/neuroleptyki] to bardzo niedobra mieszanka.
Jak juz bedziesz rozwalona na kawalki to nawet 84000 oswiecen Ci w niczym nie pomoze bo zycie toczy sie dalej, do pracy trzeba rano wstawac a zycie to nie kwas.
Halluciluna pisze:
A neuroleptyki... Co o nich myślicie? na mój organizm albo za słabe, albo za mocne. W większości otępiacze. Jedynie promazyna się nadaje, bo jest lajtowa. Od dłuższego czasu bardzo modny jest chlorprotiksen - dla mnie idealna tabletka nasenna.
Łyka się 50-tkę i śpi jak kamień kilka godzin. Do dziennego i dłuższego stosowania - syf.
Przestan je brac, niszczysz sobie swoj organizm. Jak dobijesz do 30stki do wtedy zobaczysz co sobie zrobilas.
Halluciluna pisze:
Fakt, jeśli chodzi o leczenie różnorakich zaburzeń, wszystko stoi i kwiczy. Do psychiatry się idzie jak do każdego normalnego lekarza - stawia diagnozę i wypisuje leki. Zero dociekań, skąd co się wzięło.
Po co ma dociekac jak Ty sobie sama wszystko wytlumaczysz po psychedelikach.
Halluciluna pisze:
A jeśli już, to tylko schematyczne. Na co był chory tata, na co mama, babcia, dziadek, jak wyglądało dzieciństwo.
no, to sa bardzo wazne sprawy. bardzo.
Halluciluna pisze:
Wszystko opiera się na schematach.
a najbardziej to Twoje myslenie
tez kiedys bylem w podobnym punkcie, dawno temu. dlatego doskonale rozumiem Twoje powody i motywacje. chociaz na pewno trudno Ci w to bedzie uwierzyc.
Halluciluna pisze:
No widzisz JetMan, ja jakoś muszę, żeby poczuć to pojednanie z naturą i kosmosem.
Sama sobie to wmowilas zeby usprawiedliwic branie narkotykow?
Halluciluna pisze:
Kiedyś, zanim zaczęłam brać psychodeliki, również miałam doświadczenia wizyjne, oświecenia, ale to wszystko było na niższym poziomie.
Wyzsze i nizsze sa tylko w Twojej glowie. To, ze po kwasie masz fraktalowe fajerwerki nie oznacza, ze to doswiadczenie 'wyzszego sortu' od spaceru po parku letnim popoludniem. Dajesz sie nabrac na 'efekty specjalne' jak wiekszosc. To przepiekne, owszem - ale to jedynie eye-candy. Nic wiecej.
Psychedeliki zmieniaja dzialanie percepcyjne mozgu na kilka godzin i to wszystko. Naduzywane prowadza do duzych problemow. Moze niektorzy bedacy tu dlugo na forum pamietaja takiego kolege o ksywce
Alien i wiedza, o co mi chodzi.
Halluciluna pisze:
Teraz też czasem podczas zwykłego spaceru pojawiają się takie doznania. Jednak jestem na takim etapie życia, że psychodeliki są mi potrzebne w osiąganiu wyższych stanów świadomości.
Mysle, ze to co jest Ci teraz najbardziej potrzebne to odrzucenie wszystkich uzywek/srodkow zmieniajacych swiadomosc na przynajmniej pol roku, zajecie sie soba na powaznie, odpowiednia dieta tonizujaca uklad nerwowy, rzeczy typu joga, medytacja.. zanim przestaniesz moc bezbolesnie funkcjonowac w spoleczenstwie. Ale no coz, mlodosc jest po to, zeby popelniac bledy.
Halluciluna pisze:
Sam przyznałeś, że ty też taki etap w swoim życiu miałeś, tylko potem 'wyrosłeś', 'znudziło ci się' czy jak to tam było. Nie myślę o tym, co będzie kiedyś, za 5, 10 lat, czy nadal będę jeździła na transy i brała psychodeliki. Teraz to robię i jest to dla mnie bardzo ważną częścią mojego życia i to mi wystarcza.
no wiem ,wiem.
Halluciluna pisze:
Skoro tyle lat brałeś psychodeliki i nie doświadczyłeś transu ostatecznego, to mnie zadziwiłeś.
sigh...
Halluciluna pisze:
Może warto wybrać się jeszcze raz gdzies na klimatyczne transy i zeżreć kwasa z nastawieniem na ów trans ostateczny.
nie wiem czy bylbym w stanie odroznic trans ostateczny od pol-ostatecznego.
Halluciluna pisze:
Bunt młodości... nie lubię szufladkowania wszystkiego pod tą kategorię. To okropne i małoduszne. Jeśli jesteś w wieku powiedzmy od 12 do 20 lat, wszystkie twoje emocje i uczucia - bunt młodości. Gdzie nie pójdziesz wszyscy stwierdzą, że hormony ci buzują. Że okres dorastania, bla bla bla... nie wszystko da się pod to podciągnąć.
ok, wiec mozemy to nazwac 'mlodosc' - tak lepiej?
Halluciluna pisze:
Znam osoby w wieku 30-40 lat które nadal jedzą psychodeliki i żyją alternatywnie. Na pewno są i starsze, na transach widać nakwaszone mordy i 50 wzwyż.
Wiek nie jest żadnym kryterium.
wow to na pewno bardzo fajne
nikt nie mowi, zeby nigdy nic nie sprobowac. chodzi o zachowanie rownowagi. kazdy ma swoja historie.
Halluciluna pisze:
O co chodzi z tą przeczulicą układu nerwowego? Nigdy się z tym nie zetknęłam, choć dużo grzebię w temacie sajko, możesz objaśnić.
o rozbijanie naczyn w domu.
ok. wyobraz sobie, ze Twoj mozg to procesor taktowany zegarem 500MHz. Mozesz sie troche pobawic i podkrecic ten procesor do predkosci 2GHz bez dodatkowego chlodzenia na kilka godzin. Sprzet daje rade, ale za kazdym razem zaczyna sie coraz bardziej przegrzewac. Za ktoryms razem po prostu przepala mu sie obwody.
Na tej samej zasadzie biorac stymulanty O.U.N. takie jak psychedeliki podkrecasz swoj mozg do pracy na wyzszych obrotach. W momencie gdy zabraknie umiaru moze przestac byc tak ciekawie.
No, wybacz za moj atakujacy ton -to nic osobistego. Nie przejmuj sie, kiedys zrozumiesz.
pozdro