Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

epi centrum



Amnesia: Witam. Dla fanów psytransu, którzy interesują się tym zjawiskiem przez kilka lat jesteś postacią nie wymagającą przedstawienia. Jednak oczywiście serwis Psytrance.pl odwiedzają także osoby o krótszym stażu. Czy mógłbyś więc powiedzieć kim jesteś, co robisz, oraz gdzie zostały opublikowane Twoje produkcje?

Jurek Przeździecki: Jestem reklamiarzem. Zajmuję się tym od ponad 10 lat. Obecnie wraz ze wspólnikami prowadzimy własną firmę reklamową. To jest moja praca i sposób utrzymania - muzyka to moje hobby i sposób na życie. Robię muzykę, bo sprawia mi to frajdę i nie myślę o tym czy ktoś to kupi, albo ile się tego sprzeda. To nie mój problem. Sztuka to nie targ. Oto wytwórnie, które wydały moje produkcje (lub których jestem współautorem): Digital Structures, Baluns, Spiral Trax International, Midijum, Hadshot Haheizer, Plastic Park, Neurobiotics, Zenon, Digital Psionics, ColdGroove, Aeon, Fabula, Headstick i Horn & Hoofs.

Amnesia: Do tematu Horns & Hoofs powrócimy później, teraz zajmijmy się może nieco starszymi dziejami. Bigwigs - świetny i kontrowersyjny projekt, swego rodzaju fenomen gastronomiczno-artystyczny, oraz jego łamiący wiele standardów "Fraktalik Fraterniti". Powiedz, czy album ten zyskał uznanie na jakie liczyliście, czy może ludzie nie docenili Waszej twórczości?

Jurek Przeździecki: Album podzielił publiczność na dwa bieguny. Jedni twierdzili, że to chłam i nic nie warta grafomania, inni zaś byli zachwyceni. Taką reakcję wywołują spektakularne zdarzenia - właśnie takim był nasz album. Uważam, ze to jedno z ważniejszych wydarzeń w tym gatunku od 10 lat. Nie obchodzi mnie gadanie o produkcji, bitach, basach itd. Nasz album to muzyka. Robili ją artyści, a nie inżynierowie. Mimo, że w kilku miejscach produkcja mogła by być lepsza, to w całości brzmi bardzo dobrze. Album ma własną barwę i to się liczy. Jeszcze kiedyś będę o tym mówić - przecież to klasyka. :)

Amnesia: To może dla ludzi nie przepadających, lub nie rozumiejących Waszych klimatów - w czym wyjawiała się spektakularność i odmienność "Fraktalik Fraternity"?

Jurek Przeździecki: "Fraktalik Fraterniti" to jedyna w swoim rodzaju płyta na tzw. scenie w owym czasie. Kiedy nagrywaliśmy pokrywki garnków, strzały ze szkolnej linijki, pudełka z gwoździami i rury od odkurzacza - wykorzystując to do budowy perkusji czy linii melodycznej - cała reszta kopiowała się nawzajem. Byliśmy "kuriozalni", bo reszta była taka sama. "You guys are really crazy!" - słyszeliśmy po każdym występie. Nasza muzyka przyciągała przede wszystkim starych frików, hipisów po 40-stce i fanów dziwnej muzyki. Byliśmy my, bo o "suomi trans" jeszcze nikt nie słyszał. Album był tworzony z wielką artystyczną pasją. Samplowalismy Karheiza Stochausena, legendy muzyki elektronicznej początku wieku, fortepiany Cage itd. Praca nie była kontraktem z wytwórnią ale przeżyciem artystycznym, doświadczeniem psychodelicznym, ekspresją emocji i wspólnej przyjaźni. Wisiało nam to, czy komuś spodoba się to czy nie. Mimo to robiliśmy to z głębokim poczuciem wartości i nowatorstwa. Czekaliśmy na wydanie płyty powtarzając sobie: "Niech usłyszą jak może brzmieć muzyka psychodeliczna". Nieważne jak krytykuje się muzykę Bigwigs - jednego nie da się zaprzeczyć: byliśmy pierwsi!

Amnesia: Oprócz Bigwigsów co jakiś czas ukazywały się też Twoje solowe produkcje. Wydawały Ciebie wytwórnie, które skupiają wokół siebie artystów poszukujących czegoś nowego w psytransie - m.in. bardzo dobre Hadshot Haheizar i należąca do Sensienta Zenon Records, czy ostatnio także Horns & Hoofs. Jednak przez te kilka lat nie doczekaliśmy się Twojego albumu. Dlaczego, oraz czy jest szansa na to, żeby to się zmieniło w najbliższym czasie?

Jurek Przeździecki: Hadshot dał mi szansę, która wykorzystałem. Wydałem 2 single i jakieś numery na składankach. To było coś. Absolutnie bezkompromisowa muzyka, "Labo Chem", "Forma Zimna" - jestem w szoku, że coś takiego udało mi się zrobić i wydać! (hihi) Niestety prawie gotowy album nie ukazał się na Hadshocie... może to i lepiej. :) Co do Tima i Zenon Records.... jesteśmy przyjaciółmi. Tim to fajny gość i nasz wielki fan. Chciał koniecznie wydać coś mojego, a także zremiksować numer Bigwigsow. Jako Praecox od dawna nie zrobiłem żadnego numeru. Ostatni kawałek powstał w tamtym roku i może pojawi się na jednej z kompilacji. Ten projekt przestał być aktywny, wiec nie sadzę, aby wkrótce powstał album. Praecox to moja muzyka "z wczoraj" - "dziś" to dla mnie techno.

Amnesia: Jako Praecox byłeś już rozpoznawalną postacią na światowej scenie psytrance. Czemu więc zaniechałeś tego projektu i rozpocząłeś Mass Turbo i Epi Centrum?

Jurek Przeździecki: Mass Turbo i Epi Centrum powstały, ponieważ muzyka którą mam w głowie nie zawsze mieści się w stylistyce z jaką kojarzy się Praecox. Epi Centrum, to muzyka psy-techno. Muzyka Epi Centrum ma wiele cech i sposobów aranżacyjnych Praecoxa, ale jest twardsza, bardziej szorstka i wolniejsza. Mass Turbo natomiast to psychedelic-progressive techno. Dużo hipnotycznych melodii i przyjemnych dla ucha harmonii. Ja nigdy nie stoję w miejscu, cały czas szukam nowych inspiracji i dźwięków. Na koniec dodam, ze jestem w trakcie nagrywania demo całkowicie nowego materiału z gatunku minimal-techno. Niestety nie mogę powiedzieć nic więcej... na razie. :)

Amnesia: Nie da się ukryć, że nagrywasz muzykę przemyślaną, ciekawą pod względem aranżacji i klimatu. Jak to określił kiedyś Kino Oko - posiadającą harmoniczny wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Jednak wszystko to jest muzyka taneczna i mechaniczna. Zastanawiam się, czy komponujesz czasami coś bardziej spokojnego, jakiś połamany eksperyment, lub nie będący "muzyką dla pedałów" chill?

Jurek Przeździecki: Kino Oko wie co mówi. :) Ale odpowiadając na twoje pytanie: wiele lat temu powstał projekt "Fiasko". Projekt ten zakładał absolutnie freestylową zabawę z pogranicza IDM, jazzu, rocka, metalu itd. Jeden z takich kawałków pojawił się na składance "Chillosophy 1" Digital Structures. Nie miał nic wspólnego z konwencją tej płyty, więc od razu wywołał pewien szok wśród konsumentów. :) Numer mocno zakombinowany, ale fajnie brzmiał. Potem podejmowałem próby wydania kolejnych numerów "Fiasko", ale bez skutku. Ta muzyka po prostu nie jest do zakwalifikowania. "How would you call that style, Jurek?..." Wszyscy muszą mieć jakąś nazwę. Jak to co robisz nie ma nazwy, to pojawia się problem - co z tym zrobić... musisz napisać "uwaga, moja muzyka to funki house! Wiec śmiejcie się i tańczcie wesoło!". Niektórzy nie czują, a inni również nie myślą. Razem z Kino Oko zrobiliśmy dwa numery w podobnym stylu co "Fiasko" - oczywiście do szuflady. Jeśli ktoś chce posłuchać, podeślę bez problemu. :) Fajnie jest robić cokolwiek, niestety czasu jest za mało...

Amnesia: No tak, fakt wydawania muzyki nieodłącznie związany jest (dla wytwórni) z kosztami. Dlatego wydaje się, że nie chcą one ryzykować z czymś nowym i niepewnym tak do końca. No ale od jakiegoś czasu rozpędu całej scenie muzycznej daje zjawisko internetowych labeli które, dla niezorientowanych przypomnę, udostępniają swoją muzykę wyłącznie, bądź przede wszystkim w Internecie w postaci plików mp3/ogg. Co myślisz o tym swego rodzaju ruchu?

Jurek Przeździecki: Wszystko zależy od tego co taki label daje artyście. Należy zrozumieć, że pieniądze to nie wszystko. Jeśli net-label gwarantuje ci promocję, profesjonalną opiekę - czemu nie? Jakie to ma znaczenie czy dobra muzyka pochodzi z net-labela czy z singla? Jak wydasz singla możesz pokazać na osiedlu i powiedzieć "hej ziomy wydałem muzę na prawdziwej wytwórni! a wy nie". Prawdziwej, bo wydaje muzykę na kawałku plastiku? Net-labele to przyszłość, sprzedaż płyt spadła, mimo że koniunkturę napędzają przede wszystkim DJe. Paradoksalne? Nie. Tłoczenie płyt jest drogie, produkcja, dystrybucja, walka o kasę. Wielu gra już z komputera, bo nie chce im się wozić case'ow pełnych płyt (które co jakiś czas giną na lotnisku). To jest postęp. Osobiście znam założyciela net-label'a www.unfoundsoundrecords.com i niewykluczone, że wkrótce wydam tam mój techno materiał. Dlaczego? Bo ich oferta jest znakomita! Polecam również www.textone.org (z którego trzy wydawnictwa zostały zrecenzowane na łamach Psytrance.pl - przyp. Amnesia).

Amnesia: Jak wygląda Twój proces nagrywania nowego utworu? Odprawiasz jakieś "czary", czy po prostu coś Ciebie inspiruje, potem zasiadasz do sprzętu i przelewasz myśli na elektroniczne bity?

Jurek Przeździecki: Zawsze mam jakiś mglisty pomysł. Potem szukam dźwięków. Czasem pojawia się inspiracja, która powoduje, ze numer jest skończony w 3 dni. Czasem meczę się 2 tygodnie i zmieniam po kolei wszystkie elementy aranżacji, aż powstaje zupełnie nowy numer. Często pojawia się nowy fajny pomysł, który nie pasuje do danego kawałka, wiec zaczynam nowy numer by nie stracić myśli. Czasem więc pracuję nad 2 lub trzema kawałkami jednocześnie - jeden odpoczywa a ja pracuje nad drugim. Jeśli odpoczywam od robienia muzyki to eksperymentuję z syntezą, obrabiam sample itd., w studio pracuję codziennie.

Amnesia: A na co zwracasz największą uwagę w trakcie tworzenia nowego utworu? Czy masz jakiś patent, ideę, bądź pomysł, który zamieszczasz w większości swoich produkcji?

Jurek Przeździecki: Patentów mam mnóstwo. :) Zawsze wpadam na coś nowego, ciągle uczę się czegoś nowego, dużo czytam na ten temat, bo lubię się uczyć. Mimo to nie stosuję żadnego szablonu. Idę do przodu poszukując nowych brzmień, mimo sprawdzonych pomysłów. Jestem ambitny, wiec czasem wymagania stawiam sobie zbyt wysoko, mimo to nigdy nie odpuszczam. Nie akceptuję półśrodków. Siebie nie oszukam.

Amnesia: No dobrze, czym w takim razie jest dla Ciebie komponowanie i nagrywanie kawałków? Robisz to tylko dla siebie, czy czujesz na sobie pewne ciśnienie wywoływane przez fanów? Wiesz, niestety często zapominany jest bardzo ważny fakt, że artysta swoją twórczością wywołuje u odbiorców pewne stany. Jest więc odpowiedzialny za ich samopoczucie, niekiedy także przemyślenia, czy światopogląd. Takie wypośrodkowanie pomiędzy psychologiem a hm... mesjaszem? Nie no przesadziłem w tym momencie, ale nie ukryjesz chyba, że sztuka muzyczna to coś więcej niż tylko pomysł, zgranie w całość kilku bitów i wydanie tego w jakieś wytwórni?

Jurek Przeździecki: Nie mogę być odpowiedzialny za tzw. stany u ludzi, którzy na imprezie wypili już zbyt dużo kawy lub herbaty. To jest ich sprawa. Ja mam do opowiedzenia zawsze pewną historię. Jeśli dzielę się nią z innymi, znaczy to, że już to przemyślałem. Teraz kolej na ciebie. Jeśli zagłębisz się w niej - sprawisz mi radość. Jeśli moja muzyka działa na ciebie - dowartościowujesz mnie. Jeśli uznasz, że ta bajka cię nie wciąga - przerzuć na następną stronę.

Amnesia: Korzystasz tylko z software-u, czy wykorzystujesz także naturalne instrumenty? Mam tutaj na myśli zarówno standardowe instrumenty muzyczne, jak też przedmioty codziennego użytku z wykorzystania których słynął Bigwigs. :)

Jurek Przeździecki: Korzystam z dużej ilości software (zakupionego w sklepie!) - to jest podstawa mojego studia. Całość montuje w programie logic audio na mac'u. Ponieważ moje studio jest prawie całkowicie cyfrowe (cyfrowa konsoleta, komputer, karta), zainwestowałem w zewnętrzne urządzenia analogowe, które uzupełniają mój system. Całość definiuje charakter mojego brzmienia. Co do instrumentów, wykorzystuje wszystko co w danej aranżacji ma sens.

Amnesia: Ale wiesz, chodziło mi też o szalone eksperymenty np. z tworzeniem beatu poprzez włożenie mikrofonu do ust, który nagrywał stukanie palcem w gardło. Dźwięk sam w sobie nie jest ciekawy, ale po obrobieniu go w programach cyfrowych można wykorzystać na tysiące różnych sposobów. :P

Jurek Przeździecki: Jeśli chodzi o wkładanie mikrofonu do pralki, to mam już takie doświadczenia... mikrofonu do ust bym nie włożył, szczególnie zasilanego napięciem fantom:) Wiem do czego zmierzasz. Odpowiem tak, szalone eksperymenty są fajne gdy masz mnóstwo czasu. Jeśli go nie masz, szukasz rozwiązań efektywnych. Często okazuje się, że po wielu godzinach zabawy to co otrzymałeś, jest tego nie warte. Oczywiście nie musi tak być. Musisz wiedzieć czego szukasz i że nie znajdziesz tego w prostszy i szybszy sposób.

Amnesia: Jak będzie wyglądać za kilka lat muzyka tworzona przez Jurka Przeździeckiego?

Jurek Przeździecki: Też się nad tym zastanawiałem. Myślę, że będzie to raczej przykre dla ucha...

Amnesia: Hehe, rapowanie po wypiciu sporej ilości alkoholu? :P

Jurek Przeździecki: :)

Amnesia: A jakie jest Twoje zdanie na temat dzisiejszego psytransu? Czy nisza, którą tworzysz Ty i Tobie podobni artyści jest tym samym co np. dzisiejszy psychedelic/fullon, bądź progressive trance? A może już zupełnie inną bajką?

Jurek Przeździecki: Moje zdanie na temat tej muzyki powtarzałem wiele razy. To co słyszę, od czasu do czasu jest straszne. Straszne jest to, że taka ilość ludzi jest tym opętana. Ta masowa histeria wynika z braku odwagi poszukiwania swojego stylu. Tabuny leniuchów kopiują patenty i wydają je na kawałku plastiku. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego, dlatego zawiesiłem Praecoxa. Moja codzienna (zarobkowa) praca to świat komercji, dlatego chcę, aby moja muzyka była absolutnie niekomercyjna.
To świat wolny od reguł i zakazów. Nie rozumiem jak można robić coś autentycznego, jednocześnie dopasowując się do prymitywnych schematów.

Amnesia: Właśnie, poruszyłeś także temat komercji. Wiesz, słyszałem kilka różnych definicji, np. że komercji nie ma (bo jak niby ją zdefiniować), lub że bardzo znani artyści "techno/house" nie grają komercyjnej muzyki, gdyż nie są tak popularni jak np. Madonna, czy inny Żorż Majkel. Jak wg Ciebie wygląda muzyka komercyjna? Sam napisałeś, że nie chcesz się w to zagłębiać, jednak jakieś określone zdanie pewnie masz?

Jurek Przeździecki: Ok. Twórczość komercyjna, to zobowiązanie wobec mas. Milion odbiorców to milion różnych osobowości, ale mimo to w ich upodobaniach zawsze jest część wspólna. Zbiór tych samych oczekiwań wobec muzyki, książki, napoju, proszku do prania itd. Jeśli twoją jedyną ambicją jako twórcy jest dotarcie do mas - odszukaj tę potrzebę i buduj na jej bazie swoją muzykę. Wielu tak robi, bo idzie za tym pieniądz i masowa popularność. Niestety jako artysta przestajesz istnieć, ponieważ przestajesz być wolny jako twórca. To co robisz, musi przystosować się do odbiorcy a nie odbiorca do twojej sztuki. Raz podjęta decyzja, to wybór na zawsze. Na tym kończę. Dobranoc.

Amnesia: Którego z dzisiejszych artystów psytransowych chciał byś polecić?

Jurek Przeździecki: Kino Oko.

Amnesia: A jakich płyt słuchasz zazwyczaj w domu, oraz jacy artyści mają największy wpływ na Twoją twórczość?

Jurek Przeździecki: Słucham techno, minimalu, elektronicznej muzyki współczesnej (varese), czasem death metalu i hc.

Amnesia: A co sądzisz o młodszych polskich twórcach elektronicznych brzmień? Mógł byś im przekazać jakąś dobrą radę odnośnie nagrywania muzyki?

Jurek Przeździecki: Wszystko przychodzi z czasem. Nie ma co się spieszyć. Szukaj swojego stylu. Jeśli go nie znajdziesz, to zajmij się czymś innym.

Amnesia: OK, teraz pytanie odnośnie imprez w Polsce. Dużo nam brakuje do tego, co się dzieje na świecie, czy może wyróżniamy się czymś szczególnym?

Jurek Przeździecki: Imprezy w Polsce nie są wcale takie złe. Jest parę fajnych miejsc, a robi się coraz lepiej.

Amnesia: A która impreza, bądź który Twój live act wspominasz jako najbardziej zwariowany?

Jurek Przeździecki: Zdecydowanie Japonia i Australia. Pełny show i mnóstwo emocji. Publiczność pierwsza klasa:)

Amnesia: Przejdźmy może teraz do celu naszego wywiadu. Horns & Hoofs Entertainment. Powiedz jak i kiedy rozpoczęła się Twoja współpraca z tym interesującym labelem?

Jurek Przeździecki: Wiele lat temu, poznałem właściciela Boshke Beats i H&H, Alexa Tolsteya. Po pewnym czasie trafiłem na stronę H&H i wydane tam kompilacje. To było interesujące. Pomyślałem aby odświeżyć kontakt z Alexem, szczególnie, że namawiał nas na wydanie materiału na Boshke Beats. Wysłałem więc Alexowi demo, które bardzo mu się spodobało. Mimo to, nie był to materiał na Boshke. Nasze kontakty z Alexem stawały się coraz bliższe. Alex jest człowiekiem o bardzo zdrowym podejściu do rynku muzycznego. Zajmuje się tym od wielu lat, prowadzi 3 wytwórnie i wie jak odnaleźć się w świecie zdominowanym przez komercję. Mamy więc podobne zdanie w wielu sprawach. Na jesieni tamtego roku zagraliśmy razem w "klatce" promując niejako powstającą właśnie kompilację "Idea fx". Przygotowanie tej składanki Alex zaproponował mnie. Dał mi całkiem wolna rękę. Składanka promuje artystów mało- lub nie znanych. Oczywiście pojawiły się tam nazwiska ludzi związanych z H&H od początku, ale płyta ma charakter promocyjny. Dziś jestem A&R'em H&H, czyli człowiekiem odpowiedzialnym za profil artystyczny wytwórni.

Amnesia: Kto jeszcze jest zaangażowany w prowadzenie tej wytwórni?

Jurek Przeździecki: Ważną rolę odgrywa partnerka Alexa - Inga Burina, która jako designer jest autorką większości opracowań plastycznych dla H&H i Boshke Beats. Prace Ingi to oryginalne, postkonstruktywistyczne malarstwo.

Amnesia: Jaki jest profil wydawniczy tego labela? Jesteście określeni na jeden typ psytransowych brzmień, czy jest szansa na to, że wydacie np. album nie wiem... Alien Projecta? :P

Jurek Przeździecki: H&H nie ma sztywnego profilu. H&H wydaje muzykę, która przekonuje nas swoja autentycznością i sprawdza się na danceflorze. Wystarczy porównać kompilacje "Idea FX" i album Kino Oko "Lost Entertainment" - są to dwie kompletnie rożne rzeczy. H&H w swej ideologii zakłada promowanie młodych bezkompromisowych twórców. Nie dostają oni pieniędzy za płytę lecz dostają szansę dotarcia do ludzi. Ten układ jest fair. Na pytanie o Alien Project myślę, że nie muszę już odpowiadać... :)

Amnesia: H&H ostatnio otworzyło się na polskich artystów. Powiedz, jeśli ktoś już spełnia warunki odnośnie klimatu, to w jaki sposób powinien szukać swojej szansy? Komu i gdzie powinien wysyłać swoje dema?

Jurek Przeździecki: H&H jest otwarte na wszystkich. to, że ostatnio pojawiło się więcej akcentów polskich to przypadek. Jeśli ktoś czuje, że to co robi ma siłę i jest interesujące - zawsze czekam na takie demo. Adres na stronie H&H lub praecox@neostrada.pl

Amnesia: Możesz krótko opisać ważniejszych artystów Horns & Hoofs? Mam na myśli także naszego rodaka Magnesa a.k.a. Kino Oko.

Jurek Przeździecki: Artyści nagrywający dla H&H to Fuzzion, Metalogic, Weird Walker, Tripple Distilled, Kali Frogz, Worm Food, Kinooko, Epi Centrum i Mass Turbo. Pierwsi trzej to Rosjanie. Ich muzyka koncentruje się wokół techtrance'u. Tripple Distilled, to solowy projekt Alexa Tolsteya z gatunku downtempo. Kali Frogz są z Francji i grają mroczny techtrance. Worm Food, to znany z amerykańskiej sceny twórca psy trance, dziś zainspirowany muzyka techno. Kino Oko znany jest chyba każdemu. :) Jaka jest jego muzyka najlepiej przedstawia album "Lost Entertainment". Epi Centrum i Mass Turbo to ja.

Amnesia: Plotka o składance "Idea FX" pojawiła się już dawno temu. Powiedz jak długo kompilowałeś ten zestaw, oraz jaką muzykę chciałeś na niej umieścić?

Jurek Przeździecki: Muzykę zbierałem ponad pół roku. Koncepcja była jasna, zbudować składankę w oparciu o muzykę bardzo inspirowaną techno. Dostałem mnóstwo ciekawych numerów. Mimo to musiałem dokonać selekcji posługując się jakimś kluczem. W końcu udało się stworzyć eklektyczne wydanie z gatunku psy-techno-trance.

Amnesia: A później wielka niespodzianka i pełny album Kino Oko. Czy wydanie tych pozycji spotkało się z jakimś większym oddźwiękiem? Jeśli tak, to gdzie najlepiej się sprzedawały te dwie płyty?

Jurek Przeździecki: Zarówno "Idea FX" i album Kino Oko sprzedają się bardzo dobrze. Ludziom podoba się ta muzyka i szanują niezależność naszych decyzji. Płyty sprzedają się szczególnie w Japonii.

Amnesia: Jak wyglądają plany wydawnicze Horns & Hoofs?

Jurek Przeździecki: Na razie dyskutujemy. :) Na pewno album Epi Centrum i składanki. Reszta okaże się w niedalekiej przyszłości.

Amnesia