Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

beat bizarre - maunder minimum


beat_bizarre_-_maunder_minimum
Iboga Records, 2015


1. Abrikosmos
2. Alternative Realitys
3. Aphrodite's Drop
4. Connect The Dots
5. Cultural Dumping
6. Headroom
7. Infobesity
8. Kalopsia
9. Midas Touch
10. Myokymia
11. Ouroboros
12. Pinnacle Island
13. Pure
14. Sjykadelikum
15. Terra Incognita
16. Tomgods
17. Undrumm
18. Unknown Unknowns
19. VeloCity
20. Wharf

Wyczekiwany album od Zimmermanna pozytywnie zamieszał na scenie tuż przed wiosną mijającego roku. Jest to już szósty album Beat Bizarre i trzeci solowy Martina od momentu, gdy René Gundel Nielsen opuścił projekt. Już po znakomitych "Riot" oraz "Mukharv" można było spokojnie stwierdzić, że owa zmiana nie popsuła Beat Bizarre jako marki znanej z głębokich, minimalistycznych brzmień ociekających klimatem i tzw. wysokim poziomem składnika znanego jako "groove". Styl nieco się zmienił, ale podobnie jak René, Martin to równie utalentowany artysta, który od dawna nie narzeka na twórczą wenę.

Dwadzieścia utworów spokojnie mogło zostać wydanych jako dwa albumy, chociaż biorąc pod uwagę to, że każdy z nich można zakupić osobno w wersji cyfrowej, być może taka droga okazała się bardziej opłacalna. Co ciekawe, jest to prawdopodobnie pierwszy przypadek (przynajmniej pierwszy o którym wiem), w którym wszystkie numery na albumie zostały wydane będąc uporządkowanymi w kolejności alfabetycznej. ;)

Styl Martina jest obecnie dosyć specyficzny, a forma chyba jeszcze bardziej przystrzyżona i "minimalna", aniżeli podczas jego kooperacji ze swoim kumplem. Numery rozkręcają się powoli (a czasami jeszcze wolniej), co w zależności od klimatu, jaki panuje w naszej głowie, albo na imprezie, może być zarówno zaletą, jak i wadą. Z drugiej strony nie wiem dlaczego ktoś szukający szybkich rytmów miałby sięgać po tą płytę, no ale nigdy nie wiadomo co też aktualnie siedzi w głowie transiarza. To, że większość kawałków jest stosunkowo spokojna, nie oznacza iż są one pozbawione energii. Co to, to nie!

Energetyczne linie basu, solidny kick i genialnie malowana atmosfera w niektórych trackach zasługuje na wielkie brawa. Przykładami niech będą "Abrikosmos" (klimatyczne wstawki prosto z wyprawy NASA na księżyc), głęboki i bardzo charakterystyczny "Aphrodite's Drop" (jeden z moich faworytów na całym albumie) oraz świetny "Cultural Dumping" z arcygenialną pierwszą połową utworu. Wspomniany już flow wylewa się z głośników w ultra-gęstym transidle o tytule "Kalopsia", przypominającym pustą betoniarkę z metalowymi kuleczkami radośnie szalejącymi wewnątrz niej do akompaniamentu murzyna ćwiczącego pełną świadomą kontrolę nad piłką do koszykówki (gumowy elastyczny kick!). Kapitalny numer. Ale na tym nie koniec! Dla doświadczenia pełnego spektrum satysfakcji dostajemy jeszcze wesolutkiego "Headroom" z podnoszącą na duchu radosną melodią, szybkiego "Midas Touch" z kasującą parkiety metaliczną perkusją i "Ouroboros", który chyba najlepiej obrazuje obecny pokręcony styl Beat Bizarre (wsłuchajcie się w te niesamowite drony w tle!). Moi kolejni faworyci to wyśmienity cybernetyczny "Pure" i bujający "Sjykadelikum". Szybkie tempo i energia to cechy charakterystyczne "Terra Incognita", natomiast pulsujący "Tomgods" to jeden z najbardziej oryginalnych zawodników na płycie. Kwaśny przytup serwuje "Undrumm", z kolei przecudna melodyjna przestrzeń w "Uknown Unknowns" sprawi, że będziecie często wracać do tego numeru. Ciekawe melodie można znaleźć także w "VeloCity". A propos samej melodyjności - trzeba też wspomnieć o "Myokmia", gdyż jest to symbioza czystego goa trance z progresywnym dłutem Martina. Jedynymi utworami które jakoś niespecjalnie przykuły moją uwagę były "Wharf", "Infobesity" , "Pinnacle Island" (wokal?!) oraz "Connect The Dots" - jakby nieco niedokończone i pozbawione pomysłu (chociaż zapewne odbiór byłby inny na jakimś dużym festiwalu).

No i właśnie, pomimo momentami różnorodnej specyfiki utworów przy tak dużej ich liczbie każdy znajdzie coś dla siebie i wybierze te ulubione. Muszę przyznać, że album ma tę zaletę iż można słuchać go wiele razy, za każdym odsłuchem odnajdując coś nowego i interesującego. To obecnie bardzo pożądana cecha wśród psytransowych wydawnictw. Jest to bardzo konkretna produkcja w stylu, który wciąż trzyma się mocno. Polecam nie tylko fanom Beat Bizarre.

Ocena: 8/10

JetMan