Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

laughing buddha - illusions and collusions


laughing_buddha_-_illusions_and_collusions
Nano Records, 2014


1. Razorback (feat. Eat Static)
2. Neutrino Storm (feat. Lucas)
3. Stepping Stoned (feat. Dickster)
4. High Right Now (feat. Master Blasters)
5. Mind Altering Technology (feat. Space Tribe)
6. Something Out There (feat. Groove Addict)
7. Back In The Game (feat. Tristan)
8. Stargate (feat. Electric Universe)
9. Bring It (feat. Avalon)

Zacieszający Budda powrócił z kolejnym autorskim albumem. To szansa na jego swoiste odkupienie, bowiem jego debiutancka solowa płyta Sacred Technology wydana cztery lata wcześniej należała do jednej z najnudniejszych płyt 2010 roku, jak i pozycji w katalogu Nano Records w ogóle. Illusions & Collusions zwiastował powiew czegoś lepszego, świeższego - w końcu czy można nawalić, kiedy na przestrzeni aż dziewięciu numerów kooperuje się praktycznie z sami kozakami pokroju Eat Static, Tristana, Lucasa czy Dickstera? Ano można.

To zaskakujące jako jednolicie może brzmieć cały album przy udziale aż dziewięciu innych zawodników. Gdzie podział się indywidualizm takich jak Eat Static czy Dickster? Poszczególne style reprezentowane przez poszczególnych kooperantów rozmywają się gdzieś w tej homogenicznej, full-onowej Nano-papce. A co ze spoiwem tego wszystkiego, czyli samym Buddhą? Dość powiedzieć, że Jeremy Van Kampen nie wyrobił sobie specjalnie rozpoznawalnego stylu, stając się żywą kalką samoistnego buty znanego jako styl Nano Records. Nagminne już stało się nadużywanie oklepanych schematów, przekazywanych dalej niczym matryca genetyczna wraz z kolejnymi wydawnictwami artystów przypisanych do tej wytwórni. Jeśli znane są Wam wydawnictwa te wytwórni z kilku ostatnich lat, będziecie wiedzieli o czym mówię. Skład osób współpracujących z Jezem nad tym albumem plus sam główny mieszacz, bądź co bądź będący niegdyś połową niezwykle słynnego projektu Cosmosis, powinni być gwarantem niebywałych wrażeń związanych z płytą, zarówno na domowych, jak i imprezowych soundsystemach. Cóż, koniec końców materiał albumu sprawdzi się jedynie dawkowany w mniejszych porcjach, po numerze bądź dwóch, w warunkach imprezowych.

"Illusions & Collusions?" Nudy na pudy. Jest do ból poprawnie, niczym w wakacyjnym blockbusterze pełnym sztampy i odpowiednio skrojonych efektów specjalnych, więc chociażby DJe parający się tego typu brzmieniami nie powinni narzekać na brak imprezowego mięsa armatniego. Nie da się jednak ukryć, że Jeremy zawiódł po raz kolejny. Być może zerwanie z wytwórnia, a za czym idzie narzuconymi mu wyjątkowo sztywnymi i ograniczającymi możliwości artystyczne ramami, zaowocuje czymś unikalnym, dzięki czemu będzie można w końcu powiedzieć "Tak, to jest właśnie Laughing Buddha.", zamiast zastanawiać się, który z całej grupy artystów począwszy od Avalona, a na Tristanie kończąc, odpowiada za dany utwór czy album.

Templar