Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

aladiah - nuclear vision


aladiah_-_nuclear_vision
Moon Spirits Records, 2009


1. Cosmic Area
2. Crystal Alchemy
3. Unknown Expansion
4. Alone With God
5. Sex Enhancer
6. Equinox
7. Salty Kiss
8. Lola's Dreams
9. Mektoub

Album ten pojawił się właściwie znikąd równocześnie z reaktywacją Moon Spirits Records. Ucieszyłem się z powrotu tej zacnej wytwórni, ponieważ mają na koncie kilka naprawdę udanych pozycji, w tym debiutanckie albumy Silicon Sound i Sirius Isness, które po dziś dzień uważam za jedne z najlepszych płyt opatrzonych pieczątką "full-on". W ofercie francuskiego artysty Damiena Michenauda mamy dobrze dopieszczony full-on z naleciałościami progressive psytrance. Dobrze poprowadzona, ta kombinacja potrafiła wielokrotnie zdziałać cuda. Nie inaczej jest w tym przypadku.

Dowodem na powyższe jest już "Cosmic Area". Nie jest to najszybszy z utworów, bowiem te jeszcze nadejdą, ale już sygnalizuje jakimi barwami psytransu lubi bawić się Aladiah. Track idealnie wprowadza w świat muzyki Damiena i pokazuje z czym to się je. Pompujący morning psytrance - i chce się żyć! Szybko jest nam dane poznać bodajże największą perełkę tego krążka, bowiem na płycie króluje niepodzielnie kolejny utwór o nazwie "Crystal Alchemy", który można było podziwiać już wcześniej przy okazji kompilacji "Pathfinder" z Iono Records. Świetna, powtarzam, świetna sprawa! Numer błyskawicznie uderza we wszystkie właściwe nuty. Już w pierwszy momentach jego trwania czuć, że będzie się działo i to sporo - kosmiczne intro prowadzi do mocnego, szarżującego full-onu. Po tym mocnym tąpnięciu przechodzimy do trzeciego kawałka. Poprzedni utwór wyniósł poprzeczkę hen wysoko na orbitę i ciężko mu dorównać. Rzeczywiście, "Unknown Expansion" obniża nieco loty, ale nie rozczarowuje. Damien po raz kolejny wysuwa na pierwszy plan sprawne i eleganckie rozwiązania. Te płynące, rozmarzone melodie i dryfujący, pompujący klimat są po prostu niesamowite. "Alone With God" z kolei brzmi nieco wyrwany z kontekstu, ponieważ zalatuje momentami full-onową wixą typową dla GMS i słabo wpasowuje się w dość wysublimowany profil zaprezentowany przez poprzednie produkcje. Być może to kwestia współautora utworu, którym jest niejaki Axone (Vincent Simonneau). Sytuację poprawia "Sex Enhancer", choć też daleko mu do pierwszy trzech utworów. Na właściwe tory wracamy wraz z nastaniem "Equinox", który pełen jest elementów znanych nam już dobrze chociażby z dość podobnego "Unknown Expansion". "Salty Kiss", koprodukcja z Signs, to szybka, niezobowiązująca parkietowa petardka, która robi swoje, ale niespecjalnie zapada w pamięci z uwagi na jej miałkość. Im bliżej końca tym bardziej zwalniamy tempo. "Lola's Dreams" to istny paradoks, czyli downtempowy full-on - idealny twór na rozpoczęcie seta bądź powitanie pierwszych promieni słonecznych na plenerowej imprezie. Tak jak można się było tego spodziewać, "Mektoub" to obowiązkowy już downtempowy numer stanowiący podsumowanie "Nuklearnej Wizji" i pokazujący, że i w tym klimatach Aladiah czuje się jak ryba w wodzie.

Jeśli lubicie tęgi full-on to nie powinniście się wahać - krążek "Nuclear Vision" to sympatyczna płytka, która powinna przypaść Wam do gustu. W czasach gdy zalewani jesteśmy izraelskimi dyskotekowymi syrenami, za którymi przepadają chyba tylko wyjątkowi full-onaniści, ta płyta znajduje się w pełnej opozycji do nich. W najnowszej porcji muzyki z Moon Spirits Records nie znalazły się wybitne utwory, które będziemy wspominać latami, ale dopóki album pozostaje świeżo w pamięci, dopóty będzie świetnym towarzyszem trancefloorowych zabaw czy intensywnych domowych odsłuchów z podkręconym bardziej niż zazwyczaj regulatorem głośności. Na pewno nie jest to album roku, ale całość jest wyjątkowo przyzwoita. Zmartwychwstanie, a bardziej wyjście z letargu wytwórni jest jak najbardziej na plus. Aladiah pokazał się tym debiutem z jak najlepszej strony i mam nadzieję, że szybko usłyszymy kolejne produkcje jego dłuta.

Templar