Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

artifact303 - back to space


artifact303_-_back_to_space
Suntrip Records, 2011


1. Magnetic Fields
2. Trancemission
3. They Will Communicate
4. For A Better World
5. Tropical Sunset
6. Mysterious Fantasy
7. Beyond Lightspeed
8. Close Encounter
9. Delirium

Zatem stało się. Najbardziej wyczekiwany album spod dłuta najbardziej utalentowanego (co udowodnił nieprawdopodobnymi utworami na licznych kompilacjach) artysty tworzącego w nurcie psychedelic goa-trance wreszcie ujrzał światło dzienne dzięki wytworni Suntrip Records. Mocny tytuł "Back To Space" zobowiązuje. Oczekiwania tysięcy fanów na całym świecie - ogromne. Jaka jest jednak prawda? Sprawdźmy. Ok. Naciskam "play" na odtwarzaczu CD. "Magnetyczne Pola". Zaczyna sie całkiem nieźle. Jest fajna przestrzeń, a krotko po niej wchodzi ciekawy bas. No i atmosferyczne f/x. Szybujący open hat dołącza się niespodziewanie szybko. Tak samo kwaśne pętelki. Pojawia się też melodia. Hm... już prawie czwarta minuta - jest dobrze, ale czy olśniewająco? Naah. Niestety nie. Czy to zawiodły zbyt wysokie oczekiwania, czy też po prostu to kolejny, odtwórczy numer z szerokiej puli "neo goa"... na razie trudno powiedzieć. Jest przestrzeń i na pewno pewna energia. Lecz to nie ten sam "kop", który Peter serwował nam w "The Feelings", "Ancestors", lub "Trip Back From The Sun". Fakt - daje się ponieść... melodie z 2 połowy utworu są niezłe.. niesamowita przestrzeń i znajome chwyty... aczkolwiek zmiany oktaw w górę i w dół mogą się wydać zbyt... dyskotekowo-tandentne i trącące prostym, komercyjnym trance. Huh. Od A303 spodziewałem się czegoś znacznie lepszego. Ale to zaledwie pierwszy numer. Nie jest źle - nasuwają sie skojarzenia z "Amen" Astral Projection, który - z perspektywy czasu - wypada naprawde dobrze. Ok. Pora na "Trancemission". Do tej pory taki tytuł kojarzyłem z kawałkiem Electric Universe. Już pierwsza minuta serwuje przestrzenne melodyjne granie, ale... jakby nie w stylu Artifacta. To znaczy, wyczuwam tego samego autora, ale jak gdyby za szklaną ścianą. Sam nie wiem. Zbyt rozmarzone i nijakie, przyjemne ale... brakuje temu należytego powera znanego z jego wcześniejszych znakomitych dokonań. Podobnie jest z "They Will Communicate" i "For A Better World", całkiem niezłymi utworami, ale jak na możliwości Petera to co najwyżej średnimi. Co się stało? Wytwórnie nalegały na album? Wykorzystał wszystkie swoje najlepsze "asy w rękawie" na rozmaite kompilacje? Być może było dokładnie na odwrót - dopiero teraz ukazał swoje prawdziwe muzyczne oblicze? Trudno powiedzieć. Przynajmniej u mnie poziom rozczarowania niestety wzrasta. Niestety, spodziewałem się parkietowych goa-killerów, a nie rozmarzonych pejzaży a'la Ethereal. Z kolei "Tropical Sunset" to produkcja czysto downtempowa. Posiada wszystko, co powinna - jednak bez przejawów geniuszu. "Mysterious Fantasy" jest odpowiednio zakwaszona i jakoś tak przypomina mi momentami numery Filterii. To dziwaczne gdyż dobrze pamiętam, że Zsolt miał swój własny, wypracowany i oryginalny styl. Jannisowe triki przychodzą same do głowy podczas odsłuchu "Beyond Lightspeed" - w zasadzie chwilami trudno odróżnić kto stał za tym utworem. Szkoda. Wreszcie jeden z lepszych i jednocześnie naprawde dobry kawałek "Close Encounter", jak gdyby powiew świeżości na tej płycie. Czuć tutaj takiego A303 o jakiego nam chodziło... Fajny, atmosferyczny "Delirium" kończy ten album. Pozostaje pytanie co się stało z takimi przejawami geniuszu, jak chociażby boski "Influence Your Dreams", czy wiele, wiele innych? Brakuje tutaj tego typu torped, które wchodzą do głowy i juz tam pozostają. Utwory są dobre, a momentami bardzo dobre, ale żaden z nich jakoś specjalnie nie zapada w pamięć. Szkoda, szkoda i jeszcze raz szkoda. Ciężki orzech do zgryzienia. Nigdy nie przypuszczałem, że tak genialny artysta wypali się przed wydaniem pierwszego albumu, lub też zbyt mocno odbije od swojego wyśrubowanego stylu i zaprezentuje coś trochę innego, niż dotychczas. Warto zapoznać się z tą płytą - to nadal dobry goa-trance, ale osobiście dla mnie Artifact303 był swego rodzaju jedynym pewnikiem nowej goa sceny. A jednocześnie dowodem na to, że "wciąż można" (narzekającym na odtwórczość goa trance wystarczyło zaprezentować któryś z jego znanych numerów wydanych na różnych kompilacjach, aby ich uciszyć ;)). Trochę sie zawiodłem, niestety. Szkoda. Tylko "trochę", ale "jednak".

JetMan