Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

children of paradise - urban alien


children_of_paradise_-_urban_alien
Nova Tekk, 1999


1. Z's Y
2. Alien Nation 2
3. New Cop
4. El Nino
5. Bloodsuckers
6. Alien Nation 1
7. Fairy In The Dragonforest
8. Concrete Canyon

Children of Paradise to grupa tworzona przez Jana Mullera (1/2 X-Dream) i Francuzów z Ganguru. O ile Ci drudzy nie są może zbyt znani, to X-Dream nie trzeba chyba nikomu przedstawiać - ich albumy "Radio" czy "We Created..." to klasyka psytrance, a występy na żywo owiane są prawdziwą legendą. W tym konkretnym projekcie udział wziął tylko jeden z członków X-Dream, gdyż drugi z nich - Michael - w tym samym czasie pracował nad swoim materiałem, który ujrzał światło dzienne również w 1999 r. ("The Delta - Scizoeffective"). Pierwszą rzeczą, która rzuca się na uszy po przesłuchaniu ich solowych płyt jest to, że domeną Jana są kwasiki i ogólnie kręcenie gałkami, natomiast Michael bardziej koncentruje się nad tworzeniem mrocznej, poważnej i monotonnej atmosfery. Ja bardziej wolę to pierwsze, więc nie jest dziwnym fakt, że "Urban Alien" przypadł mi bardziej do gustu, chociaż muszę przyznać, że "As A Child..." jest również genialny... "Urban Alien" to z pewnością muzyka ciężka, ale jednocześnie nie mroczna; melodyjna, ale nie w sposób nachalny i prostacki (astralowaty ;)); taneczna, ale nie pozbawiona inteligencji; minimalistyczna, ale z pewnością nie oszczędna i monotonna! No, a więc skoro jest tak dobrze, to może przejdźmy do szczegółów:

1. "Z's Y" to jedyny na płycie kawałek w modnym ostatnio metrum 3/4 i bodajże najlepszy jaki słyszałem (no, może tylko wstawka w "Deranger" Hallucinogena może się z tym równać). Dosyć spokojne tempo, niezbyt natarczywy kick, ale dzięki wirującym kwasikom idzie mocno do przodu. Najciekawsze jest jak zwykle tło - bardzo delikatne stringi, jęki i wycia. Szczególnie interesująca jest lekko przesterowana, zawodząca melodyjka wchodząca w trzeciej minucie. Doskonałe wprowadzenie do doskonałego albumu. 7.5/10

2. "Alien Nation pt. 2" to druga część znanego i starego klasyka, oparta w większości na tych samych motywach "muzycznych", ale bardziej dopracowana. Dźwięki tworzące ten utwór, to w większości sample mające kojarzyć się z mową obcych (?), mocno poćwiartowane stringi nadające tajemniczości, no i oczywiście wypasiony kwasik. Szybkie tempo i równy, napędzający bit. A na końcu okazuje się, że string z tła to nic innego jak flecik. Zajebiste! 9/10

3. "New Cop". Zaczyna się niewinnie, prawie jak jakieś popowe dream-techno, ale już chwilę później wchodzi motoryczna, bardzo przypominająca rasowy minimal perkusja i pompujący cienki basik, dookoła których rozgrywają się różne świsty i szumy. Dalej rurowy kwasik, trochę beknięć alienów, parę przejść i lokomotywa rusza! Koło szóstej minuty robi się już bardzo freakowato (por. X-Dream - Radio - "Freak"), ale już w ósmej niespodzianka - klasyczne stringi a'la The Delta, no a potem znowu wraca bicik, arpregiator z początku i robi się cudownie. Miodzik! 8/10.

4. "El Nino" zaczyna się od twardego basu i "przerażającego" wycia duchów. W tle różne przeszkadzajki, pierwsze kwasiki ....no i twardy kick. Perkusja przypomina trochę tę z "Telegram", z ostatniej płyty X-Dream. Powoli rozpędza się, by w trzeciej minucie po lekko drum'n'bassowej wstawce ruszyć z kopyta - typowo, ale bardziej pokrętnie niż zwykle. Małe wyciszenie między piątą i szóstą minutą, a dalej tradycyjnie wszystko na raz i młócka na całego. Oczywiście 9/10.

5. "Bloodsuckers". Zaczyna się jak zwykle spokojnie - zagadkowa melodyjka i poobcinany z "dołów" kwasik w tle. Tradycyjnie twardy kick, przeszkadzajki, skaczące po panoramie efekty i dziwne dźwięki. Od drugiej minuty robi się coraz gęściej i mroczniej. Wchodzi akordowa sekwencja i mroczny, potraktowany ciężkim distortion acid. Dalej trochę breaków... i z lekka alienowata młócka. Aż do piątej minuty. Ta kwaśna melodia, wydaje się, nie ma prawa pasować, a jednak jest genialna! A kiedy dalej dochodzą do niej coraz nowe warstwy robi się naprawdę ostro! Parę zatrzymań, ataków bezlitosnej bestii na Twoje uszy i właściwie powinieneś paść martwy. Bez krwi. 9.5/10.

6. "Alien Nation pt. 1". Hmm... Łezka kręci się w oku, bo słyszałem to po raz pierwszy ok. 98 roku, a najgorsze jest to, że mi się wtedy nie podobało! Baaardzo wyalienowana atmosfera, świszczące sample, brudne, lekko przesterowane dźwięki i zero melodii - to tylko kilka przymiotników charakteryzujących ten kawałek. Jak zwykle rozpędza się powoli, dochodzą coraz to nowe warstwy. Jak ktoś na goatrance.free.fr napisał: obcy atakują, cofają się przed obroną Ziemi, po czym następują kolejne, coraz bardziej zdecydowane i agresywne próby. Z pewnością nie dla astralowców :). Dla mnie natomiast 8/10.

7. "Fairy In The Dragonforest". Czy to słoń, czy to koń? Nie mam pojęcia co wyje w pierwszych taktach tego kawałka, ale na pewno nie jest to wróżka :) Tribalowe bębny, syntetyczna melodyjka i dosyć wolne tempo niech Was jednak nie zwiodą. Czym dalej w las, tym robi się gęściej i ciemniej. W drugiej minucie smok zaczyna pogrywać na okarynie, chociaż w brzuchu już delikatnie zaczyna mu coś burczeć. Czarodziejka idzie dalej, pokrzykując sobie czasami dla otuchy... Trzeba przyznać, że jest nieźle zakręcona, chyba na kwasie! Koło siódmej minuty bohaterowie spotykają się, ale zamiast walczyć zaczynają ...mistyczne tańce! To chyba najbardziej "melodyjny" i tradycyjny kawałek na płycie, co wcale nie znaczy że zły. Wręcz przeciwnie! 8/10

8. "Concrete Canyon". Wbrew pozorom nie wpuszczają nas tu w kanał :) Bardzo funkujący, relatywnie najweselszy na płycie kawałek. Szczególnie uwagę zwraca świetna, klarowna produkcja i genialne, green nuns-owe bębny (por. "Thunder Thighs"). Momentami lekko przypomina Cosmosis ("Dissociation"), ale to w żadnym wypadku nie jest nic złego. Świetne, sprężynujące kwasiki i coraz szybsze tempo, aż do morderczej końcówki. 9/10

No i co ja mogę innego powiedzieć, niż to że tę płytę trzeba koniecznie mieć? Można ją obecnie dostać prawie w każdym sklepie (internetowym oczywiście), a z pewnością jest warta każdej ceny. Dla niezdecydowanych zachętą może być również doskonały cover-art - zamiast tradycyjnych już fraktalowato / kosmicznych motywów zdjęcie z ulicy wielkiego miasta. No, troszkę tylko podrasowane :). Jednym słowem klasyka, a więc spokojnie 9/10.

PS. Jeżeli macie możliwość, to kupcie również "Organic Noise - Vacuum Tube". Bardzo podobne w klimacie (Jan + Planet B.E.N), równie szybkie i z głową.

Ocena: 9/10

Antic