Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

dali - hectic


dali_-_hectic
HOM-Mega Productions, 2006


1. Follow The Signs
2. Feel My Body
3. Into Madness
4. My Way
5. Hectic
6. Smack Snack (Remix)
7. Connect To The Source
8. Tripop
9. Don't You See
10. Get Your Emotion

Gówniana okładka, gówniany album. Ale to już wiedzieliście. Dali jest prawdopodobnie jedyną osobą od czasów Alien Project, która pokazała tyłek na okładce swojego albumu i mimo to wciąż wygląda jak kaczka. Tak, zmyśliłem ten fragment o tyłku Alien Project. Zjednoczone masy Ludzi Z Gustem (to Wy) wolałyby pewnie konfrontację z zadkiem Ariego Linkera niż słuchać tej płyty. "Hectic" jest prawdopodobnie najlepszym argumentem przemawiającym za nielegalnym udostępnianiem plików w sieci jakie kiedykolwiek spotkałem. Waszym obowiązkiem jest to ukraść, a moim namawiać Was żebyście to ukradli.

Zawarta tu muzyka to w dużej mierze wyjątkowo standardowe isra-eurotransowe mięso armatnie, z plugawym dodatkiem w postaci śpiewu Dali. Jej głos nie jest zły: "Follow The Signs" jest niezły na swój morcheebowy sposób, chociaż melodia została podwędzona z utwory "Crazy" Seala. Pozostałe utwory na tym albumie cierpią na jej uporczywe zawodzenie ponad wszelkie normy i nie ma to większego sensu. Na jej trzy różne wokale składają się: jeden brzmiący nieco jak Kate Bush, drugi podobny do Beth Gibbons i trzeci brzmiący ciut jak Michele Adamson. Mając to w pamięci, czas na trochę historii. W jednym Mushroom Magazine mamy artykuł o kobietach i transie, gdzie Dali mówi protekcjonalnie: "Dziewczyny chcą bezpieczeństwa, czegoś, co mogą kontynuować przez resztę swojego życia, gdzie mogą mieć spokojnie dziecko" - negując tym samym dekady kobiecego wyzwolenia i rozpraszając mit, że jest to scena, która umacnia silne, niezależne kobiety. W innym oświecającym wywiadzie daje się poznać jako mało inteligentna cizia: chce być profesjonalną surferką, jej wzorem jest Madonna, a jej radą dla innych kobiet na scenie jest: "Nie myśl za dużo, po prostu to zrób." Lirycznie wpada w słaby schemat ("Potrzebuję kogoś, kto będzie mnie trzymał mocno.") i zdaje się pasować do modelu laski z branży rozrywkowej zabiegającej o poklask: "Kim jestem i gdzie ty jesteś, powiedz mi proszę co mam robić." Przy tak błahych tekstach można się spodziewać, że silna muzyka doda tej płycie życia i kolorów. Oczywiście tak się nie dzieje. Muzyka dali to w głównej mierze wyjątkowy szajs, chociaż tak naprawdę sięga swojego fekalnego zenitu w utworach stworzonych razem z Sileni Hill, którzy są tu prawdziwymi sprawcami. Są tu groteskowe gitary, przegięte pady i arpeggia, które mógłby stworzyć sześciolatek. Nie zamierzam nawet analizować tego albumu utwór po utworze: to bezcelowe.

"Hectic" to coś więcej niż album. To kierunkowskaz pokazujący gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy. Doszliśmy do punktu gdzie kobieta o przeciętnej urodzie, która śpiewa słabe teksty w słaby sposób, może siedzieć za sprzętem i stworzyć coś tak godnego zapomnienia jak to. Materiał ten jest podłapywany i promocyjnie zarzynany na śmierć przez wielką wytwórnię. Prawdziwą grozą w tym wszystkim jest to w jakich ilościach się to sprzeda. Krótko mówiąc, wyjątkowo obrzydliwy album, wyjątkowo fascynujący jako kulturowy fenomen.

Damion (psyreviews.net)