Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

dimension 5 - transdimensional


dimension_5_-_transdimensional
Intastella Records, 1997


1. Iron Sun
2. Purple Om
3. Antidote
4. Omega Centaurus
5. Deep Space 5D
6. Psychic Influence
7. Beetlesnuff
8. Harmonic Convergence
9. Utopian Dream
10. Flow

"That's a strange drug... it turned out to be a good trip..." - Deep Space 5D. Kolejny raz okazuje się, że muzyka potrafi być najsilniejszym narkotykiem. To stara płytka, ale żaden goastyk ;) nie może przejść obok niej obojętnie, bowiem już same tytuły zapowiadają wysokie loty a ona sama jest dopieszczona w każdym szczególe. Przez dość długi okres czasu znałem jedynie trzy utwory z całego albumu, ale za sprawą pomocy jakiej udzielił kolega Amnesia mogłem wreszcie zapoznać się z całością. I cóż - żałuję, że straciłem tyle czasu bo płytka jest znakomita. Bardzo melodyjna, lekko upliftingowa a jednocześnie posiada odpowiedni wykop. Przypominają się pierwsze kompakty takich grup jak Cosmosis, Transwave czy Power Source. Co prawda autorzy Nick i Charlie już w 1998 roku porzucili projekt Dimension 5 i zaczęli tworzyć jako Hunab Ku, ale jak na pierwszy tego typu CD spisali się genialnie. Do czego można się przyczepić? Hm, może zbyt jednostajny klimat całego albumu, za mała dawka psychedelii a zbyt dużo melodii - ale hej, w końcu to jest melodyjny trans, więc każdy w miarę dobrze wie, czego się można spodziewać.

Poza kawałkami o numerach osiem i dziewięć, które według mnie lekko (minimalnie!) odstają od reszty (są trochę zbyt monotonne i brakuje im czegoś, co przyciągałoby słuchacza do ponownego odsłuchu) wszystkie pozostałe są bardzo dobrze pomyślane, do tego artyści zafundowali nam płynne przejścia z jednych utworów w drugie, co wzmacnia naszą międzywymiarową podróż o kolejne kilka stopni. ;) Do moich faworytów należą zdecydowanie dwa utwory: "Antidote" oraz "Deep Space 5D", które, co tu dużo pisać, są po prostu niesamowite i za każdym razem fundują teleportację daleko od powierzchni naszej skromnej, śmiesznej planetki. ;) Szczególnie ten ostatni - dla mnie znajduje się w pierwszej dziesiątce najpiękniejszych utworów Goa kiedykolwiek stworzonych i nie sądzę, żeby cokolwiek mogło tą sytuację zmienić (dodajmy, że w mojej prywatnej liście ulubionych tracków jest ponad trzysta pozycji i to najlepiej świadczy o genialności wyżej wspomnianego ;)). Nie będę ich dokładniej opisywał - po prostu musicie sami posłuchać... Na uwagę zasługuje też drugi track "Purpurowe Om" - dźwiękowo dosyć łagodne, aczkolwiek jest to odpowiednio czarujące (czakrujące ;)) przejście z niezbyt szybkiego "Iron Sun" do bardziej dynamicznych pozycji w dalszej części płytki; "Psychic Influence" zapadł mi w pamięć głównie dzięki świetnie dobranym samplom, tworzącym swoistą "myśl przewodnią" całego numeru oraz lekko kwaskowate podkłady. No i sporo przyjemnych melodii. Z kolei "Omega Centaurus" posiada perfekcyjny początek, a później ładnie wpleciony, bujający (i odpowiednio pomagający wpaść w trans - a to moim zdaniem istota muzyki elektronicznej) loop. Album kończy ambientowy "Flow" - pomimo braku szybkiej stopy, jest równie znakomity i bardzo często do niego wracam. Dużo echa, miłe melodie, piękny nastrój i cudownie ciepły beat a'la "Little Fluffy Clouds" autorstwa The Orb. Idealnie nadaje się na posłuchanie go pod koniec męczącego dnia - zapewnia świetne wyciszenie umysłu i zapomnienie, które tak bardzo przydaje się w chwili kiedy właśnie dociera do Ciebie świadomość, że znowu przez lenistwo wywalili Cię z pracy. ;) Well - "wyłącz swój umysł i zrelaksuj się...", w końcu "wszystko płynie". "Międzywymiarowy" to kolejna rewelacyjna płyta - jeśli kochasz Goa, pokochasz i ją. Rekomendacja.

Ocena: 9,5/10

JetMan