Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

dino psaras - lick it


dino_psaras_-_lick_it
Oktava Records, 2003


1. Riddum
2. Hoover (feat. Man With No Name)
3. Perpetual Night Party (feat. Raz)
4. Old Cool Tweakers (feat. X-Dream)
5. Ear Candy
6. The Eyes
7. Triple X
8. Noodles
9. 80s Virus

Jeden z bardziej wpływowych twórców sceny psychedelic trance pod koniec roku 2003 wydał swój autorski album dla greckiej wytwórni Oktava Records. Dino Psaras, bo o nim mowa, to postać dobrze znana wszystkim miłośnikom psytransu. Do tej pory jednak udzielał się przede wszystkim w takich projektach jak: Ayahuasca, Cydonia, Phreaky, Tortured Brain (jego drugi solowy projekt) i Tripster. Na debiutanckim albumie znalazło się 9 utworów, dwa z nich zostały nagrane z udziałem dwóch kultowych projektów: X-Dream oraz Man With No Name. Dodatkowo przy trzecim kawałku pomagał nieznany mi Raz. Jaka jest ta płyta? Różnorodna - tak można opisać ją jednym słowem, bowiem wszystkie z dziewięciu kawałków na krążku utrzymane są w różnym klimacie. Zapewne jest to plus tego albumu, ponieważ artysta nie ograniczył się do jednego stylu i nie wyprodukował dziewięciu podobnie brzmiących numerów. Jednak ta różnorodność ma też i minusy. Niektóre z utworów są strasznie nudne, przez co mogą zniechęcić do przesłuchania tej płyty. Aby było inaczej, trzeba trafić na jedną z trzech naprawdę bardzo dobrych pozycji z tej płyty. Mowa tutaj o "Hoover", "Perpetual Night Party" i miażdżącym "80s Virus". Ja miałem szczęście, że najpierw usłyszałem ostatni z w/w tracków i to zachęciło mnie do krążka.

Na początek "Riddum". Poza tym, że otwiera płytę, nie reprezentuje zbyt wysokiego poziomu, z utworu wieje nudą i nie zmienia tego faktu nawet ciekawsza końcówka. Rehabilitacja ze strony Brytyjczyka nadchodzi już w drugim utworze. Można się było jednak tego spodziewać po teamie starych wyjadaczy, jakimi niewątpliwie są Dino Psaras i Martin Freeland aka Man With No Name. "Hoover" to rewelacyjny kawałek psychedelic trance, swym brzmieniem przypominający koniec lat 90-tych XX wieku. Energetyczna linia melodyjna, wkręty rodem z TB 303 - po prostu stare klimaty w dobrym wykonaniu. Kolejny utwór i kolejna współpraca Psarasa - utwór "Perpetual Night Party" został nagrany z udziałem Raza. Kimkolwiek by nie był, to jednak wspólnie z Psarasem stworzyli świetny utwór. Track już od początku wprowadza nas w hipnotyczny stan, który to zostaje pobudzany metalicznymi efektami. Środek utworu to przepiękny moment, gdy z głośników wydobywa się pozbawiona "cukiereczków" melodia. Następujące po niej hipnotyzujące dźwięki ponownie wprowadzają nas w cudowny stan. Utwór czwarty na płycie, a zarazem ostatni na którym występują goście, to wspólne działo Dino z niemieckim X-Dream. Oczywiście na klimaty X-Dreamowe przystało, z głośników zaczynają nam się wydobywać minimalowe dźwięki. Niestety ta brytyjsko-niemiecka produkcja niezbyt przypada mi do gustu. Spodziewałem się czegoś więcej po tym składzie. Więcej w tym numerze X-Dream niż Psarasa, ale jak wiadomo goście mają pierwszeństwo. "Ear Candy" to piąty utwór na "Lick It". Niestety "Lizanie Słodkiego Ucha" nie jest takie przyjemne jakby się można było spodziewać. Utwór jest nudnawy, niewiele się w nim zmienia i co dziwne uważam, że idealne nadaje się do samotnej jazdy samochodem. Kto wie, może to przez pojawiające się w utworze konga. Kolejne dwa utwory to jakby zwrot o 180 stopni. Z minimali przenosimy się niemal do świata słodkich melodyjek, a takich w utworach "The Eyes" i "Triple X" nie brakuje. Ten drugi to wręcz esencja upliftingu. "Noodles" to przedostatnia pozycja na płycie. Porównałbym go do "Ear Candy", w którym jak już pisałem zbyt wiele się nie dzieje. "A po nocy przychodzi dzień..." jak swego czasu śpiewała Budka Suflera. Podobnie jest i na tej płycie. Po słabym i ociemniałym "Noodles" przychodzi, a raczej wydobywa się z głośników, "80s Virus", który jednocześnie finalizuje album. W przypadku tego utworu przysłowie "Ostatni będą pierwszymi" sprawdza się w stu procentach. Od samego początku mamy potężne uderzenie, które wyrywa nas z trampek! Prosta, ale jakże zakręcona melodia sprawia, że czujemy się dokładnie jak w latach 80! Do tego uderzenia i melodii dołącza gitara - czyż można chcieć czegoś więcej? Totalny odlot następuje, gdy pod koniec z głośników płyną fragmenty utworu "To Cut A Long Story Short" rockowej grupy Spandau Ballet. "Questions, questions... Oh, look at the strange boy... He finds it hard existing... To cut a long story short..." Coś wspaniałego! W tym utworze Dino Psaras ukazuje swój geniusz, więc nic dziwnego, że gdy usłyszałem ten utwór, pragnąłem zdobyć tą płytę.

"Lick It" nie jest rewelacyjną płytą. Jest to krążek, który posiada trzy mocne utwory i to one chronią go przed zapomnieniem. Wielu artystów nie może się pochwalić nawet takim dorobkiem na swych płytach, a Dino Psaras pokazał jednak, że nie są mu obce różne klimaty i to powinno się doceniać. Niestety Psaras nie umieścił na niej jednej z najlepszych produkcji pod którą podpisał się imieniem i nazwiskiem, a której brakuje mi jednak do pełni szczęścia na tej płycie. Chodzi mi o "Thank You For Calling". Gdyby ten kawałek znalazłby się zamiast jednego z tych utworów: "Ear Candy", "The Eyes", "Triple X", "Noodles", to płyta zyskałaby bardzo dużo. Na zakończenie powiem tylko, że każdy znajdzie na tej płycie coś ciekawego dla siebie.

Styropian