Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

double dragon - transparent


double_dragon_-_transparent
Plusquam Records, 2002


1. Bong
2. Resonate
3. Doppelganger
4. Gravity
5. Echo
6. Heavy rotation
7. Shine
8. Dice

Steve Good a.k.a. Double Dragon dał o sobie znać szerszym kręgom miłośników trance wydając w 2000 roku w barwach Phantasm Records album "Continuum". Jak na tamte czasy płyta była oryginalna i nietuzinkowa, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że indywidualny styl Double Dragon z tamtego albumu do dziś nie został podrobiony przez żadnego artystę. Jego brzmienie było niezwykle świeże, sam autor określa swój projekt jako progresywny i faktycznie debiutancki krążek Anglika był dość mocno zakorzeniony w tych klimatach. Dla mnie "Continuum" był jednym z najlepszych albumów psychedelic trance tamtego okresu i do tej pory nie mogę się sobie nadziwić, że nie zainteresowałem się dalszą twórczością tego producenta. Sytuacja uległa zmianie jakiś rok temu, kiedy przypomniałem sobie o tym projekcie i postanowiłem w końcu sięgnąć po wydany dwa lata później drugi album Double Dragon, tym razem wydany w Plusquam Records - dziś nie jest to może gwarancja wysokiej jakości, ale wtedy sytuacja była nieco inna. Pomijając historię Phantasm Records, przejście do Plusquam sugerowało zmianę brzmienia w kierunku bardziej typowego progressive psytrance - okazało się jednak, że Steve Good po raz kolejny potwierdził swoją indywidualność i niemały talent producencki.

Już od pierwszych sekund słychać, że brzmienie Double Dragon faktycznie uległo zmianie, jest jednak wiele cech wspólnych łączących oba albumy artysty. Znów pojawiają się charakterystyczne brzmienia "żywej" perkusji, można też odnaleźć wiele dźwięków charakterystycznych dla "Continuum". Obydwie płyty mają praktycznie taki sam układ: wstęp stanowią trzy pierwsze utwory, czwarty to - niespodziewanie - kawałek chilloutowy, dalej mamy już czyste "mięcho". Pomimo wielu wspólnych cech, styl Double Dragon przeobraził się dość znacząco. Widać bardziej dojrzałe i chłodne podejście do całości, nie uświadczymy tu żadnego przypadkowego dźwięku i patentów, które biorą się nie wiadomo skąd. Założona koncepcja jest konsekwentnie realizowana od początku do końca, mamy tu konkretny pomysł i jego precyzyjne wykonanie, materiał jest bardzo spójny od pierwszej do ostatniej minuty. Cały album to już właściwie czysty progressive, choć, jak już wspomniałem, w unikalnym dla artysty wydaniu. Mało tu charakterystycznego dla pierwszego albumu groove (coś jednak zostało, mam tu na myśli "Doppelganger"), całość poszła bardziej w stronę basowego monolitu. Niespodzianką jest mała ilość melodii, a właściwie ich brak. Perkusja, bas, efekty, przestrzeń, hipnotyczny klimat, znakomicie wplecione sample wokalne - to główne elementy albumu. W samych utworach dzieje się stosunkowo niewiele, choć to oczywiście tylko pozory - perfekcyjna produkcja jest bogata w detale. Fenomen tej płyty polega na tym, że pomimo braku urozmaicenia nie ma tu miejsca na nudę. Muzyka wciąga jak bagno. Chciałoby się rzec - czysty trans. Ktoś może zarzucić temu albumowi brak życia i po części będzie miał rację. Cóż jednak z tego, skoro nie można się od niego oderwać, kiedy już wciągnie. Jak dla mnie "Transparent" jest po prostu genialny w swej perfekcji i prostocie. Zanim jednak wygłoszę swój prywatny werdykt na temat tego albumu warto wspomnieć o tym, co ewentualnie może zrazić jego potencjalnych odbiorców. Ze względu na dużą spójność całości i niewielkie urozmaicenie, grono miłośników tej płyty może być ograniczone. Jeśli nie łyknie się tego stylu od początku, to chyba nie ma czego szukać w kolejnych utworach. Nie jest to również album który wali w głowę niczym młot - to naprawdę wyważona, wręcz niepozorna płyta. Brak tu efekciarstwa, jest natomiast konsekwencja, precyzja i świetny klimat. Lekki niedosyt mogą też odczuć miłośnicy parkietowych wymiataczy, choć w tej funkcji moi ulubieńcy - "Heavy Rotation" oraz "Dice", czy nawet "Doppelganger" - sprawdziliby się nieźle. No i jeśli miałbym być małostkowy - umieściłbym "Shine" na jakimś wyższym miejscu tracklisty. Wówczas moi faworyci kończyliby wspólnie płytę.

Moim zdaniem "Transparent" zasługuje na maksymalną ocenę w kategorii psy-progressive. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że jest to płyta perfekcyjnie skomponowana. Po drugie, jest bardzo żywotna - pomimo usilnego katowania jej miesiącami nie udało mi się nią znudzić. Być może dlatego, że - po trzecie - nie znam po prostu innych płyt, które byłyby do niej podobne, ta jest dla mnie jedyna w swoim rodzaju. Wydaje mi się też, że jest ponadczasowa, a upływające lata spływają po niej, nie robiąc żadnego wrażenia. Cóż więcej rzec... Ubolewam nad faktem, że prawdopodobnie nie usłyszę już nigdy transu "made in Steve Good" - producent ten całkowicie przerzucił się na klimaty chilloutowe. Szkoda. Na otarcie łez mam ten album, który prawdopodobnie (nigdy?) mi się nie znudzi.

Ocena: 10/10

kapplakk (sounds of kapplakk)