Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

eat static - revisitation


eat_static_-_revisitation
Planet Dog Records, 2009


CD 1

1. Lost In Time
2. Gulf Breeze (Zetan Remix)
3. The Brain
4. Epsylon
5. Dionysiac
6. Peeow!
7. Undulattice (Uforic Remix)
8. Cocoon
9. You Are Being Taken

CD 2

1. Bony Incus
2. Bony Incus Shape Head Remix
3. Bony Incus Mucor Remix
4. Hybrid
5. Hybrid Remix
6. Interceptor
7. Interceptor Remix
8. Contact
9. Contact Remix

"Revisitation" to jeden z najjaśniejszych punktów w długiej, bo 20-letniej karierze Eat Static. Mało która kapela czy projekt na scenie transowej (i nie tylko) może się pochwalić taką żywotnością i imponującą dyskografią. Z uwagi na dwie dekady istnienia Eat Static wydano dwupłytowy album - podtytuł tej kolekcji, "The Singles 1993-1998", mówi sam za siebie. Mamy tu zbiór numerów, które, poza kawałkami "Gulf Breeze" oraz "Interceptor", były wcześniej dostępne przeważnie na singlach (choć znajdziemy je także na - praktycznie niedostępnych już - albumach) lub nie ukazały się w ogóle. Jeśli chodzi o tej ostatnie to są to dwa niewydajne nigdy wcześniej utwory ("Coccon" i "You Are Being Taken"), pochodzące z wczesnych lat 90-tych, które do tej pory zaginęły gdzieś w przepastnych zbiorach muzycznych grupy na kasetach DAT. Fanów tego kultowego już projektu ogarnie zapewne euforia - czy też może raczej uforia, biorąc pod uwagę kosmiczny profil Eat Static.

Mamy tu całą gamę odcieni elektroniki, wszystko zaś umaczane jest mocno w ufologiczno-psychodelicznym klimacie. Techno, dramy, house, downtempo, eksperymenty czy żwawe nawiązania do psychedelic trance - wszystko znajdziecie tu w jednym dobrze skleconym pakiecie. Muzykę Eat Static zawsze charakteryzowała wyjątkowa miodność, dzięki czemu przez te lata zyskali sobie fanów miłujących sobie na co dzień zupełnie różne klimaty. Słychać to już podczas wertowania utworów z pierwszego krążka, gdzie co rusz natkniemy się na stosunkowo stare, ale zawsze jare klimaty, dostępne dotąd na winylu. Na każdym kroku zaskakują ciekawe aranżacje dźwięków, świetne pomysły, kalejdoskopowe wręcz zmiany w utworach i wyjątkowo lekkie podejście artystów do całego tego elektronicznego zamieszania. Wisienką na torcie są tu oczywiście ostatnie dwa utwory, które uratowano od zapomnienia i pokrycia się kurzem. Było warto, bowiem są one bardzo udane i dodają całości odpowiedniego bonusowego smaczku. Słychać momentalnie kto stoi za tymi numerami, gdyż każdy z nich zdaje się mieć stempel "made by Eat Static". Mało kto może się poszczycić tak unikalnym stylem, niesamowicie różnorodnym, a jednocześnie łatwym do skojarzenia z twórcami. Drugi krążek skupia się z kolei na dawkowaniu nie mniej kultowych i chyba bardziej rozpoznawanych klasyków w towarzystwie ich remixów. Płyta zaczyna się mocnym akcentem, a jest nim jeden z bardziej znanych numerów Eat Static, "Bony Incus", który to fani psytransu pamiętają zapewne również z brawurowego remiksu autorstwa Man With No Name. Tutaj otrzymujemy również jego dwie inne interpretacje, które podejmują temat na zupełnie inne sposoby. To się chwali twórcom. Remix "Hybrid" to prawdziwa szajba, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Jeśli ktoś nie zwariuje na imprezie przy tym numerze, podobnie jak przy oryginalnej wersji, może wrócić do słuchania Lady GaGa bądź najnowszych dokonań Agnieszki Chylińskiej. "Contact", który swego czasu doczekał się nawet teledysku, to kolejny jaśniejszy moment na tej płycie, podobnie zresztą jak jego remix.

Eat Static zdecydowanie zasłużyli sobie na godne miejsce w pamięci ludzi, historii muzyki i kolekcji płytowej. Podczas gdy inni wielcy narazili się na liczne kontrowersje czy nawet gniew fanów, tak jak eksperymentujący z innymi gatunkami, gitarami i wokalami Infected Mushroom czy Oforia, czy też popadający w muzyczną rutynę bądź upliftingi Astral Projection, Merv Pepler i jego kompani zawsze pozostawali konsekwentni w dostarczaniu pierwszej klasy emocjonujących brzmień zahaczających odważnie o przeróżne, pozornie nie pasujące do siebie barwne płaszczyzny muzyki. "Revisitation" to bardzo dobra kronika przeszłości zespołu. Oczywiście nie pogardziłbym 3-płytowym wydaniem (że już nie wspomnę o większej ilości kompaktów), ale trzeba się cieszyć tym co się ma. Oczywiście dla wieloletnich i oddanych fanów Eat Static nie ma tu praktycznie nic nowego poza wspomnianymi wcześniej wyciągniętymi z niebytu bonusami, ale dla itstatikowych żółtodziobów będzie to prawdziwa okazja do zapoznania się z imponującym dorobkiem Brytyjczyków. Słowa te kieruję zwłaszcza do tej ostatniej grupy: dajcie się porwać.

Templar