Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

electric universe - higher modes


electric_universe_-_higher_modes
Electric Universe Records, 2011


1. Embracing The Sun
2. The Point
3. Daft Robot
4. Rockers And Rollers
5. Lazerbass
6. Higher Modes
7. The Funkadelic Drummer
8. Gratified
9. Bodhysattva
10. Up
11. All Is Nothing
12. The Web

U Borisa bez zmian. Dalej tłucze to samo, co na ostatnich albumach, dalej muzycznie jest mało przekonywująco i wciąż niemiłosiernie schematycznie. Prostota i sztampa mają się jednak całkiem dobrze, gdyż te produkcje wciąż mają spore grono fanów. Nie ma co się zresztą dziwić, skoro wzorowo trzepie parkietem i pakietującymi (wytrzepanymi). Mimo to nie ma co ukrywać, że albo przydałoby mu się odświeżyć znacznie formułę Electric Universe, lub zawiesić projekt, aby nie popadać w jeszcze większe odrętwienie artystyczne i spłycanie tematu. Wielka szkoda, bo biorąc pod uwagę jego umiejętności, możliwości i przeszłość, stać go na znacznie więcej. Punktem, w którym Blenn osiągnął chyba szczyt swoich możliwości jako EU, był doskonały album "Cosmic Experience", wobec którego nie ma co szczędzić pochlebnych słów. Po tym albumie kolejne krążki zamiast stanowić rozwinięcie pomysłów, lub pokazywać nowe oblicza Niemca jak wcześniejsze, jakże różnorodne płyty, okazały się być słabszymi kopiami samych siebie. "Higher Modes", wątła nadzieja na coś świeżego i lepszego, również do wybitnych nie należy - wręcz przeciwnie. Na najnowszym wydawnictwie dłuta Blenna wszystko wpisane jest w pewien ciasny schemat, jaki wypracował w ostatnich latach. Płyta ma mocnego kopa, gitary i energetyczną, full-onową otoczkę. Pewnym novum, które wcale nie przemawia na korzyść płyty, są wokale (utwór "Up"), dodajmy: drażniące i pasujące jak pięść do oka. Przebrnięcie przez całą płytkę wymaga od słuchacza sporo samozaparcia. Ewentualnymi ciekawymi fragmentami płyty są gitarowy "Rockers And Rollers", perkusja w "The Funkadelic Drummer", lub tajemniczy "The Web". Niestety, jest ich tak mało, że z trudem odnaleźć je w gąszczu bezpłciowej reszty. Brakuje tu ciekawych pomysłów, jakiejś iskry innowacyjności, która popchnęłaby merytorycznie całość do przodu. Związana z tym pustka zaprzepaszcza cały tkwiący w Electric Universe ogromny potencjał. Od czasów wspominanego "Cosmic Experience" (2004 rok) Boris wydał w ramach swojego flagowego pseudonimu trzy albumy: "Silence In Action", "Burning" i "Sonic Ecstasy". Ponadto są też dwa albumy nagrane wspólnie ze Space Tribe jako ESP (płyty "Electric Space Phenomenon" i "Sensory Overload"). Biorąc pod uwagę ich kserokopiarkowy charakter i wszechobecną miałkość, to o kilka za dużo. Może warto żeby Boris zaczął rozważać zrobienie sobie jakiejś dłuższą przerwę na zaczerpnięcie weny i naładowanie akumulatorów, zanim zabierze się za kolejny album? W przeciwnym razie następne płyty będą kolejnymi, coraz słabszymi kopiami poprzedników, a z niegdyś świetnego artysty pozostanie tylko cień legendy. Co zapamiętałem z tej płyty? Poza świetnym i obiecującym "The Web" w zasadzie nic, a na dwanaście figurujących tu utworów to marny wynik. Electric Universe zjadł własny ogon kilka płyt temu i nadzieje na coś lepszego i ciekawszego można raczej odłożyć na półkę, więc nie ma co się szczególnie pastwić nad tą płytą. To jak śmiać się na paraolimpiadzie.

Templar