Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

error corrective - fade instinct


error_corrective_-_fade_instinct
Wildthings Records, 2007


1. Corrective Theme
2. Toymakers
3. Drugability
4. Optic Lock
5. Fade Instinct
6. Grem Vib
7. Tabula Rosa
8. Lovefader
9. BFG 9000

Error Corrective to angielski duet: Nick Howdle-Smith & Dan Warburton. Obecnie ich matczyną wytwórnią jest Wildthings Records, jednak pierwsze produkcje projektu ukazały się dzięki Transient Records i Organic Records (również pod pseudonimem Synthia System). Po raz pierwszy zwróciłem na nich uwagę wraz z wydaniem w roku 2005 "Wild Rumpus", debiutanckiej kompilacji z brytyjskiej wytwórni Wildthings Records. Ich utwór "Phlon" był najbardziej energetyczną, full-onową produkcją jaką kiedykolwiek słyszałem! Jakim cudem full-on może być taki dobry? - zastanawiałem się. Cóż, wraz z kolejnymi utworami na "Alpha Rhythms" udowodnili, że potrafią. Odkopałem ich stare produkcje i doszedłem do wniosku, że jeśli kiedykolwiek wydadzą album, będzie to naprawdę dobra pozycja. Wreszcie kiedy płyta dostała się w moje ręce byłem nieco rozczarowany projektem okładki, ponieważ zamiast kolorowego, kalejdoskopowego kolażu, do jakich przyzwyczaiła mnie wytwórnia, otrzymałem czarno-biały obrazek Indianina / androida (?!). Jest przejrzysty i dobrze zaprojektowany, jednak nie przykuwa uwagi tak, jak poprzednie propozycje tej wytwórni. Nie oceniajmy jednak po okładce, prawda?

Cechą charakterystyczną wszystkich utworów EC jest podział na warstwy - nie używają (przeważnie) melodyjnych lub acidowych linii w długich przejściach, ale zamiast tego traktują je jako "szablony". Trochę tu i tam, razem z odrobiną deleya lub reverbu dla urozmaicenia, przeważnie rozbrzmiewając przez kilka sekund dla stworzenia melodyjnego / muzycznego efektu. Ich utwory zawsze były wypełnione FXami, zaczynającymi się od prostego wzmacniania / spadku dźwięków, poprzez acidowe wybryki po modulowane, quasi-analogowe, bogate dźwiękowe palety. Mimo, że nie używają melodii jako takich, ich utwory są wciąż bardzo muzykalne, z racji umiejętnego umieszczenia prostych akordów lub krótkich melodyjnych przejść. To jest full-on, ale bardzo inteligentny!

Album zaczyna się utworem "Corrective Theme", który (sądząc po nazwie) powinien być wizytówką stylu EC. Zaczyna się (i kończy) inspirowanymi Wschodem akordami, później dochodzi kick i bass. Linia basowa jest prosta, ale zabójczo efektywna jeśli chodzi o mnie. Podobają mi się szczególnie hi-haty w tym utworze - użyto tu przynajmniej 3 lub 4 sample, różniące się tonem i długością. W 1:44 wkracza genialny acidowy dźwięk, który sprawia, że utwór brzmi jakby był dwa razy szybszy, dodaje mu też nieco funku. Po drodze mamy jeszcze kilka melodyjnych haczyków, nadchodzi zwolnienie, po czym atakują nas acidowe dźwięki w akompaniamencie typowych full-onowych motywów. Szczyt utworu następuje w 5 minucie, gdzie nadchodzi pocięta linia acidowa i prowadzi utwór przez 30 sekund. Szkoda, że ta część jest tak krótka, ponieważ jest to najjaśniejszych punkt tego utworu - zaczyna się dobrze, nabiera tempa, ale potem traci trochę energii i nie nabiera jej z powrotem. Niemniej jest to przyzwoity utwór.

"Toymakers" zaczyna się melodyjnym riffem, podobnym do nawiedzonych melodyjek a'la morderczy klaun, które słyszeliśmy setki razy w horrorach klasy B, z tym że tu jest lepiej. Ponownie beat jest dość prosty, ale to jak narasta sprawia, że odstaje od innych obecnych produkcji. Utwór ewoluuje przez kilka minut, dorzucając nowe warstwy szaleństwa, prezentując w 2:45 - ponownie, bardzo prosty, ale niesamowicie chwytliwy - melodyjny, acidowy dźwięk, który krąży nad groovem. Ton utworu naprawdę pasuje do jego tytułu - właściwie nie wiem dlaczego, ale to jak rozwijają się i zmieniają melodie, sprawia wrażenie, że słuchacz znajduje się w pracowni szalonego zabawkarza! Po krótkiej przerwie w ok. 4:30 główna melodia zdaje się być jeszcze mocniejsza, tym razem bardziej maniakalna i wykręcona. Uroczy utwór, ze sprytnie rozwijającymi się dźwiękami i ujmującą atmosferą!

Kolejny, "Drugability", by już wydany na kompilacji "Alpha Rhythms". Zaczyna się prosto, z kilkoma powtarzającymi się dźwiękami dokoła stabilnego full-onowego bitu i - przez następne 3 minuty - tak, zgadliście: dorzuca coraz więcej warstw! W ok. 4 minucie, kiedy wydaje się, że już nic nie może nas zaskoczyć, utwór wrzuca na gaz ponownie i robi to w tak wspaniały sposób, że za każdym razem ciarki przechodzą mi po plecach! Nie jest przesadnie melodyjny, nie ma tu wiele linii amidowych, ale sposób w jaki te fale ewoluują i oddziałują między sobą jest po prostu genialny!

"Optic Lock" jest jednym z tych utworów, które docenia się z czasem. Początkowo wydaje się być poniżej przeciętnej, głównie z powodu oscylującej w górę i w dół melodii, która pojawia się w 2:25. Nie jest zła, ale jakoś nie pasuje do tego utworu. Jednak to, co dzieje się dalej, jest po prostu porażające. Otrzymujemy rave'owe dźwięki (a'la Broken Toy) w tle, w 3:30 cwaną zmianę w linii basowej, zaś w 4:35 wspaniałą linię acidową wykręconą we wszystkich możliwych kierunkach. Dalej dostajemy postępujący akord, który prowadzi do jednego z najlepszych climaxów na tym albumie. Pomimo, że jest dość melodyjny, jest to jednocześnie najcięższy z utworów, a to z powodu łomoczącej, elektrycznej linii basowej, która jest w stanie dosłownie wysadzić wasze kolumny. Niesamowity utwór!

Następnie mamy utwór "Fade Instinct". Pierwsze co zwróciło moją uwagę to - właściwie nie wiem jak to nazwać - "włochata" linia basowa. Jest niesamowicie tłusta, ale jednocześnie posiada delikatne, puszyste dźwięki, które czynią ją wyjątkową - nigdy wcześniej nie słyszałem takiej linii basowej. Jak zwykle track budowany jest poprzez stopniowe dorzucanie kolejnych dźwięków. Wspaniały gwiżdżący acidowy dźwięk, który krąży tu i tam, dodaje charakteru utworowi. Podsumowując, miodność tego utworu wywodzi się z użycia innowacyjnych dźwięków (przez większą część utworu). Kolejna znakomita ścieżka!

Nie mam pojęcia co oznacza "Grem Vib", ale dla mnie brzmi to jak fajna wariacja na temat "Grim Vibe" (ponury klimat) - przynajmniej to sugeruje atmosfera utworu. Ponownie utwór napędzany jest przez full-onową linię basową, chlupoczące dźwięki i acidowe chwyty w tle. Co podoba mi się najbardziej, to bardzo krótkie sekwencje melodyjne pobrzmiewające w tle w trakcie trwania utworu. W 3:10 otrzymujemy swego rodzaju old-schoolową techno syntezatorową linię w parze z sinusoidalnym acidowym chlupotem w tle. Dalej mamy krótką przerwę, po czym jesteśmy katapultowani w kosmos przez przepiękną sekwencję hałaśliwej, skrzeczącej linii amidowego, brzmiącej trochę jak rozciągnięta folia do pakowania nabiału (?!). To właśnie nazywam dobrym full-onem!

"Tabula Rasa" jest podobny do tytułowego utworu, ponieważ również nie ma wyraźnego climaxu. Płynie wraz z postępującymi akordami i użytymi fajnymi dźwiękami - szczególnie spodobały mi się głębokie acidowe dźwięki typu Cosmosis pojawiające się w pierwszej połowie i dźwięk "uuuaaahhhh!" poprzedzający każdy takt 4/4. Końcówka jest miła, ale przydałoby się więcej manipulacji dźwiękowych. Mimo to jest to bardzo dobry utwór.

Nie wiem czemu, ale "Love Fader" przypomina mi jeden ze starych utworów Slide'a ("White Nights"). Nie chodzi o dźwięki, ale bardziej o atmosferę i wrażenie improwizowanego, swego rodzaju jazzowego utworu. Nie wiem skąd wzięło się to wrażenie, ponieważ jest to ewidentnie full-on. Tak czy siak, jest podobny do "Optic Lock" do pewnego stopnia, ponieważ również korzysta z ciężkich acidów. Co mi się tu najbardziej spodobało to melancholijna, smutna atmosfera utworu.

Ostatni utwór na większości dzisiejszych albumów to downtempo / chillot. Tak nie jest w przypadku "BFG 9000". Muszę przyznać, że ten utwór mnie zwiódł. Na początku sądziłem, że znalazł się na końcu, ponieważ jest najmniej interesujący. Jakże się myliłem! Utwór zaczyna się industrialnymi dźwiękami, kick jest względnie miękki i chlupoczący, ale z kopem, co daje wrażenie, że utwór jest delikatny i spokojny. Ponieważ jest to najdłuższy z utworów na płycie, długo się rozwija, przez co jest dość podobny do starych produkcji Oriona z albumu "Metamorpheus". Około 5:30 pojawia się cicha i delikatna linia acidowa, zaznaczając coraz bardziej swoją obecność. Fantastyczny numer!

Jak widać album ten sprawił mi wiele radości. Jest to również jeden z najlepszych dostępnych full-onowych albumów. Reprezentuje sobą wszystko co kocham w muzyce psychedelic trance: funky groove, szeroki wachlarz acidowych dźwięków i efektów, intrygujący klimat, inteligentne muzyczne aranżacje i innowacyjne pomysły. Produkcja jest bezbłędna: dźwięk jest przejrzysty, ma odpowiedniego kopa by zniszczyć radio w samochodzie i wystarczająco dużo szczegółów by sprawdzić się w domu na słuchawkach. Nie zrewolucjonizuje gatunku, ale bądźmy szczerzy - nie każda płyta musi. Mamy za to odpowiednią taneczną muzykę najlepszego sortu!

Ocena: 8/10

Antic