Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

ethereal - anima mundi


ethereal_-_anima_mundi
Tranceform Records, 2003


1. All Systems Are Go (Expand the System Mix)
2. Cosmic Lobster
3. Distant Lights (2003 Mix)
4. Cosmic Lobster (Dreamweaver's Infinite Space Rmx)
5. Flamedancer
6. Radiator
7. Elysian Fields

"Dusza Świata" ("Anima Mundi" - z Łaciny) to iście eteryczny, ponadwymiarowy, podprzestrzenny sonograf sondujący wnętrze naszych mózgów. Taka jest muzyka Ethereala. Mamy tu całą masę dźwięków, liczne ścieżki i tory - spokojnie wplecione we wnętrze rdzeniów poszczególnych utworów z finezją plecionki indyjskich koszy na dywany i wilgotnością kropel morskiej pary wodnej. Wszystkie utwory to epickie i monumentalne podróże, porażające swoją długością (nawet ponad dziesięć minut!) i dopieszczone do ostatniego leadu. Naturalnie nie można nie wspomnieć, że ten wydany pod koniec 2003 roku album zapoczątkował niespodziewany (?) powrót goa na scenę w 2004. Pulsujących i syntetycznych melodii jest tutaj bardzo dużo i zwolennicy da' magicall-fuckin' turbo-old-school ;) będą na pewno usatysfakcjonowani.

STOP! A tak naprawdę to do diaska nie miałem żadnego pomysłu na tą recenzję (tak, staram się mieć zawsze jakiś ;)) i przez długi czas płytka z Etherealem leżała odłogiem, bo jak to ładnie ujął Pedro: "trzeba mieć dzień". A ja akurat jakoś nie miałem klimatu na ten kompakt. Na początku nieco przytłoczyło mnie to, że większość tracków jest zbita i głęboka niczym studnia, nie pozostawia wiele miejsca na oddech i przez to przytłacza - jednak im dłużej się ich słucha, tym coraz więcej artyzmu się z nich wydobywa... tyle, że mimo takiej świadomości nie chciałem dać "kolejnej szansy" tej płycie. Jest tutaj sporo dobrych pomysłów, jednak trudno tego słuchać w domu "do rozmowy, obiadu i łóżka" ;) bo za mocno angażuje, na imprezie - trochę nijakie i rozmemłane do tańca. Co pozostaje? Olśnienie. Właściwie przypadkowo zabrałem ze sobą ten CD podczas mojej niedawnej podróży do Krakowa i dopiero słuchając tych numerów z discmana, stojąc pośrodku dworca PKP, doceniłem te wszystkie poukrywane labirynty "Anima Mundi" i obraz dźwiękowy wreszcie zaczął swobodnie oddychać i żyć swoim życiem. Wszystko nabrało głębi, ale bez takiego uczucia przywalenia samplami. Jakieś wady? Oprócz powyższych dodałbym za duże podobieństwo poszczególnych kawałków, zbyt często zlewają się w jedną masę.

Nie wiem dlaczego, ale coś w tym jest i stosunkowo rzadko do niej powracam chociaż zapisała się w pamięci złotymi taktami. Może dlatego, że w dalsze wojaże wybieram się zwykle raz na dwa tygodnie, i są inne, lepsze (Filteria...) w danej chwili albumy do odsłuchu? Nie wiem. Może to kwestia gustu i tego, że "Anima Mundi" trafiła w pewien zły moment u mnie po prostu. Tak czy inaczej stawiam ją na trzecim (ale jednak zasłużonym i ważnym) miejscu zaraz po kopiącym tyłek "Sky Input" Filterii i ciekawym "Ypsilon5 - Binary Sky". A Tranceform Records odwala kawał znakomitej roboty - jak na
razie bez żadnego trefnego wydawnictwa.

Ocena: 7,5/10

JetMan