Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

etnica - sharp


etnica_-_sharp
Solstice Records, 2004


1. Automatik
2. Inner Space (Live Mix)
3. Eros
4. Machine
5. Planet X
6. B.A.S.
7. Sharp
8. Photonic
9. Fade

Tłumy wielbicieli trance czekają na ten album. Oto jest. Nie ma co przeciągać - sięgam po CD, kilka ruchów ;) następnie "Play" i zaczynam. Mam trochę obaw. Czy Max Lanfranconi i Maurizio Begotti podołali zadaniu? Czy znowu będzie podobna ilość uniesień, tak jak kiedyś? Nie wiem czy jest to w ogóle jeszcze możliwe, bo tyle już wody w goa-rzece upłynęło, że... ;) Będę relacjonował na bieżąco, tu i teraz - przekaz na żywo, specjalnie dla międzywymiarowej transowej stacji nadawczej. Nie wiem, czy przekaźniki radiometryczne podołają temu zadaniu - przekonamy się wszyscy już za moment.

"Automatik" zaczyna się ładną melodyjną pętlą, płynnie wchodzi beat i pierwszy sampel. Poprawnie zakwaszony utwór zaczyna się rozkręcać na naszych uszach. ;) Basowe tło też niczego sobie - chociaż w tej chwili bez geniuszu to nie mam wątpliwości, że Etnica ma nam tym razem coś konkretnego do zaprezentowania. Wręcz z chirurgiczną precyzją w trzeciej minucie następuje powrót melodii - dopieszczonej do granic pasma słyszanego dla ludzi, nie wiem jak z nietoperzami. ;) No i te urzekające świergoty. Przypomina się perfekcyjny remastering "Pure Planet". Numer kończy się trochę niespodziewanie, więc pora na live mix "Inner Space". Jest całkiem przyjemnie, ale znowu dociera do mnie myśl, że gdzieś zagubiony został duch a górę bierze solidne rzemiosło, wręcz pozbawione słabych punktów. Melodii tym razem właściwie brak. "Eros" - hmm... nie za szybko, nie za wolno, troszkę zbyt monotonnie, ale ogólnie track wywołuje pozytywne odczucia. Coś tam chlupie, dźwięki latają tu i tam. Typowy wypełniacz pomiędzy jednym parkietowym killerem a drugim. "Machine" rozpoczyna niezła melodia, ale trochę za szybko odpuszcza - można by ją jeszcze trochę pociągnąć, moim zdaniem nie wykorzystano w pełni możliwości.. daje się wyczuć troszkę house'owych wpływów (upliftingowy dream-dance'owe patenty + zmiany tonacji) z minuty na minutę maszyneria rozkręca się coraz bardziej i oczekujemy climaxu, przynajmniej na miarę kultowego numeru "History" który... uh! Nigdy nie następuje bo końcówka niby serwuje mocny wykop ale to jednak nie to - jakoś mnie nie poniosło. No przyznam, że jest to trochę dziwne... Nagle nadlatuje "Planeta X". :) Ciekawy, stechnicyzowano cybernetyczny klimacik i powoli, powoli wspinamy się po progresywnych szczebelkach psychedelicznego uniesienia. Jest dobrze ale powinno być kilka razy lepiej bo melodyjka szybko staje się prosta i przewidywalna - a tego nie lubimy. Istotnie "B.A.S." zawiera w sobie bas... ;) a oprócz tego jest jeszcze trochę melodii - nie wiem, czy Max & Maurizzio po prostu posłuchali głosu fanów i zmienili (a raczej powrócili do korzeni) swój styl bardziej na ten odpowiadający antycznemu "Nitrox", ale to nie było raczej trudne (chociaż to zwrot w dobrą stronę po kontrowersyjnym "Chrome") bo nie są one jakoś niesamowicie pomysłowe i znowu brakuje efektownego zakończenia - bez niego utwór nie jest efektywny. No i przed nami tytułowy "Sharp" - to taka równia pochyła, trochę starych wpływów Pleiadians, troszkę atmosfery pożyczonej od "Chrome"... w tle buja nas świetne niskotonowe tło wsparte strunowymi kwasikami, ale bardzo spokojnymi. Połowa trzeciej minuty i ponownie dolatuje do nas niezła melodia - mamy odpoczynek od beatu i znowu wyczekujemy z niepokojem na jakieś naprawdę konkretne uderzenie.. którego nie ma. Wszystko pływa ale bez finału. Ech..... Osławiony "Photonic" - powrót do najlepszych tradycji starej szkoły? To dobry track. I nic więcej. I końcówka - jak można się było spodziewać - mocno chillująca. Ot, to klimaty w których Etnica bardzo dobrze się czuje. Podobało mi się.

Czegoś tu brakuje. Gdyby to nie była opiewana w legendach ;) "Etnica" wszystko byłoby na swoim miejscu, ale poprzeczka (tak jak w przypadku Astral Projection czy Space Tribe) jest ustawiona bardzo wysoko i to przez samych autorów, więc niestety - pomimo tego, że to nie jest full-onowy chłam którego teraz mamy sporo to jednak jestem trochę rozczarowany. Oczekiwałem czegoś więcej. Dostałem trochę pozytywnej energii, ale za mało, o wiele za mało! Nie był to lot chociażby na miarę "Cosmic Experience" Blenna. Szkoda, wielka szkoda! To już nie jest rękodzieło, ale taśmowy produkt. Technicznie - bardzo dobrej jakości i prawie nic poza tym. Tak jakby autorzy nie mogli sobie pozwolić na samowolę, bo wisiały nad nimi terminy i sponsorzy którzy powiedzieli "robicie tak i tak albo w ogóle.." - tylko, że chyba nie można niczego w ten sposób tłumaczyć (a już na pewno nie w wypadku tego albumu). Być może warto czekać na następne produkcje, ale będę niesamowicie zdziwiony, jeśli jeszcze kiedyś zostanę pozytywnie zaskoczony przez Etnicę.

Ocena: 6.5/10

JetMan