Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

fatali - dawn


fatali_-_dawn
BNE, 2006


1. Before The Dawn
2. Deep
3. Ocean View
4. Flip
5. 2nd Episode
6. Homeless
7. Dawn
8. Free
9. Booster
10. If We Touch

Fatali to bardzo dziwny artysta. Z jednej strony spokojny, wyważony, a z innej bardzo izraelski, standardowy brzmieniowo, a czasami kiczowo fullonowy, z prostymi melodiami etc. Dlatego do jego nowej pozycji "Dawn" podszedłem bez specjalnych nadziei na coś niesamowitego, a wręcz przeciwnie - spodziewałem się spowolnionego izraelskiego fullonu, który z racji swojego tempa wielokrotnie mylnie nazywany jest progresywnym psytransem. No i owszem, w trakcie szybkiego skakania po utworach wydaje się że płyta nie jest niczym specjalnym - ot znane brzmienie, motywy, perkusje, co jakiś czas efekcik i takie tam Lishopodobne kawałki. Ale to błędna praktyka. Album należy przesłuchać w całości, w spokoju i wyciszeniu. Za pierwszym razem może nie powali na kolana, ale zostawi w pamięci pewien zarys, do którego będzie się chciało wrócić. Dla mnie "Dawn" przedstawia obrazy z pewnej nocnej podróży. Mimo standardowej cyfrowości brzmień sporo w niej ciekawej przestrzeni, analogowych niedopowiedzeń, takich specyficznych pustych obszarów, które zapełniane są przez naszą wyobraźnię. Najłatwiej jest mi to chyba wytłumaczyć poprzez nocną podróż w pociągu. Uwielbiam wtedy oglądać przemykające w pobliżu lub oddali światła i poświaty. Dla mnie cała słyszalna struktura muzyczna na płycie "Dawn" jest jak te światła - tworzą klimat, pewien zarys tego co jest za oknem. A wymieniona pusta przestrzeń, to wszystko to, co nie jest oświetlone - ten mrok w którym coś jest, przecież to oczywiste, jednak nie widzę tego i staram się go wypełnić wytworami mojej wyobraźni. Płyta zaczyna się dość zamazanymi, jakby sentymentalnymi obrazami. Jest spokojna, wyważona, klimatyczna, interesująca brzmieniowo. Nie ukrywam, jestem fanem takich klimatów, dlatego łatwo się w nie wciągam. Ale mimo że później przyspiesza, nabiera ostrości i większej dynamiki, to nie nudzi. Dlatego wybrane zbiory nadają się do łapania klimatu w domu a inne do tworzenia energii na imprezie, w plenerze, czy innym ulubionym miejscu. Oczywiście nie jest to ten typ nieposkromionego powera jaki prezentują Electric Universe, Mekkanikka, S.U.N. Project, czy mroczne projekty oscylujące wokół 150 BPM. Są to zgrabnie skomponowane kawałki, które świetnie mogą się sprawdzić, gdy będą puszczone w odpowiednim momencie. Podsumowując, płytka ciekawa, nie da się tego ukryć. Mimo że bardzo izraelska w brzmieniu i przekazie, to zadowalająca także moje pragnące spokojniejszych i bardziej klimatycznych kawałków gusta. Nic nie jest tutaj wstawione na siłę, większość rzeczy pasuje brzmieniowo i mentalnie. Album pokazuje kilka ciekawych obrazów tworzących wciągającą opowieść. Jest w nim coś, co powoduje, że chętnie się wraca do niego co jakiś czas.

Amnesia