Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

ferbi boys - dizzy factory


ferbi_boys_-_dizzy_factory
Com.Pact Records, 2008


1. Cops
2. Liquid Powder
3. Bushcaffe
4. Drug N Bass
5. Oggy Monster
6. Soul E
7. Mouse In The House
8. Guitar Heros
9. Transport To Planet X
10. Planet X

Ferbi Boys to opisywani już kilkukrotnie na łamach naszego serwisu Itai Spector i Aviram Saharai. Razem z Matanem Kadoshem jako Sesto Sento osiągnęli już prawie wszystko. W bardzo wczesnym wieku stali się mega gwiazdami izraelskiego psytransu, wędrując ze swoimi występami w praktycznie każdy zakątek naszej planety. W duecie najciekawsze kawałki wydawali na początku swojej twórczości, oraz przy swoistej reaktywacji, jaką była EPka "Jumping Beans". Wyczekiwana pierwsza płyta długogrająca pomimo ogromnego sukcesu wydawniczego nieco zawiodła poprzez brak niecodzienności, do jakiej chłopaki zdołali nas przyzwyczaić. Fakt opublikowania "Dizzy Factory" był dla mnie pewnym zaskoczeniem, gdyż po "Twilight Zone" o grupie jakby nieco przycichło. Niemniej w chwili pierwszego ujrzenia okładki przeszła przeze mnie myśl - co tym razem?

Hm... z jednej strony niewiele się myliłem. Niestety chłopaki pozostali w bardzo energetycznym, szybkim i bezkompromisowym izraelskim stylu. Ich kawałki to pompujący full-on z masą krzyczących rdzawo-metalicznych brzmień, które nie omieszkały zaglądać w okolice hard dance, czy innych krzykliwych i niekiedy mało inteligentnych zagadnień. Jeśli ktoś przygląda się ich karierze, kilkukrotnie pewnie wyłapie wtórne wykorzystanie technicznych rozwiązań, które już gdzieś kiedyś było grane. Na szczęście album posiada również kilka świeżych pomysłów. Przykładem może być "Oggy Monster" czy "Planet X", które są dziwaczną fuzją Ferbi Boys i electro. Pamiętam, że kiedyś Sesto Sento chętnie eksperymentowało z różnymi stylami, niejednokrotnie wprawiając w stan głębokiego szoku na myśl jakim cudem można było tak ciekawie połączyć psytrance z innymi, nawet niesklasyfikowanymi jeszcze stylami! Niestety wspomniane nieco wyżej dwa utwory nie nawiązują do tych chlubnych pozycji, przekształcając się w fuzję rdzawych, dynamicznych i wrzeszczących brzmień. Z jednej strony dobrze, bo może to zapowiadać idącą pewną zmianę. Z innej jednak można się było pokusić o coś bardziej ambitnego, ale najwyraźniej Ferbi stało się projektem młodzieżowym i imprezowo-energetycznym. Z całego albumu najlepiej wspominam "Liquid Powder". Ten kawałek o nielogicznym tytule jest bardzo ciekawą indywidualną formą pobierającą z wpływów progressive, nieco skręconego full-onu, jak też analogowych mroków nawiązujących gdzieś do hm... goa? Przesłuchując go pierwszy raz prawie poczułem atmosferę panującą na moich wczesnych psytransowych imprezach, pełnych mrocznej i tajemniczej, a przede wszystkim klimatycznej muzyki. Sporo w nim przestrzeni pewnej niejasności, basowych i elektryzujących pół brzmień, sampli i efektów stawiających bardziej na przeżycie niż poruszenie na parkiecie. Drugim faworytem, skrajnie różnym w porównaniu z "Liquid Powder", jest nagrany wspólnie z Gilixem "Soul E". Utwór ten to już bardzo energetyczna bomba wypełniona dynamiką, pompującym bassem i masą świstów nadlatujących co chwila ze wszystkich stron. Zawiera również kilka psychodelicznych kwasów i pewną padową przestrzeń, co bardzo uatrakcyjnia tą mimo wszystko pożywkę dla imprezowych maniaków.

Ogółem album klasyfikuje się w lepszej połowie dużej rzeszy średniaków. Obok naprawdę rewelacyjnego "Liquid Powder" da się znaleźć jeden czy dwa kawałki do posłuchania, ale to raczej za mało aby zaspokoić moje oczekiwania dotyczące Ferbi Boys. Dobrze, że cały album trwa raptem godzinę, nie męczy przynajmniej w nieskończoność powtarzanymi pomysłami.

Amnesia