Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

ferbi boys - twilight zone


ferbi_boys_-_twilight_zone
Com.Pact Records, 2006


1. Intro
2. Evil Twin of Fantasy
3. Tripy Ride
4. Energy Bar
5. Outrun
6. Hapathetis B (feat. Apocalypse)
7. Wild East
8. Nod Lead (feat. Bizzare Contact)
9. Ferbistein
10. Banana Split

Ferbi Boys to izraelski duet Aviram Saharai i Itai Spector, którzy razem z Matanem Kadoshem tworzą bardzo znaną i cenioną grupę Sesto Sento. Pierwsze utwory Ferbi Boys pojawiły się w 2002 roku, głównie nakładem skorej do eksperymentowania wytwórni Hadshot Haheizar. Były to czasy kiedy chłopaki nieśmiało pojawiali się na rynku wydawniczym i zaskakiwali połączeniem jakości muzyki i młodego wieku (byli wtedy nastolatkami). Niestety po tym jak zostali okrzyknięci nadzieją psytransowego Izraela skupili się na projektach Sesto Sento i bardziej komercyjnej Gatace. Jednak w 2004 roku Ferbi Boys znów przypomnieli o sobie, wydając bardzo udany singiel "Jumping Beans". Nieco później pojawiła się plotka, że Com.Pact Records planuje wydać ich debiutancki album, który bardzo szybko stał się jedną z najbardziej wyczekiwanych płyt w Izraelu. Także przeze mnie. :) Wynikało to z tego, że bardzo lubię i cenię wybrane przykłady z twórczości Sesto Sento, a Ferbi Boys dotąd nie zawodziło grając mocno, technicznie, ale nie badziewnie. W trakcie przesłuchiwania "Twilight Zone" mój entuzjazm niestety zaniknął. Szczerze się przyznam, że oczekiwałem czegoś nieco innego. Właśnie jakiegoś połączenia psytransu z hard techno, z elementami mroku i pewnych niestandardowych, ale porywających rozwiązań. Tego, co czasami prezentowali Sesto Sento. Jakichś innych linii basowych, znanych z najlepszych setów hard techno sztuczek, przejść i efektów, generalnie czegoś nieco odmiennego, ale w znanym wszem i wobec izraelskim kanonie. "Twilight Zone" po części spełniła moje oczekiwania. Płyta nawiązuje do standardów techno, jednak głównie mocniejszych jej odmian, łącząc to zarazem z hard dancem i psytransowym full-onem. Jest płytą mocną, szybką, odjechaną i czasami bezkompromisową. Z drugiej jednak strony zbyt... standardową? Przyznam się, że oczekiwałem od chłopaków czegoś więcej, tym bardziej, że rzeczywiście kilkukrotnie pchnęli psytrans na wyższe standardy produkcyjne. Tworzyli trendy i kanony, a tym razem zamiast czegoś nowego, wydali nie wybiegający poza oklepany styl album. Niestety, po czterech latach i ponad pięciu pełnych albumach chłopakom skończyły się chyba nowatorskie pomysły. Prawda jest taka, że płyta jednak do złych nie należy. Jest kilka kawałków dość interesujących, z ciekawymi melodiami i wgniatającymi w parkiet instrumentami. Mimo że ograniczają się do full-onu i hard dance'u, to prezentują sobą coś ciekawego. Jest to solidne wzmocnienie kanonu, może nie tak porywającego jak bym chciał, jednak w jakiś sposób interesującego. Płyta w Izraelu odniosła sukces, zresztą tego można się było spodziewać przy takiej panującej tam modzie. Na świecie też, chociaż opinie nie były tak spektakularne, jakie Ferbi Boys jest w stanie otrzymać. "Twilight Zone" było i jest grane na imprezach w ich najmocniejszych chwilach. Mi pasuje do utworów z płyt "X-Dream - We Interface", czy "Wizzy Noise - Sabotage Part 2". Fanom szybkiej i mrocznej muzyki powinno się spodobać.

Amnesia