Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

infected mushroom - b.P. empire


infected_mushroom_-_b.P._empire
BNE, 2001


1. Never Ever Land
2. Unbalanced (Baby Killer Rmx)
3. Spaniard
4. B.P. Empire
5. Funchameleon
6. Tasty Mushroom
7. Noise Maker
8. P.G.M
9. Dancing With Kadafi

W końcu... Ten nieobliczalny maraton z produkcją Infected Mushroom z roku 2001 mam za sobą, nawet tak naprawdę nie jeden i nie dwa - o wiele więcej, o tyle, że moja opinia na temat tej płyty się ukształtowała ostatecznie. Po "Converting Vegetarians" i "Classical Mushroom" przyszedł do mnie odpowiedni czas na "B.P. Empire" - i ten właśnie pośredniczący, dzielący czasowo dwie przywołane wcześniej produkcje album stanowił w mych oczekiwaniach i marzeniach zupełnie zwieńczenie twórczości Ereza Aizena i Amita Duvdevani w kwestiach muzycznych, gdyż debiutancki "The Gathering" i "IM The Supervisor" nie przypadły mi do gustu: "Zebranie" było i jest zbyt mocnym podejściem do tematu, a ostatni z albumów izraelskiego duetu nawet (chyba) nie trafi pod dach mojego domostwa (tu z kolei zbyt lekkie podejście do tematu). Dwójka mieszkańców Izraela serwuje nam dziewięć utworów = 69 minut specyficznego transu z wytwórni Brand New Entertainment. Podoba mi się okładka albumu i samo opakowanie na płytę: tekturowe, z dwoma "skrzydłami" i miejscem na płytę pośrodku. Reasumując i przechodząc jednak już do najważniejszego pytania: album "Classical Mushroom" zdecydowanie obrał dobry kierunek psychedelicznych działań, czy więc "B.P. Empire" to krok naprzód w tym kierunku?

1. Jak na I.M. jest to utwór bardzo minimalny. Ktoś może powiedzieć, że niedopracowany (przez to, że minimalny), ale ja się z tym na pewno nie zgodzę. Klimatyczny track przypominający "None of This is Real" z albumu "Classical Mushroom i "Deeply Disturbed" z albumu "Converting Vegetarians". W tle asystują często pady - kolejna nowość w muzyce Ereza i Amita. Do całości na pewno pasuje kwestia: "Infect me..." (czy coś w tym stylu). Całość powiedziałbym nostalgiczna i co najważniejsze znakomicie otwierająca dalszy nasz wojaż w głąb trzeciego longplay'a w historii tych muzyków.

2. Poprzedniej, podstawowej, wersji nie słyszałem, więc nie będę w tym momencie prowadził analiz porównawczych w tym zakresie. Muzycznie znowu jest minimalnie, ale nie nostalgicznie, raczej gotycko. Tytuł utworu jest idealny. :) To co mnie niezwykle raduje to mnóstwo padów i chórów, które cudownie otaczają melodie. Brakuje mi jednak czegoś, co by bardziej to wszystko pociągnęło naprzód, chociaż to bardzo dobra produkcja. Kolejny utwór pojawił się szybciej, niż tego się spodziewałem...

3. Bardzo przestrzenny to track, bardzo, chociaż z drugiej strony są momenty "zamknięte", ale takie wrażenie odnoszę największe - przestrzeń. Zakręcony i mający to "coś" utwór. W drugiej części pojawia się wspaniała orgia podnosząca ciśnienie i rytm serca. Jak na razie nie wiem co sądzić o tym albumie. Kompletnie nie wiem, ale kolejny kawałek winien mi jest coś podpowiedzieć w tym temacie, bo to przecież track tytułowy...

4. Utwór ten otwiera pewna kwestia z filmu "Ghost Dog", która jest - nie będę w tym momencie zawiły - beznadziejna. To znaczy tekst może być: "It is a good view point to see the world as a dream. When you have something like a nightmare you will wake up and tell yourself that it was only a dream" - wydaje się, że będzie odpowiednia do tych słów atmosfera, ale ten sposób wypowiedzi... W ogóle w mym odczuciu nie pasujący do stylu "grzybów". Mogli go przecież zmienić! Chociaż może już zmienili? Nie wiem, bo filmu nie widziałem. Ale to w sumie nieważne. Ważne co dalej - a dalej znowu panuje "grzybowy" minimal. Jak na tytułowy utwór przystało nad wyraz słabiutko, chociaż cieszy mnie fakt czystej, dźwiękowej psychedelii, jakiej nie było na żadnej innej z płyt duetu, ale to odnosi się też do całej gromady pozostałych kawałków z tego albumu...

5. Psychedeliczny kiler! Gitarowa melodia tak ujmuje jak ta z cudownego "Saling in The Sea of Mushroom" (moim zdaniem najlepszego utworu z albumu "Classical Mushroom"). Jest przestrzennie. Jest klimatycznie. Jest psychedelicznie... Doprawdy wyśmienity to utwór, lecz dalej nie wiem co sądzić o wartości całego tego albumu z perspektywy większości już przecież zawartych nań tracków, tak więc czas na...

6. Po paru latynoskich rytmach utwór ten wprowadza w klimat podobny do tego z utworu "B.P. Empire". W przeciwieństwie jednak do czwartego kawałka na tym albumie, kwestia z zawartym tytułem obecnego akurat utworu jest niesamowicie kusząca. Może nie tyle te pytanie, co sama odpowiedź, która może być tylko jedna...

7. Najlepszy utwór? Raczej tak. W 1:57 totalnie wykręcona i zakręcona na wszystkie sposoby kwestia pobudzi nawet najbardziej zgorzkniałego przeciwnika Infectów. Cudownie przestrzenny kobiecy głos przeplatany typową "zainfekowaną" siekaniną nieprowadzącą do nikąd...

8. Przedostatni utwór jest najbardziej dynamiczny z wszystkich tu zebranych. Pasowałby do "Classical Mushroom". Może nawet lepszy utwór niż "Noise Maker"... No bo w sumie to zdecydowanego lidera na tej płycie w moim mniemaniu nie ma. Więcej nic nie powiem, z wyjątkiem tego, że czasem mam wrażenie, że to TEN właśnie utwór jest najlepszym z najlepszych w wykonaniu I.M. Co w nim się zawiera? Niech to będzie miła niespodzianka...

9. Końcówka płyty nie zawodzi. Mogę rzecz, że jest to niejakie preludium do płyty "The Other Side" z kolejnego albumu Infected Mushroom - "Converting Vegetarians". Komu podoba się klimat "Innej Strony" to na pewno nie pogardzi tym "Tańcem z Kadafim", najdłuższym utworem na "B.P. Empire". Komu z kolei ten akurat kawałek najbardziej przypadnie do gustu z całej tej płyty, to przy "The Other Side" dozna z pewnością psychicznego orgazmu... No i to koniec... Hmm... Czas refleksji...

"B.P. Empire" jawi mi się jako niekończąca się (a może jeszcze niezakończona) podróż w kierunku pewnego, bliżej nieokreślonego miejsca. Jak dla mnie ten album to "coś", czego nie mogę zdefiniować na taką skalę w albumie "Converting Vegetarians" (pomimo tego, że drugiej płycie wystawiłem maksymalną ocenę, to jednak patrząc na całą produkcję nie mogę przymknąć choć na chwilę oczu przy "Transowej Stronie", która to właśnie strona winna demolować konkretnie umysł), a także w albumie "Classical Mushroom" - co może wydać się komuś dziwne. Ale tak jest. Album ten zyskuje przez to wiele w moim - powtarzam: moim - odczuciu. W kwestiach czysto dźwiękowych nie da się nie zauważyć zmian. Oczywiście doskonała jakość absolutnie wszystkich sampli w albumach Infected Mushroom wydanych w 21 wieku to norma, nie inaczej jest rzecz jasna tutaj (czasem jest jednak niestety zbyt doskonale...). Mam na myśli co innego w kwestii zmian - czasem jest to kilka sampli prowadzących konsekwentnie do "zainfekowania", czasem nawałnica dźwięków pochłaniająca słuchacza bez reszty w sposób taki, jaki czynił to bez żadnej praktycznie dłuższej przerwy "Classical Mushroom" - to ta nieobliczalność o której napomknąłem już na samym początku tej recenzji: za pierwszym razem wielką niewiadomą była dla mnie "taktyka" rozgrywania przez muzyków w kolejnych utworach. Oprócz oszczędności (i minimalizmu - co nie zawsze idzie w parze), Erez i Amit w "B.P. Empire" bardziej zaakcentowali wszelkiego rodzaju pady, chóry i stringi, tworząc przez to chyba ten niesamowity klimat, o którym powiedziałem w pierwszym zdaniu niniejszego podsumowania, a który to w połączeniu z chwilowymi oszczędnościami i najbardziej uwypukloną psychedelią w dziejach tej grupy (chociaż tu można się kłócić, czy nie większa panowała w albumie "The Gathering") tworzył już zupełnie tę podróż, która nigdy się nie zakończy... Dlaczego ocena 10/10? Może dlatego, że moja uwielbienie do tego specyficznego, groteskowego stylu, ma tylko jedną granicę - właśnie tej najwyższej oceny i mimo, że utwór tytułowy jest mizerny, to inaczej postąpić nie potrafię... Moja ocena i tak nic nie zmienia tak w ogóle. Chyba każdy wyrobił sobie własne zdanie na temat tej płyty, jak i twórczości Ereza i Amita... Dla mnie mimo tych samych ocen co "Classical Mushroom" i "Converting Vegetarians", to jednak ten poprzedni album jest kwintesencją działalności obu muzyków w sferze psytransowych doznań i jego bym polecił tym z Was, którzy JESZCZE nie wiedzą o co w tym wszystkim chodzi, a nie "B.P. Empire". "B.P. Empire" polecam później, jeszcze później "Converting Vegetarians" i na koniec "The Gathering"...

Ocena: 10/10

Pedro