Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

jocid - sonic addiction


jocid_-_sonic_addiction
Manic Dragon Records, 2005


1. Sweet Thing
2. X-Ray Vision
3. Behind The Mask
4. To The Body
5. Jimi The Page
6. The Knife
7. Suckubus
8. Master Plan
9. Play Ball

Duński Jocid zrobił na mnie mocne wrażenie ubiegłorocznym albumem "From Meatware To Headware", a wraz z jego nową płytą brzmienie tego artysty ewoluowało w soczystą hybrydę minimalu, nocnych brzmień i organicznej substancji. "Sweet Thing" bez namysłu stawia natychmiast na masywny bassline, który toruje sobie drogę w trakcie trwania utworu. Po drodze mamy progresywne chwyty, subtelne zmiany akordów i łaskoczącą perkusję, która ładnie współgra z całością. Nie jest zbyt mrocznie, progresywnie czy minimalistycznie - ogólnie rewelacja. "X-Ray Vision" startuje niczym bardziej standardowy utwór i dopiero po pewnym czasie jest w stanie zrobić jakieś wrażenie. "Behind The Mask" to świetny kawałek psychedelii, bardzo twórczy i wykręcony, utrzymujący zarazem odpowiedni wykop i energię. Główna melodia wynurza się z analogowej zupy, następnie jest poddana przeróżnym pokręconym zabiegom, dalej zapada chwila przerwy i wszystko powraca całą masą pociętych linii, przy których wracają wspomnienia pierwszych odsłuchów starych winylów z muzyką Synchro prosto z TIP Records. Coś niesamowitego. "To The Body" to świetny kawałek nocnego grania, ponownie niezbyt niszczący bębenki w uszach, bardziej łaskoczący je, szczególnie głównymi piskami, które brzmią jak gumowa zabawka do żucia dla psa mająca za chwilę szczytować. "Jimi The Page" nie jest tak naładowany gitarami jak można by sądzić po jego tytule, a szybko okazuje się, że to skrzypiące psychodelicje pełną gębą. "The Knife" to bardzo Ketuh-owata porcja nocnego full-onu, gdzie przepotężna melodia tryska całymi kaskadami. "Suckubus" to kolejny poważny pretendent do nocnego grania. "Master Plan" zgromadził wszelką możliwą energię Jocida i pulsuje nią niczym w kalejdoskopie, podczas gdy jego melodie rozciągają Wasze głośniki w każdym możliwym kierunku. Na końcu Jocid łączy siły z Duckeratem w "Play Ball", który wnosi do całości mocno wykręcone melodie. Całość jest w stanie przestraszyć niejednego rodzica. Bardzo podoba mi się sposób w jaki ewoluowało brzmienie Jocida w stosunku do poprzedniego albumu. Sugeruje to pewność siebie, rezultatem czego jest wyjątkowo smaczny materiał muzyczny, który ma sporo do zaoferowania udeptującym parkiet tłumom w nocnych porach imprezy.

Damion (psyreviews.net)