Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

kopfuss resonator - spect r module


kopfuss_resonator_-_spect_r_module
Nephilim Records, 1998


1. VPM Groove
2. Redsprite
3. Reboot
4. Kein Traum
5. Module One
6. Whipbird
7. Cold Fusion
8. Tommis Machine
9. Go There
10. Antigravity

Kopfuss Resonator to dwóch artystów - Mark Pfurtscheller i Timothy Faerber. Na scenie transowej znani są od pewnego czasu, chociaż nie wydawali zbyt dużo materiału. Za ich największy sukces można uznać chyba album "Specta R Module", oraz singiel dla Flying Rhino, nagrany razem z DJ'em Aze. Jednak ostatnio ukazują się kolejne pojedyncze kawałki tej grupy i może wreszcie panowie zdobędą zasłużoną pozycję na scenie transowej. Tyle teorii, w praktyce na "Specta R Module" Kopfuss wypada bardzo dobrze. Początkowo, gdy nie znalem minimalistycznych klimatów myślałem, ze to zwykle nudne "bum bum", jednak po pól roku album okazał się dla mnie bardzo dobry. Zresztą nie panują tutaj tylko klimaty minimalistyczne, lecz są odnośniki do acidów, minimalu, mocniejszego psychodelika, breaku, czy house'u. Z dziesięciu kawałków każdy ma w sobie to "cos", za które go lubię. Praktycznie w każdym jest dużo rozjechanego basu, skrzeczących dziwnych pseudo-melodii, psychodelicznej trąbki, albo 303, oraz bardzo dobrej perkusji. Każdy track ma to, co jest najważniejsze, czyli klimat. "Redsprite" jest prostym minimalem, który w pewnym momencie brzmi wręcz strasznie. Przed wejściem prościutkiej melodyjki jest przesterowany odgłos jakby oddychania i tekst, który brzmi, jak jedno z przemówień Hitlera zresztą w to wierzyłem przez dość długi czas, póki nie zorientowałem się, ze ten tekst jest po angielsku... "Reboot" jest wariacja na perkusje i zaskakujące klawisze z bardzo klimatycznym odgłosem tu i tam skrzypiec. Najszybszy w całym towarzystwie "Module One" początkowo przedstawia mocniejszy basik i zabawę na drumach, jednak w połowie dochodzi 303-ka, która zamienia kawałek na potężne Acid Techno-Trance. "Tommis Machine" jest minimalistycznym pewniakiem z wyskakującymi to tu, to tam dziwnymi odgłosami, głębszym basowym tłem i pseudo melodyjką. Te utworki są bardzo dobre, jednak ostatni "Antigravity" po prostu rozkłada na łopatki. Wolny, zaczynający się zgłaśnianiem trans, w którym niesamowitego klimatu dodają długie ambientowe elektroniczne pady. Staram się nie słuchać tego kawałka w całości, ponieważ zawsze po nim mam mocnego "doła" i do końca dnia musze słuchać podobnych dołujących, ale klimatycznych ambientów. W sumie album ma zarówno bardzo dobre rozwiązania techniczne i klimatyczne. Jak dla mnie jest bardzo dobra podstawa w minimalistycznym, lub eksperymentalnym w ogóle transie.

Ocena: 8/10

Amnesia