Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

mandylion - toxic


mandylion_-_toxic
Medium Records, 2004


1. Topsick
2. Afrodisiac
3. Knuckleduster
4. Last Stop Detox
5. Poison
6. Industrial Saga
7. Xenomania
8. Armorial
9. Spanish Fly

Październik 2004 to data wypuszczenia tego kompaktu, słyszałem jeden numer i naturalnie nabrałem ochoty na więcej a właśnie w tej chwili mogę się już rozsmakować w całym albumie (podziękowania fruną do mr Delixa :)).

"Hallo?... to do ciebie..." :) Świetne intro i od razu wiadomo, że nie będziemy mieli do czynienia z nudną pseudo-transową produkcją. "Topsick", pomimo gitarek których nie trawię i będę to podkreślał do końca mych dni, przypadł mi do gustu. Kończy się jakby był troszkę urwany w połowie, ale może tak to właśnie miało wyglądać. "Afrodyzjak" prezentuje znakomity mastering. Głęboka i ciężka (lekko podkwaszona) linia basowa i ponownie cudna atmosferka! Tego nie było już bardzo dawno, poczułem się jak dobrych kilka lat temu, jakbym dopiero co zaczynał swoją przygodę z transem i dosłownie dostał w twarz magią tej muzyki. "Knuckleduster"... hm... jest ulotny i zwiewny. Lekko zakropiony liryzmem. Czysty trance, wyczuwam sporą swobodę w tworzeniu muzyki - Mandylion to synonim zabawy muzyką, pełnego profesjonalizmu i garści dobrych idei przełożonych na opowieści serwowane słuchaczom w każdym utworze. Tak więc jest to kolejne pozytywne zaskoczenie - cały "Toxic" od pierwszych sekund poraża świeżością i klimatem, którego ostatnio jakby w transie zabrakło. Nie jest to goa, nie jest to też tupiący full-on. Zakwaszony psychodelią czysty trance - nie tak mocno, jak Hallucinogen... nie tak mrocznie, jak pierwsze albumy Infected Mushroom... "Last Stop Detox" - szerokopasmowy... leciutko połamany beat - pysznie. "Poison" to jeden z moich ulubieńców tego wydawnictwa. Nie jest specjalnie szybki (tak jak w większości tracków nie ma tutaj morderczych wartości BPM), ale myślę, że wyśmienicie sprawdziłby się na parkiecie. Jeszcze jeden raz Mandylion opowiada nam pewną historię- i to jest to, co w trance uwielbiam. Duża ilość poukrywanych w tle dźwięków, wplecione ozdabiacze, radość i pozytyw - takie emocje trudno przekazać, nie popadając w przesłodzenie. No i te sample ("do not approach Earth..." :D)... tego mi brakowało, to czyni z tej muzyki coś wyjątkowego, niepowtarzalnego. Ten kawałek jest jednocześnie lekko zabawny jak i mocny (ach ten łupiący bassline :)). Pokłony dla twórców! Po prostu czysta ciepła radocha na zimowe dni. No to może jednak jakieś wady? Jeśli już miałbym się czepiać- numery kończą się troszkę zbyt szybko ale odnoszę wrażenie celowości takiego rozwiązania - to nie ma być full-onowy młot, od tego są inne grupy. :) "Industrial Saga" rozsmakowuje się w staroszkolnym rozwijaniu utworu (prawie jak ze spokojniejszych amigowskich dem scenowych hehe ;)) a człowiek zaczyna się cieszyć jak dziecko, wytupując rytm i kiwając głową do basu. :) "Xenomanii" można słuchać jako tła do rozmów przy piwie, chociaż nie jestem taki pewien, czy to zda rezultat, bo moim zdaniem ta muzyka przykuje uwagę rozmówców bardziej, niż same dialogi. Jest niebanalnie i odkrywczo. Po tylu latach i tak wielkiej ilości albumów - to są mocne argumenty zachęcające do sięgnięcia po ten CD. Co jest godne podkreślenia, Mandylion wypracował sobie bardzo czyste brzmienie (dopracowane do najmniejszego szczegółu ale bez sterylności... siedzi w nim szczypta Chaosu :)) i unikalny styl. "Armorial" - nie rozczarowuje. Sampel z "Matrixa" ... hehe. :) Doskonały rytm i wyśmienita (!!!) perkusja- proste, ale ile w tym uroku. Ostatni na płycie jest "Spanish Fly". Nie dostajemy żadnego chilloutu, tylko milutką gitarkę... Nie mam już żadnych wątpliwości - ocena musi być taka, jak poniżej i nie ma innej opcji.

"Toxic" to pure psychedelic trance. Chrupiący jak świeża bułka z piekarni naprzeciwko mojego domu. :) Cytując Psyshop: "Nie zapominajcie - życie to nie piknik! Jest toksyczne..." - ten kompakt trzeba mieć (nie tylko ze względu na śmieszną okładkę ;)). Teraz widzę, jak znakomitym dla trance rokiem był 2004, jeśli obecny nie utrzyma dobrego flow, zawsze będzie można wrócić do licznych perfekcyjnych wydawnictw pokroju Mandyliona.

Ocena: 9/10

JetMan