Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

mr peculiar - alternate worlds


mr_peculiar_-_alternate_worlds
Hadra Records, 2012


1. A New Machine
2. Psycho Disco Balls
3. Everything Remains
4. Sonic Species – Infinity (Mr Peculiar Remix)
5. Another World
6. Mental Universe
7. Ascention
8. Pandora
9. Algorythm

Ach, nie ma to jak australijski Mr Peculiar i francuskie wytwórnie! :) Wesoły, lecz nie przesłodzony psytrans w sam raz na ciepły poranek. Kiedyś mieliśmy więcej tego typu twórców tworzących lekki, ale niebanalny muzycznie smakołyk. S-Range, Rinkadink i inni z okresu 2000-2005.

"A New Machine" mnie uspokoił - to wciąż ten sam dobry Mr Peculiar, który z epickim wstępem, ejsidizacją w finale i ogólnym rozmachem podtrzymywanym przez cudne kobiece chanty przejmuje parkiet szybko, bezboleśnie i w całkiem poważny sposób tylko po to, aby za chwilę rozbić go na atomy wspaniałym, pozytywnym "Psycho Disco Balls". Ultraprzyjemny wesoły bassline rozwieje wszystkie czarne chmury na horyzoncie. Cóż za atmosferka! :D Ten pan zna się na rzeczy i wie jak się robi zacny imprezowy psychedelic trance. Wyśmienite wyważenie melodyjności i atmosfery zabawy.

Zaskoczeniem było usłyszeć Lisę Gerrard i genialne motywy ze ścieżki dźwiękowej autorstwa Hanza Zimmera do wyśmienitego "Gladiatora" Ridleya Scotta w numerze "Everything Remains". No, no! Utwór pełen charakteru. Niesamowity breakpoint i spowolnienie pod koniec, motywy na gitarze (!) i elektryczno strunowy finał-torpeda. Czuć, że Dustin nadal czuje się swobodnie jak ryba w wodzie w tych klimatach. Płynnie wchodzimy w "Infinity (Mr Peculiar Remix)" - no i co tutaj więcej pisać - fantastyczne tempo zostaje utrzymane! Smaczny groove, napędzający transową lokomotywę która pędzi wyjątkowo swobodnie. Nie znajduję tu żadnego słabszego zawodnika. To, Panie i Panowie, zdarza się EKSTREMALNIE rzadko.

Zakręcony i pełen porozciąganych leadów "Another World" znowu ukazuje humorystyczną stronę Mr Peculiara, która nie jest dosłowna ale gdzieś pod spodem czuć ogromną radość w duszy tego artysty z tworzenia takiej muzyki, jak ta. Niesamowite melodie, nieprawdopodobne motywy i ich mnogość powala na ziemię. No i kobiecy śpiew do pary z motywem z drugiej połowy tego kawałka przerwany wypowiedzią "this truly is another world", którą Dustin bawi się jeszcze przez kilkanaście sekund. Pełen pozytyw!

Osobny akapit należy się "Ascention". Kapitalny radosny basik + mantry śpiewane w stylu najlepszych czasów i "The Prayer" od Blenna... a to tylko niektóre z niespodzianek, bo co powiecie na mocne spowolnienie plus męskie potężne chóry w tle do pary z kwasiastym leadem niszczącym shponglowatymi mantrującymi serenadami, dopalonymi melodią i finałem, który niszczy większość momentów kulminacyjnych z full-onowych płytek ostatnich lat. Przy tym utworze wydają się jedynie niewinnymi zabawami w piaskownicy.

Lekko wolniejsza "Pandora" kosi uszy niewiernych transiarzy potężnym basem i epickim rozmachem. Cóż za muzyka! "Mental Universe" (ponownie męskie "kościelne" chóralne wstawki), czy przecudowny "Algarythm" (hint w nazwie ;) to niesamowicie energetyczne numery, które jak dla mnie kierują uwagę na właściwe tory. Znacznie bardziej skomplikowane, o wiele mocniej transujące niż nudziarze z Nano Records jadący od dłuższego czasu na tych samych patentach, ewidentnie trzepiąc kasę na bananowych dzieciach dyskotek nowej ery. Nawet okładki mają gorsze - ta od Mr Peculiara jest dużo lepsza. ;) Nie ma tutaj dwóch bliźniaczych tracków, nie ma miejsca na nudę.

Nie podejmę się wskazania "najlepszych" z tego krążka. Tworzy jednorodną całość i tak jak wspomniany "The Prayer" z kultowego "Cosmic Experience" Electric Universe, powinien znaleźć się w kanonie. Bardzo mało obecnie pojawia się takich albumów. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej płyty, w końcu dostaliśmy czyściutki wyborny imprezowy psytrance z pierwszej ligi nie udający czegoś, czym nie jest. Dustin Bint nie zawiódł - pięcioletnia przerwa w wydawaniu albumów wyszła mu na dobre. Jak do tej pory jego najlepszym numerem dla mnie był "Silver Clouds" z pamiętnej płyty "Mind-dala" (Sonic Dragon Records, 2005). Dodam, iż to się nie zmieniło, lecz ta płyta zdecydowanie dochodzi do moich ulubionych imprezowiczek i (rzadko to ostatnio piszę) TRZEBA ją mieć. Zdecydowanie jedna z płyt roku!

JetMan