Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

nocturna - cronik


nocturna_-_cronik
Inpsyde Media, 2006


1. No Fear
2. Out There
3. Blasting
4. Nocsak
5. Back In Island
6. Craket
7. Loco Pirulo
8. Skating Solar Planets
9. Enterrador
10. Uda Project

Muszę przyznać, że to moja pierwsza styczność z Nocturną. Willie Buetas, człowiek stojący za tą nazwą, to kolejny muzyk z Ibizy, jednak w przeciwieństwie do innych postaci z krainy wiecznej balangi, wybrał inną ścieżkę niż, dajmy na to, ekipa Spun Records, co słychać po chociażby krótkim zapoznaniu się z zawartością krążka. "Cronik" jest debiutem Buetasa. Płytę wydała wytwórnia Inpsyde Media, która zawsze będzie mi się kojarzyła z kompilacją "Psychedelic Sparks" (czy ktoś jeszcze pamięta konkurs Psynews.org?) i albumem "Derango - Tumult". Nie da się ukryć, że okładka płyty jest paskudna. Jeśli o mnie chodzi, wywołuje we mnie te same odczucia co kobieta z wąsami albo mucha w zupie. Tym samym rzuca rękawicę takim potworkom jak covery kompilacji "Most Wanted Presents: Raja Ram - The Godfather" i albumu "Hypersonic - Freedom". Na szczęście na tym kończą się wady płyty, tym bardziej, że jej zawartość okazała się być odpowiednia dla moich wybrednych muzycznych kubków smakowych.

Zaczynamy z "No Fear". Pomimo tytułu, utwór potrafi wywołać gęsią skórkę swoim klimatem i stymulującymi samplami. Z pewnością jest to jeden z najlepszych i najbardziej wyróżniających się utworów na tym kompakcie. Drugi numer, "Out There", rozpoczyna się znanym tekstem ze znanego filmu ("The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell in the air.") i szybko przeistacza się w dark-transową kwaśną jatkę. Udaje mu się podtrzymać klimat poprzednika, jednak konsekwentnie zwiększono tu dawkę energii. Ciężki i kopiący track, tak jak lubię. "Blasting" to kolejna pozycja z konkretnym kręgosłupem, choć mniej bezpośrednia niż poprzedni utwór. Track 4 zaskoczył mnie swoim niesamowitym intro. "Nocsak" szybko pokazuje kto tu tak naprawdę rządzi. Moim zdaniem Buetas osiągnął tutaj wyżyny swoich możliwości, ten utwór to naprawdę coś wyjątkowego. Kawałek jest zręcznie napakowany samplami płaczących dzieci (coś co zapiera dech w piersiach i zarazem powoduje opad szczęki na podłogę), znajdzie się nawet coś dla miłośników różnego rodzaju chantów. Krótko mówiąc: uff. "Back To Island" prezentuje bardziej minimalistyczne zapędy niż reszta, co może okazać się jego wadą, niemniej jednak nie traci na głębi i co więcej jest wciąż hipnotyzująco. Wraz z "Craket" Buetas obiera bardziej - niespodzianka - optymistyczną ścieżkę. Niestety nie jest tak wyraźny jak poprzednie utwory, przez co zwykle go omijam i wrzucam następną ścieżkę. "Loco Pirulo" z łatwością rozpuszcza to rozczarowanie w subtelnej kadzi z kwasem, serwując jedną z najszybszych i najcięższych pozycji, jednak wciąż utrzymując pewien poziom pozytywnego feelingu. To prawdziwy niszczący kawał szalonego parkietowego skurczybyka. Jeśli Wam się nie spodoba, to *bluzg*. :) Po powalającej ścieżce przyszła pora na coś słabszego, konkretniej na "Skating Solar Planets". Nie uświadczymy tu nic specjalnego. Niestety "Enterrador" też nie potrafi przykuć uwagi... Na ratunek przychodzi "Uda Project" i zamyka CD szybszym tempem. Dziwaczny, choć poprawnie skonstruowany twór, który wieńczy cały album.

Album ten jest jak klimatyczny thriller, chociaż nie jest w całości mroczny i przerażający. Z pewnością znajdą się tu momenty, które odpowiednio wpłyną na wyobraźnię słuchacza i będą go prześladować po skończonym odsłuchu jeszcze przez pewien czas. Willie Buetas a.k.a. Nocturna odwalił tu kawał dobrej roboty i bez wątpienia jest utalentowanym jegomościem, chociaż niektóre utwory na płycie mogły być znacznie lepsze niż są. Mimo to album zostawia pozytywne wrażenia, zaś większość utworów potrafi przyciągnąć uwagę. Zaprezentowana tu muzyka sprawdzi się zarówno na dancefloorze, jak i w trakcie domowego odsłuchu. Znajdą się tacy, którym się to spodoba. Tak było w moim przypadku.

Templar