Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

ocelot - 9 lives


ocelot_-_9_lives
Zaikadelic Records, 2007


1. Rides The Wav
2. Dream Waves
3. Bananas
4. Instinctual Logic
5. Future Communication
6. X-Drive
7. Toy Boat
8. Carrier Wave
9. Thoughts Per Second

W skrócie - dziewięć żyć, dziewięć utworów i jeden szalony kot! Tak więc mamy przed sobą piątą produkcję Ocelota, podpisującego się również jako Vector Selector. Album wydany w 2007 roku przez Zaikadelic Records dodaje wiary i oczyszcza umysł. Kondensuje naszą radość niczym wiązka lasera skupia światło widzialne. Na uwagę zasługuje znakomita, lśniąca cybernetycznym, przeskakującym przez czarną dziewiątkę bio-kotem, przykuwająca wzrok niebanalna okładka. Pamiętając wybitnego "Psymatixa" i odczucie, że już nic go nie przebije, zastanawiałem się skąd twórca czerpie nowe pomysły. Bo to co prezentuje nam na tym albumie pan Aaron Peacock jest równie wybitne, o ile nie lepsze. Lub inaczej - jest to wciąć ten sam genialny poziom, ale w trochę innej charakterystyce. Przede wszystkim zmienił się nieco styl muzyki - nie jest to już stricte dark trance, w swej odmianie charczącej charkami i zawodzącej zagubionymi duszami, bardziej coś nowego, diabelnie dobrze hipnotyzującego, powalającego niebiańską energia kipiącą z membran głośników. Przykład przychodzi wraz z początkowym "Rides The Wav", boskim i potężnym transowym stworzeniem. Płyta jest w zupełnie innym klimacie niż "Psymatix". Co do brzmienia - jeśli poznaliście poprzednia produkcje Aarona wiecie, czego się spodziewać. Tak dobitnie perfekcyjnie czystego dźwięku, jaki dostaliśmy wraz z jego poprzednim albumem, który sam w sobie z racji takiej, a nie innej atmosfery, jest wybitnie podkręcony pod poziom ideału, można słuchać w kolko. Tutaj słychać niewielki spadek formy - moim zdaniem pewne utwory są ukończone jak gdyby zbyt szybko. Czuć, że autor śpieszył się z oddaniem całości materiału do wytworni. Jest to niewątpliwy minus, bo pospiech przy tworzeniu muzyki to coś, czego należy unikać jak ognia. "Dream Waves" rozbija cząsteczki motoryki pilotów odrzutowców z ogromną łatwością, ten niewinnie zatytułowany kawałek jest prawdziwym wojennym toporem rozcinającym czaszki swoich oponentów. Pogięte, pocięte i poszarpane odgłosy wsparte neurotycznymi liniami basu i seksownymi akordami przesterów dodanymi do kwasowych pętli astronomicznej miary pieszczą nasze uszy - to niewinnie zatytułowany "Bananas." Przed początkiem piątej minuty dowiadujemy się, iż tytuł jest usprawiedliwiony. ;) Mimo wszystko zakończenie do mnie nie przemawia - nie wiem, jak bardzo trzeba być otwartym na tego typu "propozycje", ale dla mnie nie ma w tym nic ani śmiesznego, ani poważnego - po prostu chybione rozwiązanie. Podświadomie pierwotną, dziką podroż surrealistycznego "Instinctual Logic" przetrwają tylko nieliczni. Owa wycieczka jest kontynuowana w następnym numerze "Future Communication", gdzie mozg przeciętnego transera wychowanego na Talamasce zaczyna parować, a psychika przestaje podpierać percepcje rzeczywistości. Absurdalnie pierwotny taneczny szał nieporównywalny z niczym, co poznaliście do tej pory zapewni "X-Drive" - jeden z moich faworytów tej płyty. Talerze, hi-haty? To już nie jest zwykła perkusja, ale szarża armii żywych organizmów penetrujących naszą duszę. Pokręcony "Toy Boat" przyspieszy destrukcję naszych systemów kojarzenia i logiki. No i do tego te tak niemożliwie cudownie dopracowane efekty. Futurystyczny "Carrier Wave" pochodzi z innego wymiaru - szokuje wspaniale wplecionym klimatem i zwiewną perkusyjną siekierezadą gładkiego kociego futerka, do tego falują w nim idealnie wymieszane melodie i beat. Tak jak w przypadku "Psymatix" ostatni kawałek w żadnym wypadku nie jest chilloutowy. "Thoughts Per Second" pruje do przodu niczym rozpędzona motorówka z Bondem na pokładzie. ;) Niektórzy twierdza, ze Aaron Peacock wybiegł tym albumem w przyszłość. Fakt - jest szybko, duża cześć płyty jest bardzo ciężka i dostajemy ten wysokociśnieniowy trans o który chodzi. Masa pomysłów i czysta psychedelia. Trzeba jednak pamiętać, ze w tej beczce miodu znajduje się trochę dziegciu, o którym już wspomniałem wcześniej. Maksymalna nota nie może zostać przyznana chociaż to, co się dzieje podczas tych kilkudziesięciu minut sprawia, że słuchając jej możemy niekiedy poczuć się tak, jakbyśmy dopiero dzisiaj dowiedzieli się, czym jest psytrance. :) Wymagana jest do tego otwartość na przysłowiową "siekę" i uwielbienie dark psytrance - pamiętajmy, że takie płyty również są potrzebne. "9 Lives" nie jest tak dobry, jak genialny "Psymatix". To trzeba zaznaczyć. Mimo tego, to nadal ultra-ciezki, psychedeliczny, transowy potwór, a Zaikadelic Records zbija na tym kompakcie fortunę. ;)

Ocena: 9/10

JetMan