Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

organix - photosynthesis


organix_-_photosynthesis
Sekretlab Records, 2008


1. Buenos Aires
2. Defected
3. Energy
4. Channeling
5. Greensneeze
6. Changes
7. Blue Tunes
8. Planetary Life
9. Swim Or Glide

Czasami ma się ochotę posłuchać czegoś lekkiego i zwiewnego niczym tkaniny wyprane w jednym z markowych proszków wymieszanych z odpowiednio firmowym zmiękczaczem do tkanin. Z pomocą przychodzi nam nowopowstała wytwórnia Sekretlab Records (doprawdy, one rosną szybciej niż psy-grzyby po deszczu ;)) wraz z debiutanckim albumem dwójki przyjaciół (Pim znany jako Rebel oraz Daan a.k.a. Ix). Pseudonimy maja to do siebie, ze nie mówią zazwyczaj zbyt wiele. Według rozmaitych źródeł projekt Organix powstał w 2006 roku, ale dopiero w tym roku mieliśmy przyjemność zapoznać się z oficjalnym releasem w postaci albumu "Fotosynteza".

To co tutaj znajdziemy to jedna z najprzyjemniejszych płytek psy-progressive ostatnich miesięcy. W sam raz do pobujania się na parkiecie przy akompaniamencie tłustego basu i solidnej oprawy perkusyjnej. Trip do Buenos Aires? Jak najbardziej. Jak zawsze leniwe, ale niezmiernie intrygujące miasto stało się inspiracja dla pierwszego utworu o takim właśnie tytule. "Defected" z wolna porusza się do przodu, nie ma tutaj absolutnie żadnych nieprawdopodobnych zwrotów akcji, ale przecież nie o to chodziło autorom - takie odnoszę wrażenie. Ciekawszy jest trzeci utwór, ze świetnym intro i poprawnymi leadami. Natomiast największy potencjał wywoływania banana na twarzy posiada moim zdaniem "Channeling" z doskonale wyważonym basem i harmonicznie rozwijającą się opowieścią. Miło słucha się także "Greensneeze", ale po raz kolejny to następujący po nim kawałek wart jest poświęcenia mu odrobiny więcej uwagi. Na początek kolejna wersja nieśmiertelnych cytatów z Księgi Genesis wypowiadanych przez kosmonautów podczas lądowania misji Apollo 13 na Księżycu. Wiecie, o czym mowa: "and there was light" i cały ten nonsens, który 99% spytanych ludzi kojarzy się raczej z Astral Projection, aniżeli z Biblią. ;) W tym przypadku mamy nieco inną, równie ciekawą interpretację - co się chwali, gdyż sprytnie uniknięto uczucia odgrzewania nieświeżej potrawki. Sam numer ma w sobie kilka smakowitych zwrotów akcji i diabelnie cieplutkie rozwiązania sinusoidalne. W praktyce idealny na podróż zdezelowanym polskim pociągiem PKP III klasy. ;) "Blue Tunes" dopasowuje się do schematu i nie zaskakuje niczym specjalnym, za to "Planetary Life" można słuchać z wypiekami na twarzy - zupełnie jak kilka lat temu, gdy progressive święcił największe triumfy. Epilog w tym przypadku w postaci "Swim Or Glide" to downbeatowa przejażdżka na słoniu utopiona w bezbłędnie poprowadzonych padach i utopijnych odgłosach, które przywodzą na myśl dalekie, indyjskie kraje.

Jak juz wspomniałem, nie spodziewajcie się rewelacji na miarę pierwszych produkcji FREq - to nie ten styl, nie ta technika i nie to przesłanie. Przy "Photosynthesis" mamy się po prostu dobrze zrelaksować. Momentami jest wybitnie, ale to raczej ze względu na ogólny odbiór płyty, która jest lekka jak piórko. Wieszcze doskonale sprawdzenie się tej muzyki podczas podróży, środek lokomocji dowolny. Ot wciskamy play w odtwarzaczu i spokojnie oddajemy się obserwowaniu krajobrazów leniwie sunących w oddali.

JetMan