Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

process - one drop or two


process_-_one_drop_or_two
Creamcrop Records, 2000


1. Intro
2. Oktober Revolution
3. Terrorist
4. Prismatic
5. Psychobabble
6. Mono Klang
7. Quality Solids
8. Maharishi
9. Blue Moonies

Process to dwóch Anglików - Sean Williams i Benji Vaughan. Na scenie transowej są od prawie samego początku, wydając single dla takich labeli jak Matsuri, Flying Rhino czy Twisted Records. Będąc artystami o bardzo dużym dorobku i ustabilizowanej wysokiej pozycji, dziwnym wydaje się fakt, że dopiero teraz doczekaliśmy się ich debiutanckiego albumu i to na dodatek wydanego w mało jeszcze znanej duńskiej wytwórni Creamcrop (m.in. Paps, Tripiatrik). Album "One Drop or Two?" to 61 minut wspaniałej muzyki - w większości nadającej się do szaleńczego tańca, ale także znakomitej do słuchania w domu, ze słuchawkami na uszach. Bardzo trudno jest jednoznacznie określić ich styl - czasami jest on bardzo mroczny i minimalistyczny, innym razem prawie wesoły, to znowu pobrzmiewają w nim echa jazzu i funky. Wiodącym instrumentem jest najczęściej bass, ale gdzieniegdzie wplecione są genialne melodyjki i stringi, potęgujące tylko wymowę utworu. Na szczególną uwagę zasługuje produkcja, która stoi na bardzo wysokim poziomie, niespotykane sample i dźwięki oraz mnogość maleńkich detali i szczegółów, które słyszy się dopiero po wielokrotnym, uważnym przesłuchaniu. Jeżeli miałbym więc opisać Processa pod względem muzycznym, to porównałbym ich do Hallucinogena i Sandmana - dla znawców nie może być chyba lepszej rekomendacji?! A teraz szczegóły - "Oktober Revolution" (bo "Intro" traktuję jako początek tego kawałka) zaczyna od razu z "grubej rury" - szybki beat, twardy kick i znakomity, suchy outdoor-bass. Dosyć minimalistyczny kawałek, ale bardzo fajny - dużo zmian rytmu, ciekawe efekty i znakomity kwasik na końcu. "Terrorist", zgodnie z nazwą, jest bardzo mroczny (chociaż moja żona powiedziała, że to chyba o małym terroryście - na początku są takie sample, jakby małe dziecko płakało ;-)) i ma świetny, twardy basik. Dużo kwasikowych efektów i kontrabasowy (?!) string w drugiej połowie. "Prismatic" to najdziwniejszy z kawałków na płycie, ale właśnie dzięki swojej eksperymentalnej naturze bardzo mi się podoba - suchy kick i wyjątkowy bass, który nawet trudno nazwać w ten sposób. Dosyć lekka perkusja i dużo kręcenia filtrem to jego cechy charakterystyczne. "Psychobabble" to jedyny utwór na płycie, który ma "zwykłą" melodię - oczywiście nie jest ona normalna (trochę w stylu tej z "Horrorgram" Hallucinogena) i nie trwa zbyt długo, a jej miejsce zastępują kwasiki. Bardzo dobry kawałek. Następny jest "Mono Klang" - to chyba najsmutniejszy psytransowy kawałek jaki w życiu słyszałem, ale jednocześnie jest on tak piękny! Wbrew pozorom wcale nie jest wolny, ani spokojny - po prostu melodyjka, która wchodzi w połowie, i jest potem powtórzona na końcu, doprowadza mnie do płaczu... ;-) Dosyć spokojny jest za to "Quality Solids" - trochę jazzowy i funkowy, z bardzo fajnymi samplami gitarowymi i głębokim basikiem. Niestety pod koniec traci jakby trochę wątek, ale mimo to jest bardzo ciekawy! A teraz najlepszy kawałek na płycie - "Maharishi". Znakomity bass (trochę w stylu produkcji z Flying Rhino), szybki rytm i zakręcony acid. Ale najciekawsze jest to, co dzieje się w drugiej połowie - po świetnym samplu z jakiegoś filmu sci-fi wchodzi delikatna, melancholijna melodyjka, połączona z przewijającymi się lekkimi kwasikami i mocnym, zakręconym bassem. Z.A.J.E.B.I.S.T.E.!!! Ostatni kawałek - "Blue Moonies" - jest również szybki, o dosyć niespotykanej aranżacji i brzmieniu. Bardzo fajny, ale nic nadzwyczajnego... Ogólnie trzeba powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych płyt, jaką posiadam, więc niech każdy kto ma taką możliwość ją po prostu kupi!

Ocena: 9/10

Antic