Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

protoculture - circadians


protoculture_-_circadians
Nano Records, 2006


1. Out Of Reality
2. Sweet Fine Crystaline
3. Break Out
4. Circadians
5. Innit
6. Hitched
7. Driven
8. Terra Tronics
9. Halo

Po pewnym momencie ciszy wiosną 2006 roku południowoafrykańska wytwórnia Nano Records wróciła na psytransowy rynek z nietuzinkową propozycją. Wielu fanów melodyjnej psychodelii wstrzymało oddech gdyż, panie i panowie, oto pojawił się "Circadians", drugi album Protoculture. Debiutancki "Refractions" okazał się być wielkim sukcesem i spopularyzował bardzo styl określany mianem neofullon. Zawierał kilka niezapomnianych kawałków, że chociaż wspomnę "Avalon", "Magnetic", czy "More Directions". Utwory te stworzyły wiele niezapomnianych chwil, nie zdziwił mnie więc fakt, że od tego momentu każde kolejne wydawnictwo Protoculture było wyczekiwane z conajmniej wzmożonym zainteresowaniem.

"Circadians" ukazuje, że Nate nie osiadł na laurach. Jest płytą świetnie łączącą w sobie kilka bardzo istotnych elementów. Najważniejsze jest to, że utwory nie straciły swojego starego, przepięknego charakteru. Dużo bardziej zostało ulepszone brzmienie. Już wcześniej Protoculture wyróżniał się niezwykłym zmysłem smaku w doborze instrumentów i brzmień, jednak gdzieś tam czegoś brakowało. Teraz otrzymaliśmy dokładnie to samo, chociaż bardziej krystaliczne w brzmieniu, szlachetne w barwie i w doskonałej jakości. Najwyższemu chyba należy dziękować, że Nate sam sobie wyznacza standardy i nie kieruje się trendami, dlatego nie poszedł śladem zdecydowanej większości dzisiejszych muzyków i nie skupił się wyłącznie na prostych wstawkach, perkusji, klawiszach i efektach technicznych. Jego konstrukcje są pełne smaku, opowiadają rozmaite bajki, czarują przestrzenią. Niezwykle usatysfakcjonowany jestem zwłaszcza głębią, wieloma smaczkami brzmiącymi pomiędzy bitami i melodiami. Co chwilę słychać jakiś wiaterek, szum, długi pad, który sam niby nie wprowadza nic do kawałka, jednak wsparty przez jemu podobne motywy, tworzą cudowne tła w tych dźwiękowych opowieściach. Mimo że Nate sam dla siebie tworzy klasę, nie jest ślepy na panujące trendy. Kilka kawałków ewidentnie nawiązuje do nieco nachalnej odmiany izraelskiego fullonu, z natrętnie powtarzanymi tekstami i zakręconymi melodiami. Na "Circadians" też to jest, tylko że w interpretacji Protoculture nabiera zupełnie innego odcienia. Dlatego też kilka kawałków jest hiciarskich, nie można tego ukryć, jednak właśnie taki sposób przebojowości niesamowicie do mnie przemawia. Niewielu artystów potrafi tak wypośrodkować pomiędzy energią dancefloorową, a dawkowaniem dobrego smaku i uczuć płynących z muzyki. A uczucia te słyszalne są w każdej sekundzie albumu. Może dlatego, że nie brzmi on tak sztucznie jak większość ostatnich produkcji? Nie wiem, ale coś w tym jest, że z taką muzyką mogę się bawić, uśmiechać, zapomnieć gdzieś tam po drugiej stronie tęczy. Niezwykłym atutem tej płyty jest upliftingowość. Utwory potrafią wysoko unieść, przybliżają błękit nieba tworząc w duszy uczucie... szczęśliwości. Ale Nate zawsze potrafił to zrobić.

Nie ma co ukrywać, "Circadians" nie jest tylko kolejną płytą z gatunku melodyjnego psychedelic. Cholera, aż żal ściska, że tak naprawdę niewielu artystów potrafi stworzyć coś trzymającego się pewnego stylu, ale jednocześnie innego, potrafiącego poruszyć tłumy swoją oryginalnością i szczerością przekazu. Może mój charakter wiecznego eksperymentatora nie jest w pełni usatysfakcjonowany, gdyż płyta nie wyznacza zupełnie nowych kierunków, odwołując się do niezbyt interesujących standardów. Ale co z tego? Kilka kawałków przemawia do mnie tak intensywnie, że potrafię się zapomnieć na kilka chwil i polecieć z nimi na drugi koniec świata - tego bardziej kolorowego, ciepłego, przyjaznego... Rok 2006 się jeszcze nie skończył, ale zaryzykuję stwierdzenie, że będzie to jedna z najciekawszych tegorocznych pozycji. Czekam jeszcze na zapowiadany album Prometheusa, bo oprócz niego chyba tylko jakiś nieznany projekt może mnie aż tak usatysfakcjonować i zaskoczyć. Brawo Nano Records, brawo Protoculture - dzięki Wam neofullon ciągle jest czymś fascynującym!

Amnesia