Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

shakta - silicon trip


shakta_-_silicon_trip
Dragonfly Records, 1997


1. The Neuromancer
2. Lepton Head Part III
3. Silicon Trip
4. Ion Tribe
5. Spiritual Beings In Physical Bodies
6. Temporal Shift
7. Shakti-Shakta
8. Inner Polarity
9. Loopmutant
10. Earthrise

Shakta zawsze zdawał się być w cieniu swoich bardziej znanych kolegów z branży takich jak Astral Projection, Man With No Name, Hallucinogen, Etnica czy Cosmosis. Nie zmienia to jednak faktu, że jest człowiekiem bardzo zasłużonym jeśli chodzi o tworzenie i propagowanie brzmień psychedelic trance w ramach swojego solowego projektu Shakta. Ponadto artysta wsławił się także swoim bardziej eklektycznym obliczem Digitalis, nie wspominając już o spokojniejszej stronie muzyki elektronicznej, gdzie bryluje jako Kaya Project, lub Hibernation, jednak tu skupmy się na jego debiutanckiej płycie "Silicon Trip" - bardzo przyzwoitym krążku z jednym fantastycznym numerem.

Choć nie można powiedzieć złego słowa o pozostałych utworach, to jest to zasadzie płyta jednego utworu. Mowa o "Spiritual Beings In Physical Bodies". Kawałek ten można spokojnie stawiać w rzędzie z najbardziej popularnymi szlagierami tego gatunku. Nie znać go to grzech, nie lubić go - jeszcze większy. Moc, moc i jeszcze raz moc. Utwór ten w pojedynkę wywindował ten album i odpowiedzialną za niego osobę na odpowiednie miejsce w transowym hall of fame oldschoolu, rozpalając przez lata trancefloory i po dziś dzień goszcząc czasem w jakichś retro-setach na imprezach. Nie umniejszając pozostałym utworom, wszystkie bledną w obliczu tego klasyka. Znajdują się w nim wszystkie istotne elementy, których można oczekiwać od naprawdę dobrego utworu w konwencji goa trance, zapakowane w jedną atrakcyjną całość. Żadne słowa nie oddają jego klimatu, tego trzeba obowiązkowo posłuchać. Reszta nie jest tak dobra i zapadająca w pamięć, jednak do ciekawszych utworów można spokojnie zaliczyć melodyjny "Lepton Head Part III", który to polecam w żywiołowym remixie Deedraha, surowy "Ion Tribe" z jego szczodrą dozą staroszkolnego kwasu, jak i dynamiczny i acidujący "Inner Polarity". Interesujące są również "Shakti-Shakta", który brzmi jak starsze utwory autorstwa rodzimego Arthy, a także zamykający płytę "Earthrise", który zręcznie balansuje na krawędzi lewitującego downtempo i szybszych transowych klimatów.

Album kojarzy mi się przede wszystkim z fajnymi czasami. Trzeba szczerze przyznać, że w zestawieniu z wspominanym hiciorem zamieszczone tu utwory nie są jakieś specjalne, ale trzymają naprawdę dobry poziom i potrafią wywołać zawieruchę nawet teraz. Po dziś dzień czasami nachodzi mnie na tą płytę ochota i z niecierpliwością wyczekuję piątego utworu. Siła sentymentu i niemalże hipnotyczna moc tej muzyki zawsze wygrywają.

Templar