Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

space buddha - full circle


space_buddha_-_full_circle
Agitato Records, 2006


1. Full Circle
2. Pure Energy
3. Land Of The Wolves (2006 Version)
4. Blow Your Heart Up
5. White Widow
6. Can You Hear It (feat. Toasted)
7. Mental Hotline
8. Nirvana
9. Walking On Water

Agitato Records to jedna z bardziej znanych wytwórni z bliskiego wschodu. Większość z nas kojarzy ją chyba z serii składanek "Spiritual Moves". Latem 2006 oprócz szóstej części tego maratonu światło dzienne ujrzał kolejny album bodaj najbardziej płodnego i popularnego artysty z grona Agitato - Space Buddha. Eliad Grundland obecny jest na scenie już wiele lat i kilka razy zaskoczył nas utworami np. pod pseudonimem Indica. W przedwydawniczych zapowiedziach szeroko zaznaczano, że utwory zamieszczone na "Full Circle" nawiązują do melodyjnego goa połowy lat 90-tych. Artysta ten wydawał w owych czasach, okładka prezentuje postać roześmianego psychodelicznego Buddy, więc pomyślałem sobie - czemu nie? No i cóż, efekt był taki, że płyta zawiera goa, a dokładniej jego izraelską spuściznę połowy naszej dekady. Czyli tak jak na frontowym obrazku krążka - do Buddy podłączono szereg kabli, metali i nowoczesnych zabawek przypominających urządzenia z filmu Matrix. Postać stała się więc cyborgiem - hybrydą starych idei i wierzeń, oraz nowoczesnych, nieco beznamiętnych technologii. Dobrze wyraża to muzykę zawartą na "Full Circle". Mechaniczna, nowoczesna, metaliczna, zupgrejdowana do wysokich poziomów technicznych, jednak przy tym mniej naturalna. Tak jak izraelskie Goa drugiej połowy naszej dekady - taneczne, dynamiczne i nastawione na dostarczenie w łatwy sposób sporego kopa. W tym momencie na myśl przychodzą mi dwie nazwy - full-on i hard dance. Tak, "Full Circle" obraca się głównie w tych gatunkach. Co za tym idzie, nie ma co się doszukiwać piekielnie inteligentnych brzmień, psychodelicznych czy mistycznych doznań. Muzyka ta nawiązuje do Goa tylko tym, że z niego wyewoluowała. Space Buddha to twórca bardzo płodny, chociaż ostatnio nie wydawał za dużo. Niemniej średnia ponad jednego albumu na rok, jaką osiągnął w przeciągu ostatnich lat, nie wróży najlepiej. Z tego samego powodu nawet równie płodni Sesto Sento obniżyli loty, a ich produkt stał się wtórny i konwencjonalny. Eliad nie wybija się ponad solidną średnią, ale również jej nie zaniża. Jednak wtórność i brak czegoś solidnego na "Full Circle" sprawia, że płyta nie zostaje na długo w pamięci. Owszem, Space Buddha czasami zapodaje ciekawe motywy, czy brzmienia, jednak ich ilość, podobnie jak energiczna nachalność nieco przytłacza w trakcie przesłuchiwania. Próbuje się także wybronić wplatając we własne produkcje różne znane motywy, jednak efekt końcowy bywa czasami tak śmieszny, jak "Re Order" Cosmosisa (przeróbka kawałka "Blue Monday" nagranego oryginalnie przez New Order). Jeżeli nadal czujesz głód izraelskiej muzyki - polecam tą płytę - po przesłuchaniu nie będziesz czuł przesytu. Jeśli szukasz energii znanej z imprez - także. Dla reszty mogę polecić jako ciekawostkę, produkt poglądowy na temat: Ewolucja izraelskiego Goa - Rok 2006, full-on / hard dance. Na koniec jeszcze jedna ciekawostka: masteringu płyty dokonał Yaniv Shulman. Niestety na tym koneksje się zakończyły.

Amnesia