Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

tarsis - glock


tarsis_-_glock
Global Trance Network, 2001


1. Skydiver
2. Twilight Zone
3. Trible Pop
4. Jolly Jumpe
5. Distance
6. Pumpstation
7. High Energy
8. Samurai
9. Drop Out

TARSIS - G.LOCK
Artysta : Tarsis (Sebastian Kruger)
Kraj pochodzenia : Niemcy
Tytuł płyty : G.Lock
Wytwórnia : Global Trance Network (sublabel - Nova Tekk)

Utwory :

Skydiver - prosty rytm, trochę delay'a i kilka odbijających się werbli... przestrzenny pad a do tego prostota brzmieniowa smętnie delikatnych dźwięków. Trudno znaleźć coś więcej. Sam utwór raczej nie absorbuje, choć jest przyjemny w odsłuchu. Jeden z najlepszych kawałków na płycie...

Twilight Zone - prosty rytm, trochę delay'a i kilka odbijających się werbli... przestrzennego pada brak na rzecz takich właśnie stringów (tu zaskoczenie). Prostota brzmieniowa smętnie delikatnych dźwięków. Mroczniejszy klimat niż u poprzednika. Nie absorbuje i niknie w tłumie tracków na płycie.

Tribal Pop - prosty rytm, trochę delay'a i kilka odbijających się werbli... lekko tribalowy klimat... Prostota brzmieniowa z jednym wyjątkiem, choć całość praktycznie nie odbiega od toporności poprzednich utworów. Na tej płycie to jeden z ciekawszych numerów.

Jolly Jumper - prosty rytm, trochę delay'a (?), werble... pierwsze konkretniejsze ożywienie na płycie (trafny tytuł - faktycznie jest skocznie). Motyw wiodący zapada w pamięć (przyznać trzeba), kilka dźwięków przypomina lata osiemdziesiąte (zastanawiam się czy czasem tak nie jest z całą płytą). Powinno rozruszać zdesperowanego po pierwszych trzech utworach słuchacza. Mimo wszystko znów bez rewelacji.

Distance - prosty rytm, trochę delay'a (!?), werble... odgłosy silnika mające budzić skojarzenia z pokonywaniem odległości (budzą). Tu jest jeszcze konkretniej niż poprzednio... "łychowata" (usłyszycie to zrozumiecie) gałka nawet "dopinguje do podjęcia wątków choreograficznych" (cytat z Trójki Pod Księżycem). Reszta standardowo, prosto i smętnie, ale zaznaczyć wypada, iż to jedyny kawałek, przy którym nie ogarnia senność (aż tak bardzo)...

Pumpstation - prosty rytm, trochę delay'a i naprawdę sporo werbli (czyżby zmiana stylu?). Zgodnie z tytułem (swoją drogą tytuły to jedyny w miarę udany aspekt płyty) numer jest pompujący, perkusja szaleje acz prościej się już chyba nie dało. Kilka metalicznych uderzeń o tematyce hydraulicznej wraz z kolejnym na płycie pojedynczym stukiem - hukiem musi wystarczyć niestety...

High Energy - nie tak prosty tu rytm (no no!), trochę delay'a (możliwe, że się po prostu pokrętło zepsuło), przestrzenny pad... hihaty oczywiście w najprostszej postaci. Rozkręca się dość epicko, coraz więcej i więcej i choć w utworze znajdziemy "energy" to jednak nie na poziomie "high" jak tytuł sugeruje.

Samurai - prosty rytm, co zwiastuje powrót do źródeł, trochę delay'a, werble... przestrzenny pad i tu zaznaczyć muszę, że najlepszy na płycie - delikatny, lekko schowany, podoba mi się... głos mówiący coś o samurajach (trudno stwierdzić co gdyż ilość echa nałożonego na sampel skutecznie uniemożliwia zrozumienie). Ciekawostką jest fakt, że to właśnie ten głos obok pada jest motywem przewodnim utworu. Całość ma bardzo senny klimat...

Drop Out - to chyba najlepszy kawałek na płycie. Nie rzuca się w oczy tandeta, której nie sposób nie zauważyć w przypadku wcześniejszych numerów. Z początku odgłosy padającego deszczu. W późniejszym terminie przewija się w tle gitara niejakiego Jotti'ego, który radzi sobie na tym instrumencie całkiem nieźle (by nie powiedzieć dobrze). Utwór nie pędzi lecz przemierza a wspomniana już gitara dodaje swoistego smaczku :)

Werdykt : bolesny kawał krzywdzącej rutyny... aż dziw bierze, że ten sam człowiek stworzył kiedyś utwór Atomic Children, który do dziś mi się podoba. Płyta jest czymś w rodzaju połączenia niskich lotów minimalistycznego grania z upliftingiem w stylu Dream Dance Trance Allstars by Viva. Większość tracków doskonale za to nadawałaby się jako tło muzyczne w TVN Meteo.

Liszu