Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

vanderson - visions of tomorrow


vanderson_-_visions_of_tomorrow
Self-released, 2016


1. First Run
2. Psychedelic Experience
3. Mandala
4. The State Of Confusion
5. Future Existence
6. Visions Of Tomorrow
7. Transfusion Of Reality
8. The Last Trip

Za pseudonimem Vanderson kryje się doświadczony polski twórca muzyki elektronicznej - Maciej Wierzchowski. Jak sam podaje na swojej stronie, we wczesnych latach 90tych rozpoczął miksowanie muzyki jako DJ i komponowanie utworów z gatunku electro-pop. Pomiędzy latami 1998-2002 grał na rozmaitych imprezach, klubach techno, programach TV. Jego największą pasją pozostaje syntezatorowa muzyka z okresu lat 70-80tych. Nie jestem pewien ilu naszych scenowiczów słyszało o tym panu wcześniej, ale mogę sądzić, że niewielu. Rzadko kiedy zdarza się przeoczyć solidny talent. Czasami tak się zdarza, że pomimo pozornej otwartości scena psytrance pozostaje tak naprawdę bardzo hermetyczna i zamknięta na jakiekolwiek wpływy z "zewnątrz". Oczywiście nie dotyczy to kierunku, jaki wytyczają nam niektórzy "wielcy" tej sceny, w stylu Kapitanów Haków i innych jemu podobnych.

Już pierwsze sekundy obcowania z tym materiałem przywołują uśmiech na twarzy. Zupełnie jak gdyby cofnąć się w czasie do początku lat 90tych i złotego okresu goa trance. Szybki rzut oka na stronę internetową Vandersona i już wiadomo, że to nie jest jakiś tam pierwszy z brzegu pasjonata: cała tona wydanych przez niego albumów, w tym materiały takie jak "Live in Planetarium Olsztyn" plus okładki/tytuły czasami na dosć znanych nam motywach (Astral Projection) budzą zaciekawienie i szacunek, niezależnie od zawartości gatunkowej samej muzyki.

Jaka jest ta produkcja? Rozmarzona i energetyczna ale jednocześnie stonowana. Zawsze tak jest, że przy kontakcie z psytransem, który od tego lansowanego kierunku odstaje, muszę poświęcić danej muzyce trochę czasu, aby się "przestawić" i ponownie oduczyć mój mózg interpretowania wszystkiego, co brzmi inaczej, jako coś słabsze i negatywne. W zgodzie z zasadą "lubimy tylko tą muzykę, którą już znamy" nagrywana jest przeważająca większość elektronicznej muzyki tanecznej, a sam psychedelic trance - jak czas pokazał - również nie potrafił się od tej klątwy uwolnić. Tymczasem czuć, że Vanderson nie jest zabrudzony naleciałościami obecności na tysiącu psytransowych imprez, gdzie preferuje się zasadę "mocniej, szybciej, tak_jak_reszta". Nie uświadczymy tutaj klasycznych linii basu, przewidywalnych break-pointów, czy momentów kulminacyjnych. Nie ta szkoła, nie ten duch. Czasami taki styl tworzenia wywołuje politowanie i brak polotu, jednak w tym wypadku paradoksalnie zapewnia świeżość i przywołuje tak lubianą przez wielu fascynatów goa trance stylistykę.

Przyznam, że po raz pierwszy słuchałem tej produkcji na swoim mp3 w podróży - idealne okolicznośći do testowania goa. Wydała się całkiem ciekawa, ale mimo wszystko nieco nudna i zbyt płaska. Dałem jej kolejną szansę na lepszym nagłośnieniu u siebie w domu. To był dobry wybór. To muzyka, której trzeba poświęcić więcej świadomej uwagi, zadedykować jej trochę swojego cennego czasu. Brzmienie nie jest w 100% idealne i zapewne wielu naszych producentów mogłoby tutaj wiele "popoprawiać", ale na przykładzie sukcesu projektu rodzimego projektu Psysutra można być o to spokojnym - nie o perfekcyjne brzmienie tutaj chodzi. Zresztą tak naprawdę nie można się do niczego przyczepić. Po prostu nie brzmi to jak kolejna płyta z Nano Records, tylko kawał solidnego goa trance z lat 90tych. Nie wypada, żeby taka muzyka brzmiała inaczej - to część jej duszy. Goa ma brzmieć jak goa, a nie jak full-on. Być może właśnie w nieco innym zestawie częstotliwości kryje się trochę jej magii.

Introdukcje. Tak wspaniałych wprowadzeń do utworów nie słyszałem od dawna. Czuć w tym ten specyficzny, futurystyczno-gwiezdny klimat, który był początkiem zakochania się w tej muzyce przez wielu z nas. Posłuchajcie sobie wstępu do "Visions Of Tomorrow" - po prostu przepiękny! O to właśnie chodzi. Wszystko sunie do przodu powolnie, stabilnie ale nie nudno. Jest flow.

Dopiero gdy poświęci się jej trochę czasu, można w pełni zacząć cieszyć się typową goastyczną prostotą, ale jednocześnie głębią przekazu samych utworów. Kawałki kojarzą mi się, głównie ze względu na niesamowicie przyjemne przestrzenne leady, z twórczością od Dave'a Young (Chi-A.D.) i to chyba najlepsza rekomendacja, jaką mogę dać. Jest przestrzennie, kosmicznie i mocno melodyjnie, a muzyka opowiada historie. Niektóre kawałki to prawdziwe goa-torpedy ("Future Existence") z genialnymi melodiami, zbudowanymi prawidłowo i wywołującymi odpowiednie emocje. W przeciwieństwie do chaotycznych melodii new-school goa trance, tutaj wszystko brzmi tak jak brzmieć powinno. Nie ma słabszych utworów, w momencie, gdy przez moment jakiś fragment traci naszą uwagę, szybko dostajemy nowy, fajny motyw.

Co tu ukrywać, komercyjnego sukcesu tego typu album raczej nie odniesie - na wielkich festiwalach obecnie gra się znacznie gorszą muzykę, niż ta zaprezentowana tutaj. Taki paradoks. Wiele razy słuchając tej produkcji czułem się dokładnie tak, jak 18 lat temu odkrywając powoli fenomen goa trance. To były piękne czasy. Jeśli czujecie dobrze o co mi chodzi to ten album będzie dla was jak swoisty wehikuł czasu. Dla zaciekawionych twórczością Macieja polecam zapoznać się z jego kanałem na YouTube (Electronic Music by Vanderson) a także odwiedzić jego stronę na Bandcamp, nie będziecie żałować.

Zdecydowany top goa-produkcji w tym roku. Jest w tym pasja i miłość do muzyki. Powstrzymuję się od wyższej oceny głównie dlatego, że jestem pewien, iż może być jeszcze lepiej, a następny album zmiecie nas wszystkich z powierzchni ziemi. Na miejscu organizatorów imprez goa w Polsce już dawno negocjowałbym warunki, na których by u mnie wystąpił. ;)

Ocena: 8.5/10

JetMan