Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

vibrasphere - echo


vibrasphere_-_echo
Spiral Trax, 2000


1. Abra
2. Mental Mountain
3. Arcs And Sparks
4. Echo Plantation
5. Moonsoon
6. Lava
7. Aguas Calientes
8. San Pedro
9. Eternal Feedback

Kupując tę płytę nie bardzo wiedziałem na co trafię, czy będzie to typowy minimal trance, jaki ostatnio jest popularny wśród skandynawskich wykonawców gatunku, czy też i tym razem Spiral Trax mnie zaskoczy i wypuści coś nietypowego, nowego, oryginalnego, tak jak już zrobiło to nie raz (Atmos, Logic Bomb). I muszę powiedzieć, że zostałem zaskoczony i to niesamowicie, a do tego max-pozytywnie. Od razu mówię - genialna płyta. Vibrasphere to dwaj Szwedzi: Rickard Berglöf i Robert Elster. Płyta "Echo" to symfonia różnych stylów, gdzie jednak głównym mottem przewijającym się przez większość utworów jest mroczny, basowy, czasami nawet minimalny trance. W odróżnieniu od innych płyt ta zaczyna się od lekkiego dubowego utworku ("Abra"), wzbogacanego genialnymi relaksującymi melodyjkami. Od drugiego tracku zaczyna się mentalna impreza, przez cały utwór przewija się niezmienny hipnotyczny rytm, okraszany chwilowymi melodyjkami, które nadają całemu utworowi lekko funkowe brzmienie, nie sposób przy tym utworze usiedzieć spokojnie. "Arcs And Sparks" jest już bardziej mroczny i surowszy, lecz z wszechobecnym wibrującym basem. Następny kawałek "Echo Plantation" jest zdecydowanie najlepszy. Niesamowite źródło energii, jakim są pompujące wzmagane efektem echa basy + także poddane takiemu efektowi, umiejętnie wrzucone melodie i inne dźwięki, zaatakują bez wyjątku każdego na imprezie wyrzucając go na dancefloor. Melodia zasłyszana w tym utworze przypomina mi trochę temat z filmu "Miasteczko Twin Peaks" :). "Monsoon" jest nieco lżejszy, tutaj także jest obecne echo, jednak użyte nieco inaczej, już nadaje utworowi nieco inny klimat. Kolejny track "Lava" i znowu mniej basu, więcej "kwasów" i funkowych klimatów. "Aquas Calientes" to krótki przerywnik z odgłosami miejskimi poddanymi efektowi echa, gdzieniegdzie zagra jakiś flecik. Następny utwór "San Pedro" - bardzo ciekawy ambiencik, piękne brzmienie gitary akustycznej (brzmiącej w stylu tej z Celtic Cross) uspokoi umysł i pozwoli na zregenerowanie sił psychicznych i fizycznych. Ostatni "Eternal Feedback" trochę przypomina mi Shpongle, ale tylko dlatego, że rytm wyznacza tutaj hi-hat, sam utwór ani nie jest ściągnięty ze Shpongle ani nawet podobny, to oryginalna, ambientowa produkcja, poniesie ludzki umysł w przestworza chilloutu. I koniec. Sumując: Bardzo dobra płyta, ciekawe rozwiązania dźwiękowe, hipnotyczne, wibrujące basy na pewno sprawdzą się na imprezie, a te lżejsze kawałki w chilloucie. Namawiam do zdobycia, jestem pod wrażeniem. PLAY LOUD!

Ocena: 9/10

Gizmo