Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

x-Dream - trip to trancesylvania


x-Dream_-_trip_to_trancesylvania
Tunnel Records, 1993


1. Trancesylvania X-Press
2. Automatic X
3. The 5th Dimension (Live In Paris)
4. It
5. Live Fast - Die Young
6. Children Of The Last Generation
7. Children Of The Last Generation (Triplet Mix)
8. Time Begins Tomorrow (Orbit Fly)

X-Dream - legenda, której nie trzeba przedstawiać. Niemieckie duo takimi albumami jak "We Create Our Own Hapiness" oraz - przede wszystkim - "Radio", zapisało się złotymi zgłoskami w historii psychedelic trance. Wszystko zaczęło się jednak dużo wcześniej, w 1993 r., kiedy to panowie z X-Dream (podobnie zresztą jak Juno Reactor) wyprodukowali swój pierwszy album w ramach swojego projektu. To już dwadzieścia lat do tyłu...

Okładka płyty jest dość charakterystyczna i nie musi się podobać, ale mnie bardzo przypadła do gustu. Ciekawa gra słów w tytule albumu i sugestywne intro pierwszego utworu wypełnione dźwiękami startującej lokomotywy zabierają w podróż do "Trancesylvanii". Pierwszy kawałek jest jednym z najlepszych na płycie i czuję do niego ogromny sentyment – ze względu na jego melancholijny wydźwięk każdy odsłuch to bardzo przyjemna wycieczka do dawnych czasów. Prawdopodobnie właśnie dlatego tak chętnie wracam do tego albumu. Wypad do Trancesylvanii to podróż zróżnicowana, płyta stanowi miksturę wymieszanych ze sobą utworów "bardziej trance" i "bardziej goa", całość doprawiona jest czymś, co nazwałbym "oldschoolową psychodelią". Nie uświadczymy tu tak spójnego materiału, jak na późniejszych albumach "Radio" czy "Irritant", a klimatyczna przeplatanka sprawia, że często zamiast słuchać całości wyłuskuję numery, na które mam ochotę. Zestaw najczęściej wybieranych przeze mnie kawałków to "Trancesylvania X-Press" (o którym wspomniałem wcześniej), "The 5th Dimension" (bardzo głęboki, moim zdaniem najlepszy na płycie), "Live Fast - Die Young" (jeden z najbardziej oryginalnych utworów X-Dream, prawdziwy kosiarz umysłu) oraz "Time Begins Tomorrow (Orbit Fly)". Zdecydowanie nie jest to płyta do słuchania od dechy do dechy, ale i tak stanowi ona dla mnie jedną z ważniejszych produkcji pierwszej połowy lat 90-tych.

Nie będę nawet próbował porównywać "Trip to Trancesylvania" do "We Create Our Own Happines", a już tym bardziej do "Radio" - nie ma to najmniejszego sensu. Jeśli jednak miałbym sięgnąć pamięcią i wskazać album, którego wśród całej dyskografii X-Dream słuchałem najczęściej, poważnie zastanowiłbym się nad recenzowaną w tej chwili płytą. Nie ma co owijać w bawełnę i jasno przyznać, że "Trip to Trancesylvania" nie stanowi przejawu szczytu formy autorów, bo ich najbardziej błyskotliwe produkcje przyszły na świat lata później (choć w tym miejscu po raz kolejny wyróżniłbym "Live Fast - Die Young"). Nie przeszkadza mi to jednak w tym, aby uważać ten album za bardzo dobry oraz ważny w historii gatunku. Jest to płyta godna polecenia fanom X-Dream (o ile są jeszcze wśród nich tacy, którzy jej jeszcze nie słyszeli) oraz wszystkim, którzy lubią wracać do starszych transowych produkcji. Jest w tym albumie niepowtarzalny klimat, którego próżno szukać gdzie indziej. I za to chyba najbardziej go cenię.

PS. Za sprawą Nachtstrom Schallplatten album został wydany ponownie w formacie digital i jest on dostępny w sklepach internetowych.

kapplakk (sounds of kapplakk)