Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

xenomorph - qlippoth


xenomorph_-_qlippoth
Gnostic Records, 2003


1. Sepulchre
2. Haunted
3. Tzelmavet
4. The Pit And The Pendulum
5. Gehinom
6. Shaari Avadon
7. Tree Of Death
8. Antimatter
9. Qlippoth

Mark Petrick, znany bardziej jako Xenomorph, to jegomość, który jest swego rodzaju synonimem muzyki dark psychedelic trance. Mający słabość do dziwnych strojów Niemiec praktycznie w pojedynkę powołał do życia ten podgatunek transu, by później konsekwentnie poprowadzić go wraz z takimi jak Sandman, Dark Soho, czy The Delta (później do głosu doszli rzecz jasna m.in. Rosjanie). Nie da się zaprzeczyć, że w muzyce Xenomorpha jest coś przyciągającego. Mark potrafi świetnie budować napięcie w utworach i dozować poczucie zagrożenia, nie zapominając o posypaniu wszystkiego samplami z horrorów. Krążek "Qlippoth" zawiera dziewięć utworów utrzymanych w konwencji mrocznego psytransu. Jak to zwykle w przypadku muzycznych tworów Petricka bywa, zamieszczona tu muzyka w mig przywołuje klimat horrorów z lat 80-tych ubiegłego wieku, czyli czasów, które osobiście uważam za najlepsze w historii, jeśli chodzi o muzykę, czy filmy.

Pierwszy utwór z miejsca przypomina nam o dokonaniach grupy The Delta. Porównanie do niemieckich kolegów po fachu świadczy jak najlepiej o tej produkcji. "Sepulchre" to powolny techno-monster osadzony w krainie dreszczowców, który pnie się leniwie pazurami w górę, przybliżając nas do kolejnych utworów. Jeśli pierwszy utwór potraktować jako powolny marsz wygłodniałych zombie, tak "Haunted" to sunąca się po ciemnym niebie zjawa. Bardzo subtelny utwór. Atmosfera gęstnieje wraz z dwoma kolejnymi utworami, które traktuje jako jedną całość. "Tzelmavet" to wizyta w nawiedzonym domu, zaś "The Pit And The Pendulum" to ucieczka z niego. "Gehinom" świetne posłuży jako upiorny soundstrack do rytmicznego bicia naszego serca. Jest to apokaliptyczna prywatka wspomagana gitarowymi riffami, na którą zaproszono takie przerażające celebrities jak: Freddy Krueger, Leatherface, Jason Voorhees, Renata B., Pinhead i jego świta demonicznych Cenobitów. Krwawy muzyczny poncz leje się strumieniami, a my zbliżamy się do "Shaari Avadon", gdzie osiągamy apogeum wszystkiego. Krótko mówiąc: tu otwierają się wrota piekieł. Skojarzenie to nie jest zresztą bezzasadne, ponieważ tłumaczenie nazwy utworu to "Wrota Zagłady", zaś w trakcie jego trwania słyszymy wymowne: "Welcome to Hell". Monumentalny i piękny utwór, pokazujący klasę artysty. Przy "Tree Of Death" czas odłożyć na bok zestaw małego satanisty i skoczyć dziarskim krokiem na dancefloor. Tajemniczy "Antimatter" stanowi przedostatni przystanek naszych wojaży po paranoidalnym świecie Xenomorpha i zarazem kolejny świetny numer na płycie. Tytułowy utwór, "Qlippoth", to mroczny ambient, w tle którego przebijają różne przefiltrowane i zmodyfikowane sample typu płacz dziecka, groźne pomruki, bądź damski głos.

Podobnie jak nie każdy lubi horrory, tak nie jest to album dla każdego. Ci, którym się spodoba, chwalić będą sobie zapewne koncept płyty (znaczenie tytułu albumu i utworów), różnorodny acz wyważony klimat poszczególnych pozycji, wykonanie utworów i ich najważniejszą cechę, jaką jest żonglerka nastrojami. Żeby docenić ten album wcale nie trzeba być w klimacie goth, albo zabijać kotów na pobliskim cmentarzu. Podobnie jak wiele horrorów, również i ta płyta nie zestarzeje się szybko, o ile w ogóle. Jako plus zaliczyć też trzeba wysoki poziom psychodeliczności płyty. Zakładając na uszy słuchawki i zatapiając się w sugestywnym świecie wykreowanym przez Xenomorpha pamiętajcie jednak o jednym: Your pain shall be legendary!

Templar