Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

esa - moire.Minima


esa_-_moire.Minima
Standard Klik Music, 2007


1. 01
2. 02
3. 03
4. 04
5. 05
6. 06
7. 07
8. 08

Esa to kolejne dziecko Internetu, obywatel sonicznej niszy, samozwańczej, i słusznie, inteligentnej elektroniki. Typowe miejskie zjawisko, młody człowiek utalentowany multimedialnie, po rewolucji informatycznej zapatrzony w świat cyfrowych bitów i ich prawie nieskończonych możliwości. Tylko kilka kliknięć myszy dzieli w takiej sytuacji nicość od banalnej instalacji, a niezliczone godziny opracowań i zapał tworzą formę, która w połączeniu z jakością i nowatorskością obiera nazwę sztuka. Na świecie wielu jest podobnych zafascynowanych swą pracą artystów, którzy stojąc na uboczu całej machiny muzycznego rynku, chętnie udzielają się na forum dystrybucji internetowej. Podobnie jest z Luigi Turrą, Włochem na stronie internetowej, którego próżno szukać jakichkolwiek informacji o dokonaniach. Ot kilkuzdaniowe bio, dwie grafiki i szaro na białym tle podlinkowany adres Myspace i do formularza kontaktowego. Zupełnie inny świat niż ten znany z psytransowych realiów, wynaturzenie potężnych sekcji bio, listy tracków umieszczonych na setkach podobnie brzmiących kompilacji i dziesiątkach festiwali zaliczanych każdego roku, nieprawdaż? No ale album ten obraca się również w innym świecie. Muzyka bowiem na nim zawarta to kraina ambientu w najczystszej tego słowa postaci. Pełnym ciszy zagłuszanej tylko różnymi padami, tudzież bliżej niezidentyfikowanymi wybrzmieniami. Bardzo to hipnotyzuje i wciąga. Powoduje chęć odkrycia i dokładnego zobaczenia każdego dźwięku ze wszystkich możliwych stron. To chyba dzięki temu mimo dwóch minut bliźniaczo podobnych brzmień kliku słuchacz nie ma dosyć, a każda minimalna zmiana wyłapywana jest w ułamku sekundy. Klimatu dodaje niecodzienny dobór brzmień, oprócz znanych z netlabeli syntetyków, trzasków i szumów, dźwięki zdające się być efektem przypadku lub uszkodzeń technicznych. Mam na myśli tutaj np. wibrujący bas pojawiający się co chwila z lewej i prawej strony stereofonii w drugim utworze, czy w poprzedzającym go bardzo ciężki do identyfikacji ultrawysoki wrzask przypominający nieco naddźwięk wydawany przez działający kineskop telewizora. Trudno mi jest to przybliżać, gdyż niewiele ludzi odbiera te częstotliwości, podobnie jak niewielu jest w stanie usłyszeć nietoperzowe echolokatory. Oprócz tego typu eksperymentów, płyta zawiera również utwory bardziej instrumentalne, wypełnione ciepłymi brzmieniami padów współgrającymi z wyskakującymi co chwilę pojedynczymi samplami. Pamiętam, że pierwszy raz przesłuchiwałem ją pewnej nocy w trakcie zasypiania. Efekt był znakomity, wciągnęła podobnie, jak niegdyś robiły to kompozycje Biosphere. Dlatego też polecam ją fanom tego typu formy wyrazu muzycznego. Dla mnie najbardziej interesującymi atutami płyty są jej niecodzienność, nowatorskość, wolność w doborze technik, a przede wszystkim głębia spowodowana tym, że cisza staje się elementem integralnym każdego utworu. Jeszcze chyba nigdy nie mogłem bowiem w trakcie testowania słyszeć jej najciekawszego instrumentu, jakim jest bicie własnego serca. Ktoś kiedyś napisał na tym serwisie: od transu piękniejsza jest tylko cisza. Oj taaak!

Amnesia