Welcome to the Polish Psychedelic Trance Portal

fahrenheit project part 7


fahrenheit_project_part_7
Ultimae Records, 2011


1. Gaiana - Silenzio Delle Sirene (Album Edit)
2. Asura - Millenium 3
3. AstroPilot - Memories Maze (Flashbacks SE)
4. Circular - Feller Buncher
5. Scann-Tec - Signals
6. Hol Baumann - Final (Max Million Rmx)
7. Cygna - Su Abir
8. Field Rotation - Gedanken Wie Diese
9. Maurizio Piazza - Hundred Miles
10. Solar Fields - OnFlow

Czuję się trochę tak, jakbym miał zrecenzować ostatnią cześć sagi "Gwiezdnych Wojen", czy czegoś w tym rodzaju. Pisząc o tym albumie nie można nie wskoczyć na chwilę do maszyny czasu i przenieść się nieco w przeszłość... Nie da się ukryć, że chilloutowa seria "Fahrenheit Project" na swój sposób była dla wielbicieli psychedelicznych dźwięków tym, czym podobnego rodzaju znakomite dzieła dziesiątej muzy. Pamiętam wrażenie (określiłbym je w prosty sposób jako "zmiecenie z powierzchni ziemi"), jakie wywołała na mnie pierwsza odsłona tego cyklu. Było to dziesięć lat temu. Jednocześnie szybko okazało się, jak niewiarygodny był to sukces tej - wówczas nie będącej jeszcze u szczytu popularności - francuskiej wytworni. Płynąc na fali tego samego roku wydano część drugą, a w 2002 mogliśmy się już cieszyć trylogią. Kolejny rok i kolejna część, następnie dwuletnia przerwa, aż wreszcie kolejno lata 2005 i 2006 przyniosły część piątą i szóstą. Do tej pory wszyscy spierają się, który z odcinków jest najlepszy. ;) Cóż, niewątpliwą przyjemnością będzie dorzucenie do tej listy ostatniej zapowiadanej części cyklu, na którą przyszło nam czekać blisko pięć lat. Od samego początku tej serii minęła już cała dekada. A jeśli chodzi o psytrance - to masa czasu. Kilka wieczności zdążyło upłynąć. Wszyscy (w tym - tego nie ukrywam - i ja) spodziewali się nie wiadomo czego, a to przecież tylko dziesięć utworów. Nie da się zadowolić wszystkich. Po jednym na każdy rok. ;) Po części jeszcze raz sprawdziło się stare porzekadło "oczekiwania to przekleństwo". Na szczęście Ultimae nie popełniła wtopy, chociaż na pewno kilka rzeczy tam bym zmienił. ;)

Zaczyna się w sposób wyrafinowany i przypominający nieco najlepsze części cyklu z dawnych lat. Wszystko psuje (!!!) nie kto inny, jak Asura - serwując utwór, który na pewno sprawdziłby się znakomicie... ale na własnym albumie pana Charlesa, a nie tutaj! Zdania nie zmienię - jego specyficzne patenty z oscylującym, echoizującym, falowym brzmieniem mogą się podobać lub nie, ale tutaj moim zdaniem zwyczajnie burzą wypracowany przez pierwszy utwór klimat. Trzeba będzie go tworzyć na nowo... no cóż. Rozumiem, że być może selekcjonujący utwory Vincent "Dana, Aes" ;) miał niewątpliwie ciężki orzech do zgryzienia i to tak prosto powiedzieć: "dobierz kawałki na ostatniego Fahrenheita". No ale, hej. To musi być jedna z lepszych prac na świecie. ;) Kolejny remiks "Memories Maze" AstroPilota to... kolejny remiks. Lekkie faux pas, gdyż pomimo tego, że materiał jest conajmniej świetny, to osobiście odczuwam równie lekki przesyt, gdyż całkiem niedawno zasłuchiwałem sie genialnymi remiksami "Memories Maze", wydanymi pod szyldem Altar Records. Tak wiec jeśli ich nie znacie - ta wada nie będzie wadą, lecz zaletą. Aczkolwiek czasami trudno wszystkim dogodzić i terminy wydawnicze prawie się ze sobą pokrywają. Circular proponuje "Feller Buncher", w którym to utworze wykorzystano wypowiedzi poety Rolfa Jacobsena. Całkiem fajny zabieg, nieco bardziej mroczny klimat - jest całkiem dobrze. Bit po raz pierwszy pojawia się wraz z "Signals" od Scann-Tec i to jest to, czego tutaj brakowało. Lekkiego potencjału "bujalności" - czegoś takiego jak na części piątej sagi. Zresztą wyśmienitym nawiązaniem do tejże jest remix arcygenialnego "Final" Hola Baumana o intrygującym tytule "Max Million". Powoli zaczyna się wyłaniać naprawdę świetny klimacik, czyli to za co zawsze lubiłem płyty spod szyldu "Fahrenheit Project". Lekko naznaczone euforycznymi gitarkami numery sprawdzają się znakomicie. Dodajcie do tego kobiecy śpiew i syntezatory i jest naprawde wspaniale - piszę tu o nowym narybku Ultimae, czyli numerze "Su Abir" autorstwa Cygna. Mario Sammut popełnił naprawde dobrze wyważony kawałek psychillu i dopiero okaże się w którym kierunku potoczy się jego dalsza dyskografia. ;) Field Rotation i "Gedanken Wie Diese" to zaskakująco szybki utwór o dosyć przyciężkawym wydźwięku. Nostalgia? Może trochę tak... miejscami. Nieziemsko udanie zaaranżowana melodia w środku kawałka to uczta dla zmysłów! Neurony w mózgu skaczą z radości, trudno stwierdzić dlaczego, ale czuję, że lubią tego typu aranże. "Hundred Miles" to jak gdyby alegoria do przebytej podroży, jaką odbyliśmy my wszyscy wraz z tą muzyczną serią. Całkiem przyjemny utworek. Wygląda na to, ze mr Piazza dostał kolejną szansę po występie na "Oxycanta - Winter Blooms". Osobiście wołałbym usłyszeć tutaj coś spod dłuta Malik Trey - jego "Sleepy Shadows" ze wspomnianej kompilacji wywołał we mnie większy podziw. Ostatnią cześć kompilacji "Fahrenheit Project" kończy Solar Fields i nie będę ukrywał, że jest to jeden z najjaśniejszych punktów tej kompilacji. Przepiękny, atmosferyczny kawałek swobodnie unoszący ludzkie dusze!

Doprawdy dziwna jest ta składanka, ma momenty lepsze i gorsze - trochę zbyt mocno nacechowane gitary, ale tylko chwilami. Nie uznałbym tego za "pójście na łatwiznę". Dziwić może spora ilość beatu i to momentami dosyć solidnego. Bardziej wciągnęła mnie druga połowa tej składanki, która jest zdecydowanie bardziej ciekawa niż pierwsza. Nie pasuje tutaj numer "Millenium 3". Najchłodniejszy punkt to moim zdaniem jednocześnie kulminacja właśnie tego utworu - niestety, lekka szkoda bo przecież Asura to utalentowany artysta. Płyta nie jest wybitna, nie wywołuje we mnie stanu natychmiastowego Satori ;) jak to było z piątą częścią serii - zresztą, jak dla mnie najlepszą i nie mam już co do tego żadnych wątpliwości. Zatem tak kończy się ta historia, 2001 - 2011. Wszystko się zmieniło, trochę inaczej również patrzę na tą muzykę obecnie. Samej Ultimae Records wypada pogratulować, gdyż co by nie mówić o obecnym finalnym odcinku sagi - dzięki niej dostarczono nam naprawde mnóstwo znakomitej twórczości. Dodam, że zapowiadane jest kolekcjonerskie wydanie całego cyklu w jednym opakowaniu - swoisty ewenement w światku psychedelic, przywodzący na myśl wyrafinowane wydania najlepszych kinowych arcydzieł. Co by nie mówić o zamykającej to całe zamieszanie "siódemce" - trzeba ją mieć!

JetMan